#Współpraca reklamowa
Nowy rok to doskonały moment na wprowadzenie pozytywnych zmian w naszym życiu. Książka „Aplikacja na miłość” będzie zatem idealnym towarzyszem w realizacji noworocznych postanowień.
Britta to młoda dziewczyna z niesamowitym poczuciem humoru, z lekkim piórem i kilkoma kilogramami więcej. Jako jedna z asystentek w popularnym portalu lajfstajlowym, marzy o zdobyciu stanowiska pełnoprawnej dziennikarki, która w końcu będzie mogła pisać coś ważniejszego i znaczącego. Jej marzenie w końcu staje się bardziej realne, gdy wraz z jej największą konkurentką do objęcia nowego stanowiska, mają przeprowadzić projekt opisujący dwie konkurencyjne aplikacje, które mają pomóc w realizacji zdobycia wymarzonego wyglądu. Dla Britty to nie tylko okazja do wykazania się swoimi umiejętnościami, ale także do zrobienia kroku w stronę upragnionej kariery, ale także do zmiany samej siebie.
Wes to mężczyzna, który kilka lat temu wraz z przyjaciółmi na studiach wymyślił pewną aplikację, którą pokochało miliony osób. Teraz zaś jest prezesem firmy FitMi i o tyle o ile firma ma się bardzo dobrze, tak jego życie prywatne przytłacza go problemami. Za namową kolegi chce powrócić do pracy z ludźmi, która sprawiała mu najwięcej frajdy. Postanawia zająć się osobiście najnowszą subskrybentką ich aplikacji. Od pierwszej wymienionej wiadomości między nim a nową podopieczną zaczyna iskrzyć, a ich relacja bardzo szybka zaczyna delikatnie wybiegać poza czysto zawodowe ramy.
Zarówno Britta, jak i jej trener, tak samo, Wes i jego podopieczna wspólnie pracują nad osiągnięciem zamierzonych celów, a ich współpraca staje się coraz bardziej intensywna. Stopniowo zaczynają dostrzegać, że ich dziwny układ staje się czymś więcej niż tylko profesjonalnym partnerstwem. Oboje będą musieli w końcu dokonać trudnego wyboru. Czy Britta zaryzykuje i przekreśli to, o czym od zawsze marzyła dla ulotnej miłości? Czy Wes odważy się, aby zmienić swoje życie? Czy dla nich okaże się ważniejszy profesjonalizm niż porywy serca?
Powiem Wam moi drodzy, że miałam ogromny problem z recenzją tej książki. Przeczytałam ja już w połowie grudnia, a mimo to nie mogłam się jakoś zabrać do napisania o niej kilku słów. W ogólnym rozrachunku uważam ją za całkiem sympatyczną. Jest baaaardzo ciałopozytywna i to jest jej bardzo ogromny plus. Britta zachwyciła mnie tym, że nie zależy jej, aby być po prostu chudą kobietą, zależy jej, aby czuć się dobrze w swojej skórze, dobrze wyglądać nago i być najnormalniej w świecie zdrową. Wes bardzo dobrze się sprawdza w osobie trenera, który na spokojnie tłumaczy, przygotowuje i wspiera. Wszystko ma iść swoim trybem bez drastycznych i wykańczających diet czy morderczych treningów. Szczerze mówiąc, powinno być więcej takich opiekunów, którzy także zwracają uwagę nie tylko na mięśnie, spożywane kalorie czy spadającą wagę, którzy biorą pod uwagę nie tylko możliwości organizmu podopiecznego, ale także jego kondycję zdrowotną i jego ograniczenia. To także trochę taka historia z przesłaniem, że też trzeba zmienić swoje własne myślenie o sobie samym, jak zwyciężyć swoje kompleksy i że każdy z nas jest piękny. Tak samo podobał mi się początek ich relacji oraz motyw ona dziennikarka, która ma na swojej skórze „przetestować” aplikację, a on trener, który jest jej właścicielem i współtwórcą, ale dochodzimy do momentu, który szczerze mówiąc moja babcia bardzo dobrze określiła. Cała ta historia była w iście amerykańskim stylu, wielka afera, on się kilka razy wycofuje ona w sumie również, aby na końcu być razem, pietrzące się problemy, powrót byłej narzeczonej, traumy z dzieciństwa, konfilkty interesów. Czegoś mi między tą dwójką delikatnie zabrakło, takiej realności jak właśnie w przypadku dbania o siebie. Jednakże, jeżeli właśnie takiej lektury szukacie, która również porusza hejt, kult idealnego ciała, pokazuje, że każdy ma momenty słabości i zwątpienia to będzie dla Was idealna. Ogólnie jest warta przeczytania i zapewni Wam lekką i przyjemną rozrywkę.
Za możliwość poznania Britty i Wesa dziękuje Wydawnictwu Muza.