Pewien starszec, idąc rano do meczetu na modlitwę, znajduje przy jego murach niemowlę. W pierwszym momencie przerażony, decyduje się jednak zabrać dziecko do swego domu. Stare małżeństwo jest bezdzietne, wychowują tylko spokrewnionego z nimi chłopca, decydują się więc na przygarnięcie znajdy. Nazywają go Aszur An-Nadżi.
Płyną lata, Aszur rośnie, dojrzewa, uczy się życia. Jest potężnym, bardzo silnym mężczyzną, o dobrym sercu. Los pomaga mu w sięgnięciu po władzę - zostaję futuwwą, swoistym władzą dzielnicy, który nie jest nominowany przez urzędników, tylko wygrywa swe stanowisko w walce. Futuwwa może wiele, a najczęściej decyduje się napełniać swoje sakwy złotem.
Jednakże Aszur jest inny - opłaty ściąga tylko od bogaczy, a oddaje je biedakom. Dla siebie nie zabiera nic. Pracuje jako woźnica i do uczciwej pracy zmusza także swoich popleczników. Kończą się czasy hulanek i lenistwa. Harafisz, czyli biedacy, chwalą Aszura pod niebiosa. Jednakże pewnego dnia znika i nikt nie wie, co się z nim stało.
Tak zaczyna się niesamowita wręcz saga rodzinna. Poznajemy kilka kolejnych pokoleń wywodzących się z rodu Aszura. Przez długie lata wygląda na to, że ciąży na nich jakieś przekleństwo. W każdym pokoleniu staje się coś niedobrego - ktoś zostaje wygnany, inny popełnia zbrodnię, kolejny ginie przedwcześnie. Ludzie szepczą, że wszystko to dlatego, że wypaczyli czyste idee Aszura.
A jest to ród barwny, pełen zróżnicowania, ciekawych osobowości. Autor potrafi tworzyć bardzo realnych bohaterów. Są pełni namiętności, różnorakich emocji, planów, obaw. Obserwujemy ich życie, podejmowanie decyzji, radzenie sobie z ich konsekwencjami. Kibicujemy im lub boimy się o nich lub nawet ich samych. Dzieje tego rodu są niezmiernie bogate w wydarzenia, wciągające.
Ważną rolę w tej książce odgrywają kobiety. To one są katalizatorem działań podejmowanych przez mężczyzn. To one są zachwycające, okrtune, złośliwe, kochające, przebiegłe i mądre. A jest ich spore grono - poczynając od tych dobrze urodzonych, przez biedne, ale pracowite i uczciwe, aż po byłe prostytutki. Jest ich cały wachlarz, wzbogacają i urozmaicają cały tekst.
"Ród Aszura" to saga rodzinna tak interesująca, tak prawdziwa, że pozostaje tylko podziwianie kunsztu autora! Pięknie operuje językiem, wręcz maluje nam opowieść. W trakcie czytania czułam, że jestem tuż obok bohaterów, tak, jakbym siedziała na ramieniu jednego z nich i tam obserwowała rozwój sytuacji. Język jest ekspresywny, pięknie podkreślający to, co w książce się dzieje. A to, że się tak dobrze czyta, to zapewne również sprawa tłumaczy, treść jest spójna, nie natknęłam się na żadne potknięcia przy tłumaczeniu. Akcja jest wielowątkowa, pełna bohaterów, jednakże nie chaotyczna, nie gubiłam się podczas czytania.
Mahfuz potrafi zachwycać. Już "Hamida z zaułka Midakk" zrobiła na mnie duże wrażenie, a ta ksiażka mnie kompletnie oczarowała. Cóż za cudowna, lekko baśniowa, świetnie napisana hisoria! Autor zaprezentował się moim zdaniem w swoim najlepszym stylu i bardzo się cieszę, że jeszcze kilka utworów przede mną.
Ta książka jest urzekająca, podbiła moje serce i zajmie miejsce na półce ulubionych. W recenzji starałam się zdradzić jak najmniej z fabuły, bo jest przecież ona tak zajmująca i bogata, że zbrodnią byłoby odbieranie przyjemności poznania jej samodzielnie przez przyszłych czytelników!
Muszę też napomknąć o wydaniu (Świat Książki, 2011) - okładka jest prześliczna, a na wewnętrzych jej stronach nadrukowano hieroglify. Do tego dobra czcionka i delikatnie kremowy papier. A na dodatek pachnie tak pięknie, jak książki z mojej młodości ;). Mówiłam już, że uwielbiam zapach druku w nowych książkach?
Z czystym sercem polecam każdemu, a szczególnie tym osobom, które lubują się w bogatych sagach rodzinnych, lekko baśniowych opowieściach, barwnych, orientalnych tekstach.
[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu -
http://ksiazkowo.wordpress.com]