Jeżeli ktoś twierdził, że praca w bibliotece należy do najnudniejszych zajęć pod słońcem, to chyba nie pracował z Matyldą Dominiczak. Ta kobieta ma milion różnych pomysłów, choć i ją dopada stagnacja. Ale oczywiście nie byłaby sobą, gdyby nie snuła różnorodnych teorii odnośnie czytelników biblioteki. Szczególnie skupiona jest na jednym z nich, zwanych przez nią i jej koleżankę Hankę "Paprykarzowym Dresiarzem". Ów jegomość nie dość, że nie oddaje pożyczonych książek w terminie, to jeszcze zostawia na nich ślad po niedawno skonsumowanym posiłku. Zresztą, pani Dominiczak zupełnie poważnie rozważa podjęcie kursów detektywistycznych... choć jej mąż Roman kwituje te zapewnienia jedynie krótkim skinieniem głowy.
Obecnie Matylda bardzo chętnie wróciłaby do tego cichego, spokojnego zajęcia w bibliotece; no, może nie w tej konkretnej, ale w jakimś innym oddziale... spokój tego miejsca został zburzony przez ciało, które kobiety znalazły w poniedziałek w czytelni. A nawet dwa, jeżeli liczyć nieprzytomnego dyrektora placówki.
Co wydarzyło się przez weekend? I jakie znaczenie dla śledztwa mają zakładki z przekornym napisem "Oddaj albo giń!", które stworzyła Matylda... ?
Pani Olgi Rudnickiej raczej nie muszę nikomu przedstawiać- jeżeli ktoś jeszcze nie miał styczności z jej książkami, to na pewno gdzieś w blogosferze natknął się na ich recenzje. U mnie również pojawiały się kilkakrotnie. Zrobiłam sobie co prawda krótką przerwę od komedii kryminalnych, ale najnowsza propozycja od polskiej pisarki skusiła mnie na tyle, by chwilowo zarzucić ową literacką kwarantannę.
Gdyby Matylda Dominiczak miała sześćdziesiąt lat, to przez jej ciekawskość na pewno zostałaby uznana za "osiedlowy monitoring"- kobietę, która całe dnie spędza na obserwowaniu podwórka oraz sąsiadów. Ale że kobieta ma lat mniej, wciąż po prostu należy do kategorii "irytująco wścibskich". Zresztą, Matylda sama przed sobą przyznaje, że lubi snuć teorie na temat napotkanych osób. Nie widzi w tym nic złego, szczególnie, że umiejętność właściwej dedukcji może pomóc jej w przyszłej -i na razie pozostającej w sferze marzeń i planów- karierze detektywistycznej. Zdaje się jednak, że wydarzenia w bibliotece będą musiały przyspieszyć jej działania w tym kierunku, bowiem niewinne zakładki stają się dość istotnym dowodem w sprawie o morderstwo w bibliotece... A jeżeli stróże prawa już postawili na niej krzyżyk, to kto obroni się skuteczniej, niż ona sama?
Książki pani Rudnickiej charakteryzują się dużym poczuciem humoru, niecodziennymi wydarzeniami i przede wszystkim nietuzinkowymi bohaterami. Jeżeli ktoś jest na bieżąco z twórczością naszej rodaczki, to pewnie miał już okazję spotkać się z postacią Matyldy w jednej z wcześniejszych książek- Oddaj albo giń! jest swego rodzaju cofnięciem się w życiorysie bohaterki, dzięki czemu mamy możliwość zapoznania się z jej drogą do bycia prywatnym detektywem.
To nie jest jakaś mega ambitna literatura- i nie takie jest jej zadanie. Ma przede wszystkim bawić, a z drugiej strony skłonić nas do ruszenia głową i poprzez towarzyszenie bohaterom w trakcie ich śledztwa, wysnucia własnych wniosków odnośnie winy, oskarżonego. Osobiście bawiłam się przy niej bardzo dobrze, tak jak i przy poprzednich zresztą. Czułam po prostu... taki luz, gdyż nie musiałam odseparować się od rzeczywistości, żeby na 100% wbić się w historię i dokładnie przeczytać każde zdanie. Tu wszystko jest łatwe, jasno powiedziane, a do tego wywołuje uśmiech.
Lubicie komedie kryminalne? Znacie panią Rudnicką? Jeżeli nie, to serdecznie zachęcam do zmiany! Świat na ten moment musiał zwolnić, więc jest to idealna okazja, aby poszerzyć trochę swoje literackie horyzonty :)