Piotr Kołodziejczak ukończył studia filozoficzne a jego główną pasją była wtedy głównie muzyka: komponował, grał na gitarze i śpiewał. Po studiach rozpoczął pracę jako dziennikarz, tłumaczył teksty oraz należał do stowarzyszeń twórczych. Swoje życiowe marzenie zrealizował jednak dopiero w 2004 roku, kiedy to ukończył swoją pierwszą powieść "Wschody do nieba". W dorobku pisarza znajduje się w sumie siedem książek, do przeczytania których autor zachęca nas na swojej stronie internetowej.
Justyna i Karol to małżeństwo z kilkunastoletnim stażem, mające dorastającą córkę. Justyna pracuje w dużej firmie, w której spędza więcej czasu niż by chciała, a kiedy wraca do domu czuje się znudzona schematycznymi rozmowami z mężem. Każdego poranka padają te same słowa a potem praca, dom, by kolejnego dnia wszystko odbyło się dokładnie tak samo. Za sprawą swojej przełożonej, a zarazem przyjaciółki Ireny, Justyna poznaje samotnego i przystojnego pisarza. Pod pretekstem obejrzenia warsztatu pracy Bartka kobieta udaje się do jego mieszkania w dzielnicy Parkowej. Justyna czuje się wreszcie doceniona i kobieca, co sprawia, że znajomość z pisarzem przeradza się w namiętny romans. W jej głowie pojawia się wtedy myśl, że jest to zemsta: zdrada za zdradę. Kobieta odkryła bowiem, że stosunki jej męża z Blanką nie są już tylko zwykłą przyjaźnią. Niektórzy przecież prowadzą podwójne życie...
Jednak nie tylko Justyna z Bartkiem znajdą się w tytułowych "... kajdankach namiętności". Ale po szczegóły romansów odsyłam do książki.
Książkę ubarwia wątek kryminalny. Jest morderca, który w dzielnicy Parkowej atakuje starsze osoby młotkiem a jak przystało na dobry kryminał, pojawia się też osoba dociekliwego inspektora policji. Czy uda mu się rozwiązać sprawę? Czy tajemniczy zabójca zostanie schwytany i osądzony?
Autor zakwalifikował swoją powieść do gatunku kryminału miłosnego, co wskazywałoby, iż trzonem książki jest kryminał. Jednak powieść była dla mnie bardziej romansem czy obyczajówką niż kryminałem. Piotr Kołodziejczak świetnie opisał relacje damsko-męskie, skupił się głównie na historii głównych bohaterów: Justyny, Karola, Bartka oraz Ireny. W książce poznamy ich sprawy domowe, służbowe, będziemy przyglądać się temu co jedzą na lunch oraz jaki mają widok z balkonu. Wątek kryminalny stanowi tylko niewielką część książki, jednak jeśli ktoś czeka tylko i wyłącznie na rozwiązanie tej sprawy i na niej się skupi, będzie ona dla niego dominująca.
Powieść czyta się wyśmienicie, jest bowiem napisana lekkim piórem, a i strona techniczna sprzyja miłej lekturze: idealnie dopasowana czcionka, dające sporo światła marginesy, wysoka gramatura papieru. Autor okrasił swoje dzieło sporą dawką humoru, która sprawiła, że siedzący obok mnie mąż pytał o powód mojego śmiechu. Co mnie zaskoczyło? Doskonała znajomość kobiecych kosmetyków, kolorów szminki czy składu szczotki do włosów.
Książka nie zawiera gwałtownych zwrotów akcji, wyjątek stanowi jedynie zakończenie, które było bardzo nieoczekiwane i nie sądzę, by którykolwiek czytelnik był w stanie się go domyślić.
Jest chyba tylko jedna rzecz, którą wpisałabym, w moim odczuciu, na poczet minusów powieści - wtrącenia w treść fragmentów innych książek autora. Czytając "W kajdankach namiętności" odebrałam ten zabieg jako autopromocję pisarza. Jednak przeczytałam wnikliwie wiele jego wypowiedzi i wywiadów, w których tłumaczy, że jego celem było wzbogacenie powieści dodatkowymi treściami. Teraz mogę więc stwierdzić jedno: przytoczone akapity innych dzieł Piotra Kołodziejczaka sprawiły, że mam ochotę przeczytać wszystko, co wyszło spod jego pióra.
Książkę polecam serdecznie tym, którzy poszukują dobrej lektury na odprężający wieczór. Nie jest to klasyk literatury światowej, ale powieść dla zwykłego, zapracowanego czytelnika, marzącego o oderwaniu się od swoich problemów.