Arthur wraz z rodzicami spędza wakacje w Nowym Yorku. Chłopak ma nadzieję, że będą to jego dwa najlepsze miesiące w życiu rodem z musicalu na Broadwayu, ale póki co spędza całe dnie na odbębnianiu praktyk w kancelarii prawniczej. Na szczęście wszechświat ma wobec niego szalone plany i krzyżuje jego drogę z Benem. Poznają się zupełnym przypadkiem na poczcie, gdzie Ben właśnie próbuje się pozbyć rzeczy po swoim byłym chłopaku. Nim zdążą się wymienić chociażby podstawowymi informacjami, rozdziela ich tłum. Arthur zdając sobie sprawę, jak bardzo nikłe są szanse by w tak wielkim mieście ponownie spotkać tę samą osobę, postanawia pomóc trochę przeznaczeniu i zaczyna szukać nieznajomego chłopaka na własną rękę. Ale wbrew oczekiwaniom, ich kolejne spotkanie nie przypomina tego, co serwują komedie romantyczne. Czy faktycznie wszechświat chciał, żeby odnaleźli się w zgiełku wielkiego miasta?
“A jeśli to my” to pierwsza książka napisana w duecie przez Becky Albertalli (znanej m.in. z Simon oraz inni homo sapiens) oraz Adama Silvery (m.in. Nasz ostatni dzień), autorów, którzy piszą głównie powieści młodzieżowe o tematyce LGTB. Ja osobiście nie miałam jeszcze przyjemności czytać twórczości żadnego z nich, ale postawiłam sobie za punkt honoru, że obowiązkowo muszę to nadrobić. Zawsze, gdy jakaś książka mnie zachwyci, znajduję się w trochę kuriozalnej sytuacji, bo nie potrafię odpowiednio ująć w słowa tego co chciałabym wam o tej historii powiedzieć. Bo “A jeśli to my” jest tak cudowną i uroczą powieścią młodzieżową, że można by było o niej słodzić godzinami. Zdecydowanie największą zaletą są tutaj świetnie wykreowani bohaterowie, z rodzaju takich, których chciałabym mieć osobiście we własnym życiu. Arthur to niepoprawny romantyk, wierzący w przeznaczenie i miłość od pierwszego wejrzenia oraz wielki miłośnik musicali. Dopiero co wyznał swoim najbliższym prawdę o swojej orientacji i nigdy nie był w żadnym związku. Zaś Ben twardo stąpa po ziemi i bardziej racjonalnie podchodzi do związków; już raz się sparzył i wciąż leczy złamane serce po zerwaniu z chłopakiem, który był jego pierwszą miłością. Różnią się niczym woda i ogień. I niestety różnice w charakterze szybko dają im się w znaki, przez co ich randki niebezpiecznie zaczynają przypominać scenariusz do komedii pomyłek aniżeli romantycznego filmu. Czy warto próbować jeszcze raz, zwłaszcza, że mają czas tylko do końca lata?
Albertalli i Silvera czerpią pełnymi garściami z popkultury i przez całą historię pojawia się pełno nawiązywań do takich musicali jak Hamilton i Dear Evan Hansen (nawet oryginalny tytuł What if it’s us jest nawiązaniem do piosenki właśnie z tej drugiej produkcji) czy serii Harry Potter, której wielkim fanem jest Ben i jego najlepszy przyjaciel Dylan. I tu może się pojawić mały zgrzyt, bo wtedy czytelnik nieobeznany z tymi utworami nie do końca będzie rozumiał wszystkie żarty sytuacyjne i odniesienia, co może nieco zepsuć zabawę z lektury.
“A jeśli to my” może wydawać się na pierwszy rzut oka tylko przesłodką i na wskroś romantyczną historią, ale to tylko pozory. Autorzy przemycają tu również słodko-gorzkawe elementy, że mimo wszystko życie to nie film i nie wszystko zawsze toczy dokładnie według z góry zaplanowanego scenariusza. Nawet jeśli nie pozostajemy bierni i bierzemy los w swoje ręce, na pewne sprawy nie mamy żadnego wpływu i nawet przychylny wszechświat tu nie pomoże. Ta historia zdecydowanie wywoła u was wielki uśmiech na twarzy i zostawi takie przyjemne ciepełko na sercu. Osobiście mam skromną nadzieję, że Silvera wraz z Albertalii pokuszą się jeszcze kiedyś, by napisać coś wspólnie. To zdecydowanie jedna z najlepszych młodzieżówek przeczytanych przeze mnie w tym roku i naprawdę gorąco polecam wam zapoznanie się z Arthurem, Benem i ich szaloną paczką znajomych. Na pewno nie pożałujecie!