Surviving to Drive. Życie dla jazdy. Rok z życia szefa zespołu F1 recenzja

W kotle padoku Formuły 1. Środowisko, które nie wybacza

Autor: @belus15 ·9 minut
około 12 godzin temu
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Sezon wyścigowy królowej motosportu, Formuły 1, Anno Domini 2022, był dla wszystkich kierowców pełnym zawirowań niczym w kalejdoskopie rzeczy niespodziewanych i spodziewanych, kalendarzem 23 intensywnych Grand Prix. Wiele miesięcy nieustających rozjazdów, wędrówek po kontynentach z jedną ,,skromną” miesięczną przerwą pod koniec lipca – wypisz wymaluje sezon, który był dla wszystkich tak samo objawieniem jak i strapieniem. A wszystko przez - a to zależy od punktu widzenia w tej kwestii, czyli perspektywę uczciwej walki w ciągu roku i spojrzenie na ten aspekt funkcjonowania Formuły Pierwszej przez czułe oko fana – przez nowe wytyczne w oficjalnym, nazwijmy to ,,regulaminie technologicznym” zatwierdzonym od zeszłego roku przez FIA, dla Formuły 1 właśnie. A były to zmiany solidne - takie dyrektywy, które owszem musiały być konieczne, aby ten specyficzny sport zmieniał się na bardziej efektowny i doświadczalny dla światowego widza a bezpieczny i komfortowy finansowo dla kierowców i ich teamów.

I tak, słynne obecnie, a powoli zapominane wdrożenia do regulaminu F1 na sezon 2022, na początku sprawiały wrażenie gęstej guli pełnej zwiniętych włosów i różnego rodzaju odpadków, której teamy padoku nie potrafiły w ogóle przełknąć. Cóż, człowiek musi być elastyczny, umieć dostosować się praktycznie do wszystkiego - ot, taka prawda. A regulacje te, niby sztywne, ale jednak wprowadzające coś czego do tej pory w dziejach Formuły Pierwszej nie było, napsuły 10 zespołom tej klasy wyścigowej aż nadto krwi – można to podsumować następująco: w sposób jasny udowodniły, kto ma potencjał rozwojowy, budżet i zwartą dobrze ustrukturyzowaną ekipę, kto może więc zmusić cały swój sztab do wytężonej pracy w fabrykach, i warsztatach nad kolejnymi zmianami wyzwalającymi w aktualnym modelu bolidów dla swoich kierowców coraz więcej i więcej potencjału, przygotowując tym samym swego rodzaju podstawę tudzież koncepcję konstrukcyjną w różnych wariantach na kolejny sezon wyścigowy. ,,Dobijanie podłogi do podłoża”, problem z aerodynamiką i dostosowaniem ustawieniem samochodu do wyścigu, blokowanie się kół w obu osiach, problemy z jednostkami napędowymi, które z powodu zmiany jakości paliwa i innych specyfikacji ulegały częstym awariom, usterki w okolicy przednich skrzydeł bolidu – to tylko jedne z wora a raczej owocnego tyglu niedogodności, które pozostały w Formule 1 praktycznie u wszystkich zespołów w całym 2022 roku. Summa summarum, jak się okazało, Max Verstappen był bezkonkurencyjny, Byki z Austrii, z niezawodnym inżynierem i technologiem pracującym przy tej klasie motosportu, Adrianem Neweyem, zapewniły Holendrowi idealnie dostrojony pojazd, dla idealnie dla tego pojazdu jeżdżącego kierowcy. Nic dodać, nic ująć. Nic nie dzieje się przypadkiem.

