Ewa żyła szczęśliwie, miała kochającego męża oraz dwóch dorosłych synów. Miała duże mieszkanie a pieniędzmi nie musiała się martwić. Jest czas bożonarodzeniowy, chłopcy jak wpadli na święta tak migiem muszą wracać na studia. Mąż Ewy, Leszek również musi szybko wracać do pracy. Dlatego na sylwestra kobieta zostaje sama. Kiedy przychodzi ten ostatni dzień w roku, ktoś puka do drzwi. Niestety nie są do koleżanki które były zaproszone na świętowanie, tylko policjant ze złą wiadomością, że jej mąż miał poważny wypadek. Leszek jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się obudzi. Ewa postanawia przeprowadzić się do Ciechocinka, tylko dlatego żeby być blisko swojego ukochanego. Dzięki życzliwości lekarza Krzysztofa, kobieta może zamieszkać za darmo w willi przy ulicy Miętowej. Tam poznaje właścicielkę oraz resztę jej rodziny. Wszystko od niej zależy, jak potoczy się jej życie.
Moje szczęście do dobrych polskich autorów/autorek jest bardzo znikome. Rzadko co trafiam na powieści które mi się mogą spodobać. Ale ciągle szukam powieść godnej polecenia. Dziś przyszło na Katarzynę Archimowicz i jej drugą powieść "W kolejce po życie". Już od samego opisu mnie zaciekawiła, dlatego miałam na nią wielką ochotę. Najbardziej zależało mi żeby przy tej książce się odprężyć ale jak wcześniej wspomniałam, również chciałam żeby powieść była dobra.
Kiedy zaczęłam czytać, trudno było mi się wbić w fabułę. Na szczęście nie było to przez akcję czy bohaterów, jednak za brak jakiejkolwiek chęci do czytania. Dlatego trochę długo zajęło mi przebrnięcie przez pierwsze 100 stron. Później jakby ta chęć powróciła i od razu strony przelatywały w mgnieniu oka. Nie mogłam narzekać na akcję, ponieważ rozwijała się dosyć sprawnie.
Większość z bohaterów była wspaniała. Najbardziej sympatią obdarowywałam baronową Konstancję. Mimo swojego wieku oraz wielu doznań cierpienia, najchętniej i najbardziej korzystała z życia. Nie bała się niczego a pomagała wszystko tak mocno jak tylko sama potrafiła. Nie wspominając już o cechach takich jak miła życzliwa i innych. Ewa jako główna bohaterka nie była irytująca. Również spodobała mi się swoim charakterem. Do reszty też nie mam wątpliwości oprócz Krzysztofa. Był on zbyt nastawiony pesymistycznie do wszystkiego. Trochę odrażała mnie jego postawa do niektórych spraw. Na szczęście nie było aż tak dużo takich sytuacji.
Jeszcze jedna sprawa która mnie irytowała, to brak odwagi w bohaterach. Było bardzo dużo takich sytuacji, kiedy postacie miały zamiar coś zrobić a za sekundę rezygnowały ponieważ mogą wyjść z tego jakieś mierne skutki. To akurat mnie najbardziej denerwowało. Zawsze jest mówione "nie spróbujesz to nigdy się nie dowiesz co się stanie", dlatego dodałabym w bohaterach coraz więcej śmiałości. Na szczęście, na końcu bohaterowie dostali takiego kopa w tyłek i odważyli się na to co chcieli zrobić.
Myślałam że będzie to tylko zwykła może lekko przesłodzona obyczajówka. A jednak dostałam trochę innych emocji, również w pewnym momencie miło mnie zaskoczyła. Całościowo książka nie jest dla mnie czymś wspaniałym ale też nie nudnym. Moje wszystkie oczekiwania i z tego bardzo się cieszę. Z pewnością sięgnę również po pierwszą powieść autorki. To książka od której nie wymaga się zbyt wiele, ale miło spędza się przy niej czas.