Jak już pewnie zdążyliście zauważyć uwielbiam kryminały, ostatnio zaczytuję się w powieściach Erici Spindler. Jeżeli jeszcze nie jesteście przekonani do jej twórczości, a lubicie takie pozycje, w których elementy grozy aż biją z kartek to z pewnością coś dla Was. Te książki nie są zwykłe, jak wiele innych. One hipnotyzują, sprawiają, że czytelnik wczuwa się w role bohaterów i zaś jak ja boi się wyjść na ulicę, jak się zrobi ciemniej. Mimo tych kilku ,,niedogodności” nie potrafię przestać ich czytać.
Nie inaczej było z kolejną pozycją ,,Z ukrycia”. Muszę przyznać, że może sam opis fabuły nie za bardzo mnie zainteresował w porównaniu do ,,Dotyku strachu”, który jak już mogliście się przekonać, bardzo mi się spodobał. Gdy jednak zaczęłam czytać wyżej wspomnianą pozycję stwierdziłam, że jest ona chyba jeszcze lepsza od swojej poprzedniczki zarówno pod względem fabularnym, jak i stylistycznym. Również akcja rozgrywała się w jakby szybszym tempie.
W powieści poznaliśmy 3 koleżanki – Julie Cooper ( dziewczynkę wychowywaną w bardzo rygorystycznych zasadach, gdyż jej ojciec był duchownym, a córkę potępiał za każdy niewłaściwy jego zdaniem czyn), Andie Bennet ( jej rodzice postanowili się w pewnym momencie rozstać, miała jeszcze dwóch braci bliźniaków) oraz Raven Johnson (nastolatkę, która była wychowywana tylko przez ojca, gdyż jej matka zaginęła w dziwnych okolicznościach). Nic więc dziwnego, że wszystkie sytuacje, które wydarzyły się w życiu głównych bohaterek zbliżyły je jeszcze bardziej do siebie. Podczas jednej z tajnych nocnych wędrówek dziewczyny usłyszały muzykę płynącą z opuszczonego, jakby się wydawało, domu. Za którymś z kolei razem postanowiły to sprawdzić. Po obserwacjach okazało się, że jest to tajemnicze miejsce schadzek kochanków, którzy lubili niekonwencjonalne zbliżenia. Po jakiś czasie jednak znaleziono martwe ciało Pani X, a sprawcy nigdy nie odnaleziono. Czy któraś z przyjaciółek miała coś wspólnego z tą sprawą? Po latach prawda miała wyjść na jaw...
Bardzo lubię książki kryminalne, a Erica Spindler należy do jednych z moich ulubionych pisarzy tego gatunku. Jej powieści są fantastyczne, wciągają tak, że trudno się od nich oderwać, nie przeczytawszy ostatniej strony. Mimo, że ,,Z ukrycia” ma ponad 520 stron zupełnie nie dało się odczuć zmęczenia, czy czegoś podobnego. Pisarka, co chwilę ujawniała nowe fakty, wodziła czytelnika, podsuwała mu nowe tropy, by zaraz zmienić jego tok rozumowania. To książka, jakich mało. Napisana z dokładnością i starannością zachwyci nawet najbardziej wybrednego wielbiciela kryminałów.
Często w powieściach Spindler pojawia się motyw lekarza, który nie może wyjawić tajemnicy pacjenta. Nie inaczej było tym razem. Czy jednak policji w porę udało się zapobiec tragedii? Spindler tworzy także bardzo skomplikowane postaci, często z zaburzeniami psychicznymi lub jakimiś ,,zboczeniami”, których trudno rozszyfrować. Według mnie dodaje to dodatkowo uroku jej pozycjom, gdyż bardzo długo nie można się zorientować, kto stoi za całą sprawą.
,,Z ukrycia” to fenomenalna książka, o czym już wspomniałam. Z pewnością spodoba się ludziom o mocnych nerwach. Polecam ją raczej osobom starszym, które moim zdaniem, lepiej odnajdą się w fabule.
Moja ocena : 9,5/10