W tej ważnej książce angielska ekonomistka pisze o pladze samotności, która mocno dotyka północną hemisferę w ostatnich dziesięcioleciach. Dość powiedzieć, że jeszcze przed pandemią ponad połowa dorosłych mieszkańców USA uważała się za samotnych. Podobnie alarmujące dane rejestruje się w Europie.
Książka jest gruba i bogata w fakty, masę tam ciekawych idei i wyników badań naukowych, nie sposób wymienić wszystkich, napiszę o tych, które mnie najbardziej zainteresowały.
Do plagi samotności mocno przyczyniają się smartfony i Internet – ludzie skutecznie oddzielają się od innych ekranami i słuchawkami oraz szybki proces starzenia się społeczeństw Zachodu, swoje dołożyła też pandemia. Słusznie też podnosi Hertz odpowiedzialność ideologii neoliberalizmu, która w ostatnich dziesięcioleciach święci prawdziwe triumfy; głosi ona indywidualizm, konkurencyjność, kult bogactwa, oraz minimalizację roli państwa. Niestety: „Problem polega na tym, że nastawione wyłącznie na własne ja, samolubne społeczeństwo, w którym ludzie czują, że muszą o siebie zadbać, bo nikt inny tego za nich nie zrobi, to społeczeństwo nieuniknienie samotne.” A przecież nasi praprzodkowie, myśliwi-zbieracze żyli we wspólnotach, które pozwoliły: „rozwinąć wyszukane techniki zdobywania pokarmu oraz zbiorowe strategie obronne.” Nie dziwi zatem, że samotność ma podobnie szkodliwe skutki dla zdrowia jak brak ruchu, alkoholizm czy otyłość.
Oryginalnym wkładem autorki jest rozszerzona definicja samotności, nie tylko jako stanu społecznej izolacji, ale także jako braku wsparcia: „ze strony współobywateli, pracodawców, społeczności, władzy.” co prowadzi do poczucia politycznego i ekonomicznego wykluczenia. Taka samotność jest wodą na młyn populistów w rodzaju Trumpa czy Orbana, którzy potrafią uwieść wyborców obietnicą, że o nich zadbają: „Na całym świecie ludzie czujący się społecznie i ekonomicznie marginalizowani, odnoszący wrażenie, że tradycyjne partie polityczne, które ich kiedyś broniły, teraz ich odrzucają i nie chcą słuchać o ich troskach ani odpowiedzieć na ich skargi – ludzie ci w pierwszej dekadzie XXI wieku w nieproporcjonalnie dużej liczbie zwrócili się ku partiom o skrajnych poglądach politycznych.”
Podkreśla Hertz, jak ważna jest życzliwość i bezinteresowna pomoc w relacjach międzyludzkich: obniżają poczucie samotności. Twierdzi też, że ważne jest wspieranie lokalnych sklepów czy punktów usługowych, nawiązywanie relacji z ludźmi tam pracującymi, nawet jeśli w supermarketach czy internecie jest taniej. Pisze ponadto ważne słowa: „jeśli chcemy, by nasze lokalne środowisko dawało się odczuć jako żywe i zachęcające, musimy postawić na częstszy bezpośredni kontakt z otaczającymi nas ludźmi, na interakcje twarzą w twarz. Zwolnij. Zrób sobie krótką przerwę, zatrzymaj się. Uśmiechnij. Zamień kilka słów.”
Ciekawe są rozważania autorki o rosnącej roli robotów do towarzystwa, które, zwłaszcza w Japonii, są prawdziwym antidotum na samotność starszych osób; słusznie zwraca uwagę Hertz na niebezpieczeństwa związane z 'robotyzacją' relacji.
Książka jest za długa, przegadana i po pewnym czasie mocno mnie znużyła, ale to ważne dzieło wszechstronnie omawiające narastający i poważny problem, także w naszej ojczyźnie.