Łowca cieni recenzja

Miłośniczką szwedzkich kryminałów zostałam lata temu, dzięki Henningowi Mankellowi i jego serii książek z Kurtem Wallanderem. Jak nikt przed nim pisarz ten, obok świetnie skonstruowanej intrygi, zdecydował się pokazać w swoich książkach żmudną pracę policji drobiazgowo przyglądając się poszczególnym etapom śledztwa i motywacjom postępowania bohaterów - tak policjantów jak i przestępców.
Ogromnym atutem jego powieści było też to, iż poruszał w nich aktualne tematy społeczne trawiące nie tylko Szwecję ale cała Europę. Otwarcie mówił o kryzysie wartości, niechęci do emigrantów, rozluźnieniu więzi międzyludzkich czy nierównościach społecznych.

Po jego śmierci miałam obawy, że nie natrafię już na takie pozycje, gdzie społeczne tło wydarzeń będzie równie ważne jak główny wątek kryminalny. Na szczęście tak się nie stało ponieważ godną następczynią zmarłego w 2015 roku Hanning Mankella jest inna szwedzka pisarka Camilla Grebe.
Ona również jest świetną obserwatorką zachodzących w społeczeństwie zmian i z powodzeniem łączy te wątki ze świetnie zbudowaną i trzymającą w napięciu intrygą kryminalną.
Tak jest też w przypadku jej najnowszej książki "Łowca cieni". To opowieść o kobietach policjantkach przełamujących stereotypy i dążących do pracy w zawodzie, kojarzonym przez lata jako typowo męski. To swoisty hołd złożony dzielnym, ambitnym i dumnym kobietom, które od lat walczyły i nadal walczą z dyskryminacją, seksizmem i mizoginizmem zarówno w miejscu pracy jaki i poza nim.
To też historia o ofiarach, które ośmieliły się żyć po swojemu i mordercy, który chce przewrócić stary porządek rzeczy, kiedy to kobieta była zależna od mężczyzny i żyła według jego reguł. Sprawca makabrycznych zbrodni na młodych, niezamężnych matkach samotnie wychowujących dzieci przez lata jest nieuchwytny. Jednak determinacja i zaangażowanie stróżów prawa, w tym niezwykle inteligentnych i bezkompromisowych policjantek sprawia, że ujęcie Mordercy z Bagien zdaje się tylko kwestią czasu. Jednak cena, którą przyjdzie zapłacić za to bohaterkom tej opowieści jest bardzo wysoka.

"Łowca cieni" to kryminał pełen zwrotów akcji i niebanalnych rozwiązań. Ale to też powieść z drugim dnem. Nazwanie ją feministyczną nie będzie przesadą. Camilla Grebe pisze bowiem o długiej i ciernistej drodze jaką przyszło pokonać nam kobietom, by znaleźć się w tym miejscu w którym jesteśmy teraz: wolne, niezależne, mogące decydować o sobie. Choć należy pamiętać, że to walka która nadal trwa i wystarczy chwila nieuwagi, złudnego samozadowolenia a ponownie wrócimy do punktu wyjścia. Pamiętajmy o tym drogie panie. Siła jest kobietą!

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga.