Z czym kojarzą Wam się książki z wątkiem mafijnym?
Dopóki nie natrafiłam na twórczość mojej ukochanej Anny Wolf takie pozycje kojarzyły mi się przede wszystkim z małą ilością akcji, a większość fabuły obejmowały dość wulgarne sceny erotyczne, których nie byłam w stanie znieść.... Dzisiejsza powieść również zawiera ten wątek, jednak książka Rocks zdecydowanie zaliczam do historii przekroju Wolf, od której nie sposób jest się oderwać.
„Książkę Mafii” autorstwa wspomnianej już Mathie Rocks, stanowi pierwszy tom serii „High School Tales”. Przed przybliżeniem Wam zarysu fabuły chciałabym się do czegoś przyznać - po raz pierwszy przed rozpoczęciem jakiejkolwiek książki nie posiadałam żadnych oczekiwań - nie byłam nastawiona ani negatywnie ani pozytywnie do tego tytułu. Owszem bałam się, że powieść ta nie przypadnie mi do gustu, jednak nie chciałam od samego początku przekreślać twórczości tej autorki.... Zaczęłam czytać - początkowy cytat był bardzo ciekawy, później przeszłam do prologu i... przeżyłam szok - nie wiem jakim cudem pisarce się to udało, ale po przeczytaniu kilku pierwszych zdań tego tytułu czułam, że będzie to bardzo dobra premiera. Kompletnie zatraciłam się w tej historii!
Ava desperacko próbowała odnaleźć się w nowej szkole. Nic więc dziwnego, że wściekła się, gdy nikt jej nie ostrzegł, by nie zadzierała z Samuelem Westonem - chłopakiem, któremu wszyscy schodzili z drogi... Kiedy niepostrzeżenie parkuje na jego miejscu parkingowym rozpoczyna walkę z „królem szkoły”, który ma swoje sposoby by pozbyć się swoich wrogów... Ile przyjdzie zapłacić Ave za słowa pełne buntu? Czy w historii tych dwojga chodzi o nienawiść? A może o fascynację?
Nie wiem od czego powinnam zacząć... „Książę Mafii” to bardzo dobry tytuł, którego prędko nie zapomnę. Mathie stworzyła świetnych bohaterów swojej historii. Ava - buntowniczka, dziewczyna, która wie czego chce i nie cofnie się przed niczym. Pokochałam ja od samego prologu, który sprawił, że miałam wrażenie jakbym była moją dobrą znajomą, którą przypadkiem spotkała na mieście oraz która zaczęła mi opowiadać co tam u niej - genialne uczucie. A jeśli chodzi o Samuela... coś czuję, że gdybym cofnęła się do czasów gimnazjalnych byłby on bez wątpienia moim wattpadowym crushem. Weston to jedna z tych postaci przez którą nie jedna czytelniczka (bądź też czytelnik) straci głowę.
Skoro już o głównych bohaterkach mowa chciałabym powiedzieć kilka słów o relacji, która połączyła Avę oraz Samuela. Od samego początku nie tylko czytelnik, ale również bohaterowie czują rosnącą między nimi chemię, jednak jest jedno „ale”... Nie wiem czemu ich wspólna historia przypominała mi relację pomiędzy innymi bohaterami. Może nie była to kropka w kropkę ta sama relacja, to jednak podczas czytania czułam dziwne deja vu.
Czy tylko mnie w czasie czytania zastanawiało dlaczego Ava nie chce by inni zwracali się do niej jej prawdziwym imieniem? Dopóki nie poznałam odpowiedzi na to pytanie nie potrafiłam o tym zapomnieć - musiałam koniecznie dowiedzieć się dlaczego bohaterka nie chce być nazywana Lilianah. Kiedy prawda wyszła na jaw musiałam podnieść szczękę z podłogi - nie spodziewałam się takiej odpowiedzi.
Na koniec wspomnę pokrótce o trzech dość istotnych elementach fabuły, którymi są:
1) Akcja - może sam początek książki był momentami zbyt powolny, to jednak końcowe rozdziały wbiły mnie w fotel. Kiedy na jaw zaczęły wychodzić tajemnice rodziny Ave oraz Samuela zaczęłam obgryzać paznokcie z przejęcia - bałam się co takiego wydarzy się na kolejnej stronie tej historii.
2) Sceny erotyczne - ogromnie się ich obawiałam, jednak nie było czego. Owszem mamy to gorące fragmenty, które powodują wypieki na twarzy, to jednak pomiędzy bohaterami do niczego nie doszło, co sprawia, że „Książę Mafii” wyróżnia się na tle innych powieści z tego gatunku.
3) Zakończenie - kiedy przeczytałam ostatnie zdanie nie wiedziałam co ze sobą zrobić - czy powinnam płakać, czy pisać do autorki kiedy będzie kolejna część. Nie sądziłam, że jestem w stanie wkręcić się w jakąkolwiek historię tak samo jak w tą.
Czy książkę polecam? Zdecydowanie tak! Kiedy zaczynałam czytać „Księcia Mafii” nie sądziłam, że tak szybko stracę dla niego głowę. Historia Avy oraz Samuela jest historią pełną niebezpieczeństw, akcji oraz tajemni, dla której nie jeden/a z Was zarwie nockę!
Jeszcze raz dziękuję wydawnictwu za możliwość bycia ambasadorką tego cudeńka!
Premiera już 7 września!
„O wiele bezpieczniej jest budzić strach niż miłość...”