Siedemnastoletnia Amy i jej rodzice poddają się procesowi hibernacji, mającemu trwać około 300 lat. W tym czasie statek, który wyrusza z naszej rodzimej ziemi powinien dotrzeć do nowej planety. Zadaniem ludzi takich jak rodzice Amy będzie przygotowanie nowego środowiska do zasiedlenia przez ludzi. Jednak ktoś postanowił zbudzić dziewczynę z koszmarnego, świadomego trwania w nicości wcześniej niż było to planowane. Oszołomiona i zdezorientowana wkracza w świat zamknięty na statku kosmicznym o wdzięcznej nazwie "Błogosławieństwo". Lecz tylko nazwa jest tam tak piękna. Przywódcą populacji ludzkiej jest Najstarszy - dokłada wszelkich starań, by ludzie byli mi posłuszni i aby nie było między nimi różnic - ani w wyglądzie, ani w zachowaniu, ani w poglądach. Pod swoją opieką Najstarszy ma Starszego, jedynego nastolatka na całym statku, który kiedyś przejmie jego tytuł i pozycję. Dopiero spotkanie z tak różną od niego dziewczyną - pierwszą w życiu istotą o jasnej skórze i rudych włosach jaką było mu dane zobaczyć - zaczyna budzić jego nieufność wobec metod stosowanych przez Najstarszego.
Niespodziewanie ktoś zaczyna odłączać zamrożonych na najniższym poziomie osobników z Ziemi próbując się ich pozbyć. Amy i Starszy mają przed sobą do rozwiązania trudną zagadkę, ochronę wciąż zamrożonych rodziców dziewczyny, a w ich głowach powoli rodzi się bunt wobec tyranii Najstarszego.
"W otchłani" Beth Revis jest pierwszą częścią trylogii. Podchodziłam do niej sceptycznie - klimaty sci-fi i dystopii raczej nigdy mnie nie pociągały. Sądziłam również, że będzie to kolejna słodka miłosna opowieść osadzona w dziwnych realiach, kierowana głównie do nastolatków. Biję czołem i przyznaję się do ogromnego błędu!
Powieść wciągnęła mnie bez reszty. Uniwersum w obrębie statku kosmicznego, jakie stworzyła autorka, jest naprawdę dobrze dopracowane i nowatorskie. Przede wszystkim każdy zastosowany tu zabieg, opis świata, zwrot akcji, zachowanie bohaterów jest przemyślany, spójny i logiczny - nie miałam wrażenia, że czytając coś mi umyka. Podzielenie rozdziałów na opowieść z perspektywy Amy i z perspektywy Starszego, nie tylko pozwala czytelnikowi poznać różny punkt widzenia na hermetyczną rzeczywistość, w której znajdują się bohaterowie, ale wprowadza urozmaicenie, które zapobiega przydługim, nużącym rozdziałom.
Autorka nie kombinuje z językiem, nie stara się wprowadzać skomplikowanych, wymyślnych nazw. Pisze stylem żywym, barwnym, bogatym. Wszystko to sprawia, że książka jest nie tylko prosta, ale i przyjemna w odbiorze - mimo kilku dość mocnych jak dla mnie scen.
Fabuła nie rozdrabnia się, nie przecieka czytelnikowi przez palce - wszystko stopniowo logicznie się układa, zazębia.
Bohaterowie są świetnie wykreowani - każdy z nich ma swoje indywidualne poglądy, sposób zachowania, myśli. Warto zwrócić też uwagę na kreację bohaterów pobocznych, oraz pewnego rodzaju bezmyślnej ludzkiej masy zamieszkującej miasto we wnętrzu "Błogosławionego". W bardzo dobry sposób zostało ukazane ich ślepe posłuszeństwo, brak refleksyjności i zezwierzęcenie potrzeb.
Kolejnym plusem jest umieszczenie wątku miłosnego jedynie w tle - i na szczęście nierozwinięcie go zbyt mocno, w końcu to dopiero pierwszy tom.
Jedynym, co mogę zarzucić tej książce, jest płaczliwość głównej bohaterki. W ciągu historii popłakała się minimum 3 razy i trochę mnie to irytowało, jednak jej postać jest naprawdę dobrze wykreowana i po kilku stronach znowu lubiłam tą rozsądną rudą dziewczynę.
Z czystym sercem mogę polecić tę książkę zarówno nastolatkom jak i starszym czytelnikom. Zapewnia ona nie tylko bardzo dobrą rozrywkę, ale również skłania do refleksji na wielu poziomach - nad swoim życiem, nad porządkiem świata. Coraz bardziej przekonuję się do sci-fi oraz powieści dystopijnych - "W otchłani" ma w tym ogromny udział.