W twoim blasku recenzja

Największe blizny człowiek nosi ukryte w sobie i są one nieporównywalne do tych, którymi naznaczone jest ciało.

Leanna zostaje podwójnie zdradzona – przez swojego chłopaka oraz najbliższą przyjaciółkę, na domiar złego okazuje się, że spodziewają się oni dziecka. Zdruzgotana Lea próbuje otrząsnąć się z szoku i na nowo poukładać swoje życie, jednak Brian nie odpuszcza i przemocą próbuje udowodnić jak bardzo mu na niej zależy. Na szczęście w odpowiednim momencie pojawia się Leonardo, który ratuje dziewczynę. I od tego momentu już nic nie jest proste, bowiem odkrywa w sobie takie emocje i uczucia, o których już dawno zapomniał będąc w stabilnym aczkolwiek pozbawionym uczuć związku. Jak potoczą się losy tej dwójki? Z jakimi bliznami i traumami przyjdzie im się zmierzyć?

„W twoim blasku” to przejmująca historia dwójki ludzi, którym los rzucał kłody pod nogi i robił wszystko, by mimo towarzyszącego im uczucia nie byli razem. Cały proces walki o siebie wymagał od nich niewyobrażalnej siły i chęci walki o bycie razem. Czy mnie ta historia porwała? Nie do końca, ale niewątpliwie poruszyła gdzieś w środku jakieś wrażliwsze struny.

W trakcie lektury, mimo zwrotów akcji i poruszanych problemów, nudziłam się. Wiem, że literatura obyczajowa rządzi się swoimi prawami i jej zadaniem jest opowiedzieć o jakichś wydarzeniach, ale to mimo wszystko nie do końca było to, czego oczekiwałam. Mimo że od pierwszych stron bardzo polubiłam głównych bohaterów, to z biegiem czasu zaczęli mnie irytować i chciałam po prostu wytrwać do końca.

Oczywiście oddać autorce należy to, że poruszyła ogromnie ważne problemy w swojej pozycji. Nie każdy odważyłby się pisać o zespole stresu pourazowego, o poczuciu winy, jakie towarzyszy człowiekowi po nieudanej misji, czy atakach paniki, które nadchodzą znienacka.

Zakończenie nikogo nie powinno zaskoczyć, gdyż nie jest specjalnie wyszukane, ale sprawia, że czytelnik oddycha pełną piersią i uśmiecha się do siebie. Nie mogę napisać, że była to zła książka, bo oczywiście jak każda miała coś w sobie i cieszę się, że mogłam po nią sięgnąć i się z nią zapoznać, ale z pewnością nie zaliczę jej do moich ulubieńców.