Alicja Sinicka – o tym nazwisku jest ostatnio dość głośno, autorka ma na swoim koncie już kilka bestsellerów. Lekturę książek autorki odkładałam na później, ale przecież nie mogłam robić tego w nieskończoność, w końcu musiałam sama się przekonać o co tyle szumu. Mój wybór padł na Uwikłaną – najnowszą pozycję autorki.
Główna bohaterka jest poetką, publikującą swoje utwory na Instagramie. Oczywiście, zgodnie z konwencją domestic noir Zuza jest kobietą borykającą się z traumatycznymi zdarzeniami z przeszłości. Nie może sobie poradzić z tajemniczym zaginięciem jej siostry bliźniaczki, w którym mogła brać udział, jednak niedokładnie pamięta wydarzenia feralnej nocy. W poszukiwaniu inspiracji Zuza postanawia przeprowadzić się do Zadry, do domu swojego nowego chłopaka Michała, gdzie ma nadzieję znaleźć również spokój i równowagę. W domu mieszka jeszcze Juliusz – brat Michała oraz ich przyjaciółka Liwia. Każdy z bohaterów jest bardzo charakterystyczną postacią, łatwo ich skategoryzować na tych dobrych i złych, jednak są to tylko pozory.
Zuzie nie udaje się odnaleźć wewnętrznego spokoju, pomimo urokliwej okolicy z każdym dniem czuje się ona coraz gorzej, a jej niepokój rośnie. Podejrzewa nawet, że odziedziczyła chorobę psychiczną po swojej matce. Zazwyczaj w gatunku domestic noir niebezpieczeństwa skrywają się za zamkniętymi drzwiami domów, tutaj to niebezpieczeństwo czaiło się dosłownie za zamkniętymi drzwiami.
Początek wydaję się być oklepanym już motywem – kobieta w trudnej sytuacji życiowej, do tego artystka, wyjeżdża do domu pośrodku lasu, aby znaleźć spokój w życiu. Nic bardziej mylnego! Oklepany, jest ostatnim słowem, które przychodzi mi do głowy, gdy myślę o tej książce.
Zgodnie z ogólną konwencją domestic noir wydarzenia zazwyczaj ograniczone są do jednej przestrzeni, tak było i tutaj. W związku z tym, akurat w tym gatunku literackim ogromną rolę odgrywa samo miejsce i jego opis. Tutaj autorce wyszło to genialnie! Przez całą lekturę dosłownie czułam się jakbym była na miejscu wydarzeń, czułam ten klimat i atmosferę, a wnętrze domu mnie urzekło, co pozwoliło mi jeszcze bardziej przeżywać całą akcję.
Płynność akcji sprawia, że nie ma miejsca na nudę, a stopniowo rosnące napięcie nie pozwala odłożyć książki. Autorka sukcesywnie odkrywa przed nami kolejne fakty. Fakty? No właśnie, dzięki narracji pierwszoosobowej i dość nieprawdopodobnym wydarzeniom można się pogubić w tym, co jest prawdziwe, a co jest tylko wytworem wyobraźni Zuzy.
Alicja Sinicka stawia przed czytelnikiem nie lada wyzwanie, z każdą odkrytą kartą sytuacja w domu staje się coraz bardziej zagmatwana, a zakończenie zaskoczy nawet największych fanów gatunku. Mnie zakończenie bardzo zaskoczyło, w pierwszej chwili nawet pomyślałam, że jest dziwne i nie do końca mi się podoba. Jednak po chwili zrozumiałam, że tego właśnie szukam w książce – nietuzinkowego i zaskakującego zakończenia.
Nie bez powodu Alicja Sinicka została okrzyknięta polską mistrzynią domesitc noir – książkę dosłownie pochłonęłam w jedną noc, a to jest chyba najlepsza rekomendacja. Dosłownie nie mogłam się oderwać, jakby świat wokół mnie przestał istnieć, a ja sama przeniosłam się do domu w lesie i towarzyszyłam Zuzie w jej drodze do odkrycia prawdy. Od razu po skończonej lekturze sięgnęłam po kolejną książkę spod pióra autorki i tu również się nie zawiodłam. Zdecydowanie polecam wszystkim fanom thrillerów, a z uwagi na zbliżające się święta – myślę, że każdy mól książkowy ucieszy się z takiego prezentu.