O wojnach napoleońskich pisano wiele. Napoleon Bonaparte, doskonały strateg i charyzmatyczna osobowość. Kampania rosyjska, w trakcie której doszło do wielkiego rozlewu krwi i śmierci wielu istnień, pogrzebała marzenia o podbiciu Europy. Jaśnie Oświecony wraz ze swoim wojskiem, poniósł sromotną klęskę i tak właśnie z wielkim hukiem zakończyła się jego kariera. Temat ten podejmuje w swojej najnowszej książce Artur Perez-Reverte. "W cieniu orła" przedstawia nieco inne spojrzenie na to, co wydarzyło się pod Moskwą pamiętnego roku 1812.
W noweli pojawiają się postacie znane z kart historii. Oprócz Napoleona pojawiają się m.in. jego brat, do którego zwraca się w listach czy też dowódca kawalerii Joachim Murat. Wszechwiedzący narrator sprawnie operuje ironią. Dostrzec ją można zarówno w opisach, jak i warstwie dialogowej. Niby wesoło i przaśnie, ale jednak smutno i gorzko. Pokazuje codzienność wojska, które jest zbieraniną ludzi różnych narodowości. Żołnierze widzą śmierć, krew, są świadkami okrucieństwa i aktów nienawiści, jakie przynosi ze sobą każdy dzień walk. I jeszcze Hiszpanie, którzy wręcz „ubóstwiają” swoich francuskich towarzyszy. Mamy przegląd obłudnych i jednocześnie nadmuchanych karykaturalnych gestów oraz zachowań, wyuzdanych zachowań i nieprzystojnych komentarzy. Dochodzi do absurdalnych sytuacji i dialogów. Na czele tego jakże zacnego wojska staje karypel vel Le Petit Coutafon, autorytet i najwyższy dowódca, Napoleon Bonaparte.
Narrator wręcz z chirurgiczną precyzją wbija szpilę tam, gdzie trzeba. Jednocześnie robi to z odpowiednią gracją, a jego spostrzeżenia są bardzo trafne. Obnaża przed czytelnikiem ciemną stronę polityki, która opiera się głównie na manipulacji jednostkami i naginaniu prawdy dla własnych, oczywiście „wyższych” celów. A cierpią zawsze ii najniżej w hierarchii, którzy trafiają w sam środek walki, a Jaśnie Oświecony przez swoją lunetę ogląda jej przebieg stojąc na wzgórzu, niczym wielki rzymski wódz Gajusz Juliusz Cezar.
Przedstawiony epizod kampanii rosyjskiej został potraktowany przez autora z dystansem. Humor jest mocną stroną przedstawianego dzieła literackiego. Nowela dostarcza rozrywki, ale tej na najwyższym poziomie. Nic dziwnego, skoro tłumaczenia na język polski podjął się Filip Łobodziński, a i sam autor nie bez powodu uchodzi za mistrza narracji. Nie raz parsknęłam śmiechem, ale i zatracałam się w fabule i zachwycałam sprawnym operowaniem pełnym kontrastów wyszukanym językiem, budowaniem opisów i balansowaniem na granicy tragedii i komedii. Nie spieszyłam się z lekturą i delektowałam się każdym napisanym wyrazem i zdaniem. Zdecydowanie jest to literatura wysokich lotów, która nie tylko bawi, ale i w luźnej formie ukazuje wydarzenia zapisane na kartach historii.
Nowela z założenia jest krótką formą literacką, ale jakże nośną i nie taką prostą do napisania, jakby mogło się wydawać. Sztuką jest, aby w takim tekście wykazać się literackim kunsztem. Bo napisanie w wyszukanym i podniosłym stylu określenia „Le Petit Coutafon” wcale nie brzmi już tak źle. I ta nieoczywistość była tym, co nie pozwalało się tak łatwo oderwać od lektury.
„W cieniu orła” Artura Pereza-Reverte to publikacja, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Już od dłuższego czasu miałam ochotę na tekst nieoczywisty i jednocześnie bardzo dobry pod względem językowym. No i się nie zawiodłam, a moja potrzeba została w pełni zaspokojona. Życzę sobie i wam jak najwięcej tak wyśmienitych dzieł literackich. Bardzo polecam, ubawicie się przednio.