Mamy rok 2023, powoli mija czerwiec, niedługo powita nas lipiec. Można prorokować, że właśnie za horyzontem ukazuje się ,,widmo” kolejnej pierwszej dużej przerwy technologicznej w sezonie F1, które powoli (na razie w tym swoim ,,stumilowym lesie”) zmierza w kierunku tego sportu, i nas widzów, coraz większymi krokami. Pisząc ,,prorokować” miałem na myśli jedno zjawisko, które z tą przerwą się wiąże: czy miesiąc wolnego dla wszystkich w padoku wniesie jakąś świeżość, czy okaże się pożywką dla zmian, które wprowadzi druga część sezonu? Czy Verstappen ponownie sięgnie po tytuł mistrzowski… na co na razie wszystko wskazuje? Czy poznamy prototypy koncepcji pojazdów w każdej z 10 ekip na przyszły sezon, skoro można zarzucić pracę nad tegorocznymi pojazdami (jeśli nie ma się szans w grze o najwyższą stawkę) i skupić swój cenny i kosztowny czas na wprowadzaniu koncepcji przyszłych modeli w życie? Czy spotka nas podobna, paskudna dla zdrowia psychicznego kierowców i kibiców oraz fatalna do interpretacji sytuacja z końcówki sezonu 2021, gdy decyzja dyrektora wyścigu Michaela Masiego, podjęta podczas ostatnich okrążeń finału sezonu w GP Abu Zabi odebrała Lewisowi Hamiltonowi ósmy tytuł Czempiona w Formule 1, w ten sposób przypieczętowując swoją formalną już przewagę nad Schumacherem, którą wcześniej już miał, ale do której zaakcentowania brakowało mu tego jednego tytułu mistrzowskiego, i która to potwierdziła by że teoretycznie to Lewis jest najlepszym kierowcą tego typu zmagań motorowych w dziejach? Do takowej ,,przerwy technologicznej”, które śmiało można nazwać ,,wakacjami… na pół gwizdka” – nie sądzę, aby absolutnie wszyscy, od pracowników fabryk, po inżynierów, projektantów danej sekcji bolidu po sam szczyt ,,białych kołnierzyków” zespołu robili sobie po prostu wolne przez wielkie w – zostało trochę czasu, jednak obecne tempo zmagań, wybitna forma Red-Bulla, wzwyżkująca dyspozycja Mercedesa i kapitalny start Aston Martina Lawrence’a Strolla, wymuszają na obserwatorze tej dyscypliny, na ludziach nawet poruszających się w branży motosportu, sięgnięcie po jakieś źródło wiedzy, lekturę, czy film dokumentalny skupione tematycznie w Formule 1 czy blisko niej; wszystko po to, aby nie tylko zyskać większą wiedzę w tej dziedzinie sportowej i jej licznych odłamach, aspektach, ale aby inaczej spojrzeć na ten sport tuż przed i po miesięcznej przerwie, która nastąpi pod koniec lipca Anno Domini 2023. Osobiście nie decydowałem się ani na film, serial czy czasopismo techniczno-fanowskie takiej jak np. "GP Racing", na które też przyjdzie czas. Postanowiłem skupić się w tej kwestii na lekturze książki, której po tej osobie, pełniącej w padoku tak ,,mięsiste” tj. pełne obowiązków i dość znaczące dla swojej ekipy stanowisko, nie spodziewałbym się, że postanowi ją napisać, sygnując ów twór ,,autobiografią”. Tą pracą jest nie książka, a raczej ,,publikacja”, bo tak należy ją nazwać, o charakterze reportażowo-biograficznym, przeznaczona dla dość mocno wtajemniczonych w świat królowej motosportu i liczne jego uroki i pokusy nie fanów a geeków, pt. "Surviving to Drive - życie dla jazdy. Rok z życia szefa zespołu F1".

