Któż z nas nie słuchał bajek? Która z nas nie marzyła o księciu z bajki? Który z nas nie chciał być księciem ratującym królewnę? Dorośliśmy, ale ciągle w nas jest to małe dziecko, które lubi niesamowite historie z bajkowymi postaciami.
Amerykańska pisarka Ursula Vernon, pisząca także pod pseudonimem T. Kingfisher, pisze bajki dla dzieci i historie fantasy „dla dorosłych”.
Opowiadanie „Cierń” rozpoczyna od opisu cierniowego żywopłotu chroniącego jakąś wieżę. Następnie narrator opisuje twórczynię tej zapory – wróżkę, która ma żabią twarz, wodorostowe włosy i zielonkawą skórę. Ropuszka, bo tak nazywa się ta postać, jest strażniczką królewny, która śpi w wieży. Pewnego dnia zjawia się koło żywopłotu Halim – rycerz, który chce rozwiązać zagadkę tego, co jest za żywopłotem. Poznaje historię Ropuszki i wydarzeń na zamku. Wróżka to ludzkie dziecko porywane tuż po narodzinach, wychowane przez wodnice, które nauczyły ją swoich zaklęć. Dzięki pobytowi w ich świecie staje się istotą z dwóch światów – ludzkiego i magicznego. Zmiana zaklęcia, które miała dać w prezencie jako wróżka chrzestna królewnie, powoduje, że zostaje uwięziona w ludzkim świecie. Kto zatem jest więźniem: królewna Fayette śpiąca w wieży czy jej strażniczka wróżka Ropuszka? Kogo uwolni rycerz?
Opowiadanie łączy w sobie cechy baśni i opowiadania fantasy. Fabuła ma charakter bajki – mamy śpiącą królewnę, wróżkę chrzestną, zamek, komnatę w wieży. Ale obok nich pojawiają się elementy ze świata fantasy: wątek zamienianych dzieci (podrzutki z magicznego świata), postacie wodnic, zajęcza bogini czy magiczny dwór. W tej bajce nic nie jest takie jak powinno: okrutna, bezwzględna śpiąca królewna i delikatna, dobra, współczująca, życzliwa i wrażliwa strażniczka.
Autorka wykorzystując motyw ze znanej bajki stworzyła zupełnie inną historię. A przy tym stawia ciekawe pytania. Czy można powstrzymać zło? Czy piękno jest zawsze dobre, a brzydota zła? Czy można zmienić przeznaczenie?
Na okładce jest zdanie „Nie wszystkie klątwy powinny być złamane.”*
A ja zapytam „Czy wszystkie klątwy powinny być rzucone?" Dla mnie „Cierń” to opowieść o konsekwencjach i wartości słów. Mam wrażenie, że często nie przywiązujemy wagi do tego, co mówimy. Nie zdajemy sobie sprawy, czym może być wypowiedziane przez nas słowo, zdanie dla drugiej osoby. Słyszymy, wiemy, że słowa mogą ranić, kaleczyć, czasem nawet zabijać. A jakże małą wagę przykładamy do tego, co mówimy. W „Cierniu” niewielka, wydawałoby się, zmiana wypowiedzianego na chrzcie życzenia zmieniła całe życie Ropuszki. Ropuszka zrozumiała swój błąd i z pokorą znosiła jego konsekwencje. A my? Czy tak potrafimy? Czy umiemy ponieść konsekwencje? Halim kiedy powiedział przekleństwo zaraz dodawał „przepraszam”. Kiedy w naszym świecie słyszę wulgarny język, przekleństwo nie słyszę „przepraszam”. A przecież czasownik „kląć” pochodzi o starosłowiańskiego słowa oznaczającego „rzucać klątwę, mówić słowa mające moc sprawczą”.
Mimo, że „Cierń” czyta się szybko, bo to tylko jakieś 160 stron, to mnie będzie „uwierał” jeszcze długo. Czego i Wam życzę.
* Opis od wydawcy.