„Żelazna księżniczka” autorstwa Meghan March stanowi drugi tom trylogii Nieposkromionych oraz była to moja druga styczność z twórczością tej autorki, którą oceniam bardzo wysoko. Może i zabrakło mi w tej książce pewnego wow, przez co historia ta nie zostanie moim ulubionym romansem 2023 roku, to jednak przyznam, że przygoda ta zapewniła mi wiele wrażeń.
ZARYS FABUŁY
Kane Savage był niebezpiecznym mężczyzną. Silnym, bezwzględnym, gotowym na wszystko. Nikomu nic nie był winien i bez wahania podejmował ryzyko, jakiego nie podjąłby się nikt inny. To, przez co przeszedł w armii, spotęgowało jego brutalność. To, z czym się zderzył po powrocie do domu, wzbudziło w nim gniew, który szybko przerodził się we wściekłość i w zimną, zabójczą determinację. I to sprawiło, że przyjął ofertę, jakiej nikt by nie przyjął — podjął się zadania, które każdy inny człowiek by odrzucił.
Z Temperance Ransom Kane zetknął się jakiś czas temu. Z całą pewnością nie powinni się nigdy spotkać, ale los bywa przewrotny. Połączyła ich obsesyjna namiętność. Temperance nie stoczyła się w otchłań nowoorleańskiego półświatka tylko dzięki ciężkiej pracy i uporowi. Jednak nawet żelazny charakter nie uchronił jej przed uczuciem do Kane’a. Pragnęła go każdą cząstką siebie, choć w miarę jak odkrywała kolejne warstwy kłamstw, coraz bardziej zdawała sobie sprawę, z jak niebezpiecznym człowiekiem ma do czynienia.
Dla Kane’a Tempe była jedyną kobietą na świecie. To było silniejsze od wszystkiego, czego dotąd oboje doświadczyli. Mężczyzna zdawał sobie jednak sprawę, że przez swoje pożądanie naraża Tempe na straszliwe niebezpieczeństwo. W końcu musiał wyznać ukochanej, że jest płatnym mordercą, który przyjął kolejne zlecenie. Jego następną ofiarą miał być brat Temperance...
RECENZJA
”Żelazna księżniczka” to kolejna pozycja, która dosłownie czyta się sama. Tytuł ten (tak samo jak pierwszy tom) liczy niecałe 200 stron, a jednak autorce udało się wplątać w fabułę wiele zwrotów akcji, które przyspieszyły bicie mojego serca oraz obudziły mój apetyt na więcej.
Nie wiem, czy kojarzycie, ale w recenzji „Bezwzględnego księcia” pochwaliłam autorkę za ilość zwrotów akcji - nie wiem, jak March to zrobiła, ale w tym tomie ilość plot twistów uległa podwojeniu! Meghan namieszała w życiu naszych bohaterów - na jaw wychodzą nowe smaczki na ich temat, które zaskoczą nie tylko ich samych, ale również wielbicieli tej autorki.
Skoro jest to romans, trzeba powiedzieć kilka słów na temat scen erotycznych, których w tej książce było zdecydowanie mniej w porównaniu z pierwszą częścią. Ale spokojnie, kiedy już owe sceny nadejdą, to gwarantuję Wam, że będziecie mieć mocne wypieki na twarzy, ponieważ Meghan potrafi tworzyć opisy, które działają na wyobraźnię oraz sprawią, że nie jeden raz zrobi Wam się gorąco...
Jeśli chodzi o zakończenie, to ostrzegam, że powoduje ono pewien niedosyt. Niestety nie wszystkie karty zostały odsłonięte - Meghan March zostawia swojego czytelnika z niewiedzą oraz pustką w głowie, przez co wielu czytelników z niecierpliwością będzie wyczekiwać premiery kolejnego tomu.
Czy książkę polecam? „Żelazna księżniczka” będzie idealną pozycją dla czytelników/czek, którzy gustują w mocnych romansach, w których nie ma czasu na nudę. Polecam również ten tytuł okładkowym sroczkom - ta okładka jest po prostu świetna. Chyba nie muszę Wam mówić, że to głównie dla niej sięgnęłam po tę książkę, prawda?