Książka „Second Hand” to specyficzna lektura, która zostawiła we mnie spory niesmak. Po opisach z okładki spodziewałam się, że będzie to thriller, jednak przyznam szczerze, że po zakończeniu lektury sama mam problem z przypisaniem jej do jakiegoś konkretnego gatunku.
Opisane losy trzech pokoleń kobiet są zawiłe i często szokujące. Całości towarzyszy pewna aura sprawiająca, że czytelnik od początku ma wrażenie, że z szorstkiego i okrutnego Podlewa, w którym toczy się większość akcji, nie ma tak naprawdę żadnej drogi ucieczki do lepszego świata. Cały namalowany słowami autorki obrazek jest raczej gorzki i przygnębiający w odbiorze. Dlatego też i sama nazwa miejscowości „Podlewo” jest przemyślana i stanowi idealne tło do podłego życia jego mieszkańców.
Autorka wprowadzając kolejnych bohaterów serwuje nam szeroki przekrój Polskiego społeczeństwa, skupiających się na tych jego warstwach i zakamarkach, które raczej wolelibyśmy wymazać ze świadomości. Tym samym poruszone jest wiele trudnych wątków – od niezbyt „świętego” oblicza kościoła katolickiego, przez alkoholizm, porzucanie dzieci, marginalizowanie odmienności, po gwałty, których dorośli wolą nie dostrzegać, żeby uniknąć mierzenia się z konsekwencjami. W całym tym codziennym bagnie Podlewa dorastają dzieci, tracąc swoją szansę na wydostanie się z tego parszywego środowiska.
Tak naszkicowane podłe życie zwykłych ludzi w podłym miejscu ma charakter bardzo brutalnego realizmu. A cała historia zdaje się być rodzajem antyutopii, gdyż wszyscy bohaterowie, którym na chwilę udało się wydostać ze swojskiego rodzinnego bagna, i tak ostatecznie kończą w Podlewie.
Bez dwóch zdań, autorka pokazuje te aspekty człowieczeństwa, o których wolelibyśmy nie wiedzieć. Stąd też, lektura jest dosyć ciężka i trudna, i na pewno nie nastroi czytelnika na pozytywne myślenie.
Mimo to, dzięki prostemu i przystępnemu językowi książkę czyta się całkiem szybko. Trzecio osobowy narrator czasem wręcz przedstawia losy bohaterów w żartobliwym tonie. Wywołuje to u czytelnika pewien zgrzyt, ponieważ biorąc pod uwagę marne losy tych postaci, jest to raczej śmiech przez łzy. Wszelkie żartobliwe wersy podszyte są sarkazmem, a niektóre opisy w swoim przerysowanym realizmie stają się wręcz groteskowe.
Jako minus muszę wymienić dużą liczbę bohaterów. Jako, że książka podzielona była na części w których narrator skupiał się co rusz na losach innego bohatera, początkowo liczba pojawiających się imion była dla mnie myląca i czasem ciężko było mi skojarzyć jakie były relacje i koneksje między poszczególnymi bohaterami. Efekt ten pogarszał fakt, że poszczególne części nie zawsze działy się w tym samy rzeczywistym czasie, więc nieraz sporo stron zajmowało dojście do wniosku że czytany wątek jest retrospekcją względem poprzedniej części.
Dodatkowo sama końcówka książki nie do końca była dla mnie zrozumiała. Pewne wątki się wyjaśniły, natomiast inne stały się wręcz surrealistyczne. Całość opiera się też w dużej mierze na motywach i symbolice krwi, śmierci i szeroko pojętej destrukcji co daje duże pole do refleksji oraz do interpretacji podprogowych znaczeń.
Podsumowując, moje odczucia na temat tej książki są bardzo mieszane, tak jak i sama lektura była słodko-gorzka. Byłam ciekawa co wyszło spod pióra pisarki z lokalnego Łódzkiego podwórka i nie żałuję tego wyboru, natomiast z pewnością nie jest to książka łatwa.