„Z ukrycia” Erica Spindler
wyd. Mira
rok: 2012
str. 528
Ocena: 4,5/6
Przyjaciół nigdy za wielu i zawsze warto ich mieć. Dobry przyjaciel zawsze powinien pomóc w potrzebie i wspierać człowieka w ciężkich chwilach. Dlatego tak często słyszy się stwierdzenie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Dopiero wówczas ludzie ujawniają swoją prawdziwą twarz. Dopiero w krytycznych sytuacjach możemy się przekonać, czy na danej osobie można polegać. Jednak czy może się stać tak, że owa „przyjaźń” przeistoczy się w coś bardzo niebezpiecznego, chorego wręcz nienormalnego? Ile w życiu przeciętnego człowieka znaczy przyjaźń? Czy może być ważniejsza od więzów krwi? Kiedy znajomy staje się na tyle bliski, iż można uznać go za członka rodziny? Jedno jest pewne, zdarza się, że przyjaźń jest śmiertelna i trzeba z niej zrezygnować.
Andie, Julie i Raven to trzy piętnastolatki mieszkające na jednym z lepszych osiedli w małym miasteczku Thistledown. Jest to typowa amerykańska mieścina, w której na co dzień nic się nie dzieje. Tak przynajmniej zwykło się mówić. Przestępczość w tym miejscu jest niemal zerowa. Dorośli nie boją się wypuszczać dzieci na ulice. Kobiety bez obawy chodzą wieczorami. Jednym słowem spokój. Okazuje się jednak, że nie wszystko jest tam takie idealne, jak się to na pierwszy rzut oka wydaje. Dziewczynki nie są święte, a ich rodzinom daleko do miana perfekcyjnych. Ojciec Julie jest bardzo restrykcyjnym, wręcz rygorystycznym księdzem. Uważa, że każdy, a w szczególności jego córka, jest grzesznikiem. Dziewczynka musi więc robić wszystko co ojciec jej każe, a nawet niewielkie nieposłuszeństwo równa się wielkiej pokucie. Raven żyje w niepełnej rodzinie. Przed kilkoma laty matka uznała, że ma dość życia ze swoim mężem i postanowiła go opuścić, zostawiając z nim córkę. Taka jest przynajmniej oficjalna wersja wydarzeń. Andie… cóż, jej akurat układa się najlepiej. Żyje w pełnej rodzinie, rodzice się kochają, a z rodzeństwem nie ma żadnych problemów. Tak przynajmniej jest do chwili, w której po powrocie do domu dziewczynka zostaje wezwana na spotkanie rodzinne, podczas którego ojciec oświadcza, że się wyprowadza. Nie kocha już matki i nie chce dalej męczyć się w życiu, którym żył dotychczas. Dzieci oczywiście uznają, że to ich wina, a później.. zaczynają nienawidzić ojca. Do tego okazuje się, że znalazł on sobie dużo młodszą od matki kobietę. W tej danej chwili okazuje się więc, że dziewczynki mają w życiu tak samo źle, zawiązują więc pakt – razem już na zawsze. Przyjaźń aż do grobowej deski. Nie liczy się nic, tylko one. Od teraz są swoją jedyną rodziną. Tak jest aż do chwili, w której z jedno z pustych domów dobiega je dziwna muzyka. Dziewczynki postanawiają, że muszą się dowiedzieć, co takiego dzieje się w niezamieszkanej posesji. Ta jedna decyzja zupełnie odmienia ich życie. By dowiedzieć się, co główne bohaterki odkryły i jak wpłynęło to na ich dalsze życie, koniecznie należy przeczytać powieść Eriki Spindler zatytułowaną Z ukrycia.
Książka podzielona została przez autorkę na dwa przedziały czasowe. Pierwszy z nich obejmuje okres, gdy dziewczyny miały po piętnaście lat i ich życie uległo radykalnej zmianie. Pozostała część powieści obejmuje czasy dorosłości Julie, Andie i Raven. Po piętnastu latach przyjaciółki ponownie trafiają do Thistledown, gdzie koszmar, który przeżyły przed laty, ponownie daje o sobie znać.
Z ukrycia czyta się wręcz błyskawicznie. Pierwsza część powieści obfituje w liczne, szczegółowe opisy dzieciństwa i młodości głównych bohaterek. Choć niektóre mogą się czytelnikowi dłużyć, to jednak przeczytanie ich jest w zasadzie niezbędne do zrozumienia całej powieści. Bo, jak się okazuje, nic nie dzieje się bez powodu. W drugiej części książki mamy do czynienia już z zawiązaniem się akcji i wyjawieniem, jak potoczyło się dalsze życie dziewczyn. Dzieje się dużo i każdy znajdzie w tej połowie coś dla siebie. Od książki, od początku do końca nie sposób się oderwać, a gdy już się to zrobi, to człowiek nieustannie zastanawia się, co przydarzy się bohaterkom. Muszę przyznać, że mnie osobiście dość szybko udało się odgadnąć o co dokładnie chodzi i kto stoi za całą intrygą. Nie oznacza to jednak wcale, że kolejne wydarzenia były przewidywalne. Wręcz przeciwnie. Dla mnie wielkim zaskoczeniem było, że moje ciche rojenia okazały się prawdą i że tak szybko udało mi się odgadnąć o co tak naprawdę chodzi. Książkę polecam z czystym sumieniem. Idealna lektura chyba na każdą porę roku.