Co istotne autorem, czyli jak napisałem powyższym, twórcą, ,,po którym tego nie można się było spodziewać”, tym kto postanowił stworzyć ten specyficzny ,,okołoformułowy” reportaż jest Günther Steiner, jedna z najważniejszych i najbardziej znanych postaci w świecie Formułu 1, którą, no jakże by inaczej, poznało tysiące osób z całego świata dzięki jego dość ekstrawertycznym i ,,barwnym emocjonalnie” występom w programie Netflixa "Formuła 1: Jazda o życie". Gunther jest twardy, szczery, nie lubi fałszerstw i półprawd. To szef/dyrektor wyścigowy HAAS – jednego z 10 teamów biorących udział w stawce konstruktorów Formuły 1 od wielu lat. Rzecz jasna kamery nigdy nie pokażą tego, jakim ten włoskiego pochodzenia inżynier, a teraz ważna szycha w padoku, w rzeczywistości jest człowiekiem. Nie sądzę jednak, aby media fałszowały nam tę jego skromność, ale i szczerość, wyjątkową żywiołowość i naturalną charyzmę, której innym szefom zespołów w F1 po prostu brakuje. Gunther jest… zbyt guntherowaty, żeby celowo Netflix kłamliwie kreował jego obraz, jak i obraz HAASa. Publikacja, którą miałem przyjemność przeczytać okazała się odbiciem tego kim jest Steiner i z jakimi problemami musiał się zmagać jego zespół w padoku F1 przez ostatnie lata, a głównie przez rok 2022, który okazał się, cóż, ,,kopią” bolączek, z dodatkiem pewnych sukcesów i fatalnej formy HAAS z wielu wcześniejszych lat. SQN zgodziło się wydać taką oyo pozycję, której można przypisać miarę reporterskiego ewenementu w gałęzi kultury i zdobyczy sportu. Bo, kto z szefujących wśród teamów F1 w trakcie wciąż aktywnej kariery zawodowej decyduje się pisać autobiografię? Niewielu. Wróć. Nikt. Dopiero na ten krok po raz pierwszy odważył się pan ,,Guntherfest” Steiner (tak, Gunther lubi żartować sam z siebie, nawet odnosić się do swej osoby z lekką klamrą cynicznych cech; przekona się o tym każdy, kto przeczyta tę książkę, zauważając jak tą klamerkę w różne słowotwórcze akcenty zamyka),który gdyby był na moim miejscu i pisałby recenzję książki o sobie, z małym wstępem w recenzji o tym czym jest i jaka jest Formuła 1 na przestrzeni lat, zapewne dopisałby tu wiele kwiecistych określeń o sobie samym, co odczuliby czytający ten tekst, bawiąc się przy tym wręcz nieziemsko. Co istotne, jeśli miałbym określić kilkoma słowami, typowo rzecz jasna ,,guntherowatymi”, tego mocno nietuzinkowego Włocha, które podkreślają aż nadto jego charakter nakreślony przez media, i to jakim dał się poznać człowiekiem poprzez tą lekturę, to byłyby one takie: ,,czyli całkiem, kurwa, nieźle”. I to jest w nim niesamowite; już nawet pierwsze kilka kartek napisanych po ,,guntherowemu” potwierdzają to jakim ,,typem” jest Steiner, jak zbyt szczerze, naturalnie, oryginalnie na tle korporacyjnych ,,milczków” pokroju Toto Wolffa czy Christiana Hornera się prezentuje. To mistrz sytych, brudnych i kozackich reakcji na porażkę czy sukces w środowisku królowej motorsportu. Dzięki temu, tę publikację czyta się jak powieść z perspektywy pierwszej osoby, której jedynym bohaterem jest Gunther a wszystko dookoła niego i cała reszta najróżniejszym okołoformułowych wątków, to tylko i ,,aż tylko!" dodatki. A to jest samo w sobie niesamowite!

Zastanawiam się, czy ta książka jest tak dziwna, obskurna, tak niekiedy groteskowa, że staje się przy tym najzwyczajniej genialna, i to przez potężne duże ,,g”? Czy może jest to tak autentyczne i pozbawione przyszywanej pokerowej twarzy ,,zakulisowego milczenia padoku Formuły 1” czytadłko ręki reportejskiej, że jest po prostu coś samo w sobie genialnego, przy czym nikt z środowiska nie bojkotuje tej publikacji Gunthera, gdyż jako autor bardzo sprytnie swoim unikatowym ,,plastycznym” językiem podprogowo omija liczne przeszkody i przesyła nam prawdziwy obraz Formuły Pierwszej? W tym całym moim zastanawianiu się nad genialnością tej pozycji, takową ,,genialność” wybija jeden znaczący aspekt książki: humor i wszystko co z lekkością językową tejże pozycji się wiąże. Bo to jego wstawki są genialne, a jest ich tyle, że mogę podać jedynie przykład: ,,Jeżeli ta książka urywa się na tej stronie, oznacza to, że w nocy zmarłem”, albo najlepsze, co czytałem w "Surviving to drive": ,,Ludzie mają ze sobą dwa elementy wspólne: własne zdanie i dupę. Jeśli dojdzie do połączenia tych dwóch, pojawiają się argumenty z dupy”. I jak tu się nie uśmiechnąć, nie zadumać, nie pokłonić się Guntherowi za jego naturalną osobowość… zbyt naturalną jak na standardy motorsportu?!

