Ta książka to czwarta część serii poświęconej bieszczadzkim miejscowościom. Autor Stanisław Kryciński z zamiłowania historyk i kulturoznawca jest prawdziwym ekspertem od tych terenów. W serii "Bieszczady" ukazały się: "Tam gdzie diabły, hucuły, ukraińce", "Od Komańczy do Wołosatego", "Gdzie dzwonnica głucha otulona w chmury", "Morze niepamięci". Jego książki opisują dzieje bieszczadzkich wsi, tych zamieszkałych do dziś i tych, które historia pozbawiła bytu. Wysiedlenia prowadzone przez Związek Radziecki i akcja "Wisła" z 1947 roku przeprowadzona przez polskie wojsko doprowadziły do wyludnienia tych tętniących kiedyś życiem terenów.
W tej książce opisane są m. im. Terka, Wołkowyja, Chrewt, Polana, Paniszczów, Horodek, Rosolin, Łopienka, Bandów. Bieszczadzkie miejscowości zamieszkiwane przez Bojków nazywanych tutaj Rusinami istniały niekiedy od XV wieku. Akcja "Wisła" zmiotła je z mapy. Najciekawsza wydaje mi się historia wsi Łopienka. Dziś jest tam odnowiona cerkiew i nawet odbywają się nabożeństwa. Kilkanaście lat temu były tylko porośnięte trawą ruiny wśród drzew. A przed wojną była to tętniąca życiem całkiem spora wieś, w której stał dwór i młyn. Na sławny odpust do cerkwi ściągały tysiące wiernych. W Bandrowie zaś mieszkali Niemcy. Byli to kolonizatorzy ściągnięci tu w XVIII wieku przez władze austriackie. O każdej z miejscowości autor pisze ciekawie. Swoją pracą próbuje ocalić od zapomnienia to, co już zapomniane. Sam od wielu lat wraz z innymi zapaleńcami przemierza te ziemie. Zbiera informacje, odnawia cmentarze i kapliczki, fotografuje. Ta książka to efekt jego pracy.
Tytuł "Cierń w wilczej łapie" nawiązuje do konfliktu polsko - ukraińskiego pomiędzy mieszkańcami wsi Terka i Wołkowyja. Ukraińscy nacjonaliści z UON i UPA zamordowali kilku Polaków. W odwecie polskie wojsko (WOP) w 1946 roku zabiło w okrutny sposób mieszkańców Terki. Były to głównie kobiety i dzieci. Na cmentarzu znajduje się pamiątkowa tablica. Takich konfliktów było tutaj wiele. Inne miejscowości też były świadkiem tragicznych wydarzeń. W końcu Rusinów wysiedlono. To co po nich zostało spalono, rozebrano, zdewastowano. Autor pisze: "Czy w ten sposób udało się usunąć cierń z wilczej łapy - tego nie wiem. Wiem natomiast, że w ciągu ostatnich 75 lat udało się zniszczyć tutejszą wielokulturowość, o wiele ciekawszą niż dzisiejsza rzeczywistość".
Polecam miłośnikom historii regionu.