Akcja książki „W cieniu Śnieżki” Weroniki Cichoń rozgrywa się sześć lat po wydarzeniach z pierwszego tomu zatytułowanego „Śnieżka”. Aleks ma nową pracę, nową dziewczynę i na pozór jakoś sobie życiowo radzi. Okazuje się, że do momentu, w którym spotyka swoją byłą dziewczynę Wiktorię. Wiki przez te sześć lat bardzo się zmieniła, ale na Aleksa działa tak samo. Wracają wspomnienia, kłamstwa, dziwne sytuacje i układy, a do tego okazuje się, że nie wszystkie sprawy zostały należycie wyjaśnione.
Styl Weroniki jest bezpośredni. Nie ma tutaj przesłodzenia, owijania w bawełnę. Kutas jest kutasem, rzucanie kurwami jest na porządku dziennym. Niektórym może to przeszkadzać, więc uprzedzam, ale jeśli ktoś w książce jest wkurwiony, to dlaczego ma mówić „do jasnej anielki” i „kurza stopa”? Ludzie są wybuchowi, ludzie się kłócą, nie mówią wtedy pięknymi zdaniami.
Autorka na trzystu stronach książki świetnie pokazała mnóstwo rodzajów relacji. Nie wiem czy Weronika to miała na celu, ale jest tutaj taka różnorodność zachowań, nikt nie działa schematycznie i każda postać się wyróżnia. Każda dziewczyna, z którą Aleks się spotyka, jest inna i Aleks na nią inaczej reaguje, inaczej spędza z nią czas. Zawsze go i tak ciągnie do Śnieżki, ale Weronika nie skupiła się tylko na tej relacji, nie pominęła innych. Momentami przez to panował chaos i zamęt, ale w tym przypadku to było na plus.
Nie podobała mi się surowość Aleksa względem siostry. Rozumiem, że nie ma ona nawet 13 lat, ale mówienie jej, że żadnego chłopaka do osiemnastki, czy nawet do trzydziestki, jest przegięciem. Tak nerwowe reagowanie na wieść o chłopaku, który jej się podoba, sprawi, że dziewczyna zamknie się w sobie. Będzie robiła, co będzie chciała, a do tego o niczym nie powie w obawie, że brat nic nie zrozumie. Tutaj szczera rozmowa by się przydała, wytłumaczenie co może pójść nie tak w relacji, a nie takie coś. To nie jest ochrona, to szkodzenie nastolatce.
Aleks wiele zrozumiał przez wydarzenia opisane w książce, więc brakowało mi takiej szczerej rozmowy z siostrą. To byłoby w porządku.
W książce pada zdanie „Dowiedziałem się tylu rzeczy, że nie wiem już, kim jestem”. I faktycznie. Od początku do końca jesteśmy atakowani emocjami. Nie wiem, czy całym życiu działo się u mnie tyle, co w tej książce. Z pewnością nudzić się przy niej nie można. Dodatkowo niesamowicie jest wrócić do historii Wiki i Aleksa. Pierwszy tom zakończył się tak, że nie dało się nie sięgnąć po drugi.
Relacja głównych bohaterów, dość toksyczna zresztą, zmienia się już w „Śnieżce”, a w drugim tomie wychodzą na jaw wszystkie tajemnice i w końcu może być spokojniej. Ale ten spokój trwa kilka stron. Na wcześniejsze polecam melisę, bo Weronika emocjonalnie rozwala na łopatki. Aleks i Wiktoria zupełnie nie radzą sobie z tą relacją i bywają chwile, że człowiek chce nimi potrząsnąć, posadzić przed sobą i kazać powiedzieć wszystko od początku do końca.
„W cieniu Śnieżki” to przyjemna lektura ze względu na pióro autorki, świetny powrót do historii Aleksa i Wiki, mnóstwo skrajnych emocji. Bardzo podobało mi się to, że wiele spraw z przeszłości zostało w końcu wyjaśnionych. Pierwszy tom czytałam pół roku temu i, mimo mojej sklerozy, nie miałam problemu z tym, żeby wrócić do opisywanego świata i do bohaterów, bo jak pisałam, są bardzo wyraziści i nie da się o nich zapomnieć.