Z grubej rury dodam na koniec recenzowanej książki jeszcze: najlepsze jest to, że w "Życie dla jazdy" mamy spory zastrzyk zabiegu kontrastu: jest tego w tekście bardzo dużo – autor często swój czarny humor i taki sposób wyrażania siebie przeplata z poważnymi lub normalnymi informacjami, tekstami, jak np. prosto tłumacząc nam na czym w sezonie 2022 Formuły 1 polegał problem bolidów, z którym zmagali się wszyscy w stawce zwany ,,morświnowaniem”. Nasz bohater, to taki typ spod… specyficznej, nieokreślonej gwiazdy, wraz z powagą i żartem dodaje akcent obalania mitów, odnoszących się do tego, jak wygląda życie będącego prawie cały rok w rozjazdach człowieka pracującego w Formule 1, czy to dyrektora wyścigowego zespołu, czy to zwykłego mechanika. Takiej książki trzeba było każdemu – a my ją dostaliśmy. Od laika po specjalistę, czyli dla wszystkich tych, którzy kochają świat tej klasy wyścigów, czy ogólnie sporty motorowe, w tym rajdy, wyścigi etc. To dla nas jest ta pozycja. I to dana nam nie głównie ze względu na to, że jest to ,,kolejna nowość na rynku w tym temacie”, lecz ze względu na swoją specyfikę, w tym na bardzo unikatowe spojrzenie na pracę w tak ciężkim środowisku, jakim jest organizm FIA i Formuły 1 i na samo to środowisko, jego przemysł, kulturę, technologię z perspektywy osoby, która zajmuje kluczowe w tym sporcie stanowisko. Gunther, dobry człowieku, chcemy ciebie takiego więcej, najlepiej ,,guntherowską trylogię”!

Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-06-13
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Surviving to Drive. Życie dla jazdy. Rok z życia szefa zespołu F1
Surviving to Drive. Życie dla jazdy. Rok z życia szefa zespołu F1
Günther Steiner
9/10

SURVIVING TO DRIVE: Sezon w Formule 1 z Güntherem Steinerem „Mówi się, że trenerzy piłkarscy funkcjonują w warunkach presji. Wierzcie mi, to jest pikuś. Presja jest wtedy, gdy patrzysz, jak twój ki...

Komentarze
Surviving to Drive. Życie dla jazdy. Rok z życia szefa zespołu F1
Surviving to Drive. Życie dla jazdy. Rok z życia szefa zespołu F1
Günther Steiner
9/10
SURVIVING TO DRIVE: Sezon w Formule 1 z Güntherem Steinerem „Mówi się, że trenerzy piłkarscy funkcjonują w warunkach presji. Wierzcie mi, to jest pikuś. Presja jest wtedy, gdy patrzysz, jak twój ki...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @belus15

Raport mniejszości
,,Philipkdickowskie" pytanie o przyszłość jutra

Czy to George Orwell, Mary Shelley, Juliusz Verne, Philip K. Dick, Isaac Asimov bądź inni twórcy spośród sław i mistrzów pióra fantastyczno-naukowych powieści i kreacji ...

Recenzja książki Raport mniejszości
Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?
W krzywym zwierciadle ,,philip.k.dickowskiej" rzeczywistości. Geniusz twórczy zbłąkanego umysłu

W kreowaniu Science-Fiction trzeba wykazywać nie zamkniętą, gdzieś bujającą w obłokach świadomość, lecz spójny otwarty umysł. A to wie każdy twórca powieści, noweli, mni...

Recenzja książki Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?

Nowe recenzje

Nadzieja do kwadratu
Mimo,że kryminał to mega śmieszny
@kawka.zmlekiem:

Wsółpraca @niepowiem_wydawnictwo WITAJCIE moliki Sięgacie po komedie kryminalne???⬇️⬇️ ➡️Nadieżda Hope to kobieta ,...

Recenzja książki Nadzieja do kwadratu
Zabiorę cię do domu
Rozwód to nie koniec świata
@kawka.zmlekiem:

Witajcie moliki Ida to pisarka,pisze głównie romanse.... Kobieta po rozwodzie wyjeżdża na 3 msce w Bieszczady ,aby ...

Recenzja książki Zabiorę cię do domu
Cieszę się, że moja mama umarła
Cieszę się, że moja mama umarła
@ladybird_czyta:

Niezbyt często sięgam po biografie. Ta pozycja kusiła mnie od dawna, świetnie oceniana i swego czasu bardzo popularna. ...

Recenzja książki Cieszę się, że moja mama umarła
© 2007 - 2025 nakanapie.pl