Kiedy usłyszałam o książce „Dwukrotna śmierć Danela Hayesa”, od razu skojarzyła mi się ona z inną książką (której tytułu niestety nie pamiętam). Człowiek, budzący się w dziwnym miejscu i nie pamiętający, kim jest? Od razu zdawało mi się to znajome. Z osądem jednak postanowiłam poczekać do końca książki, co było słusznym posunięciem, bowiem lektura autorstwa Marcusa Sakey’a okazała się czymś zupełnie nowym i świeżym, a przede wszystkim wciągającym. Niebanalna fabuła z mnóstwem zaskakującej akcji z pewnością porywająca niejednego czytelnika.
Pewien mężczyzna budzi się na plaży, zupełnie nagi i zdezorientowany. Nie pamięta bowiem kim jest i dlaczego tam się znalazł. Wokół panują zupełne pustki, jednak dostrzega on samochód, w którym znajduje pasujące na niego ubrania , zegarek, gotówkę i dokumenty niejakiego Daniela Hayesa. Niestety nic z tego nie jest dla niego znajome… Mężczyzna rozpoczyna poszukiwania swojej tożsamości, podczas gdy policja poszukuje jego. Jedyną nadzieją dla niego jest grająca w serialu, który widział mężczyzna, aktorka. Jej twarz stanie się dla niego wskazówką, dzięki której być może ustali to, kim jest. Dlatego ważne stanie się to, aby ją odszukać.
Z początku, zanim ktoś wdroży się w lekturę, może się wydawać, że będzie to nudna fabuła, której motywem przewodnim będzie pogoń za ludzką tożsamością. W rzeczywistości to tylko namiastka tego, co się dzieje, dlatego warto odsunąć uprzedzenia. Autor bardzo dobrze poradził sobie z budową całej historii, mnóstwo w niej zwrotów akcji i zaskakujących momentów. Czytając, odnosi się wrażenie przewidywalnych zdarzeń, jednak Sakey mąci i wywraca wątki do góry nogami, przez co zaskoczenie jest jeszcze większe i to sprawia, że czytelnik chce jedynie poznać, co będzie dalej. Co więcej, cała fabuła obfituje w takie wydarzenia, łatwo się w nie wdrożyć, ale równie łatwo można zgubić (chociaż niekoniecznie). Z pewnością jednak dostarcza mnóstwa emocji. Warto jeszcze wspomnieć o charakterze ogólnym fabuły, o obrazie historii. Prócz ciekawych i wciągających wątków kryminalnych i dramatycznych, książka zawiera elementy psychologiczne. Te gry emocjonalne między bohaterami dają ciekawy posmak i wrażenie zwiększającego się co rusz napięcia. Wpływa to pozytywnie na odbiór tekstu, łatwo się do niego przystosować, ale również rzuca dobre światło na zdolności autora.
Ciekawym ruchem ze strony Sakey’a było ukazanie niektórych momentów w postaci scenariusza. Dzięki dokładnym opisom, co? gdzie? jak? i kiedy? oraz dobrze dogranym dialogom, czytelnik ma okazję poznać dany moment z lepszej strony, tzw. „od kuchni”. Wiadomo, że to samo można opisać w zwyczajny sposób, jednak w tym przypadku takie posunięcie dało ciekawszy efekt, a poza tym, dobrze skomponowało się z wątkiem filmowym, tj. aktorstwem bohaterki. Widać wyraźnie, że pisanie w różnych kompozycjach języka nie sprawia autorowi problemu i skrupulatnie to wykorzystał. Dlatego daję duży plus dla umiejętności pisarskich Marcusa Sakey’a.
Z pewnością „Dwukrotna śmierć Daniela Hayesa” znajdzie uznanie wśród miłośników dramatów i kryminałów, ale moim zdaniem to świetna pozycja dla każdego, kto lubi wciągające i pełne dreszczy akcje. Książka Sakey’a jest bardzo dobrym tytułem ostatnich miesięcy, dawno nie miałam okazji przeczytać kryminału w zaledwie jeden dzień. Ale to zasługa nie tylko dobrej kompozycji, ale również świetnej narracji autora, która przedstawia wszystko rzeczowo, ale bardzo ciekawie i nawet często żartobliwym tonem, który nadaje dodatkowo interesującej nutki. Jeśli mam być szczera nie podsumowałabym jej jako „Niesamowita, nieziemska historia!” (co można wczytać na okładce), ale podkusiłabym się na małe chłopskie porównanie: kawał dobrej historii „z jajem”. I oby takich książek powstawało więcej…