Jest ciężko, a mogłoby być nieco lżej. Można by przynieść do pracy herbatniki na wspólną kawę/herbatę, zagadać do sprzedawcy marchewki na pobliskim targu, powiedzieć ‘Dzień dobry’ sąsiadowi. Z drugiej strony, cała konstrukcja człowieka buntuje się czasem przeciwko takim prostym radom na samotność (nie wspominając o jego przyrodzonych ułomnościach). Do pewnego stopnia te drobne modyfikacje mogą zdziałać cuda, ale nie zawsze i nie wszędzie. Brytyjska ekonomistka Noreena Hertz w bardzo pouczającej i zmuszającej do autorefleksji książce opowiedziała o strukturalnych niedomaganich społeczeństw w XXI wieku – o samotności w szerokim kontekście. „Stulecie samotnych. Jak odzyskać utracone więzi” jest jej propozycją na przepracowanie trudnych problemów, które COVID jedynie pogłębił i jeszcze bardziej obnażył. Publikacja z pogranicza ekonomii i socjologii, ze sporą dawką antropologii, jest poradnikiem, analizą mechanizmów budujących nowoczesność. Stanowi bardzo krytyczną oceną neoliberalnej gospodarki, czyli jest zbiorem obserwacji świata ludzi sytych, który niedomaga na wielu polach.
Internet (smartfon+społecznościowe portale), robotyzacja, przestrzeń niepoprawnie zurbanizowana, nastawione na zysk relacje w pracy, to według autorki współczesne aktywatory potęgujące wiele niekorzystnych czynników pogłębiających samotność. Na poziomie formalnej struktury, neoliberalny kapitalizm jest przez nią obarczony odpowiedzialnością za trudne do przezwyciężenia nawyki, biznesowe uwarunkowania i myślenie wikłające świat Zachodu w samotność jednostek (str. 195-196, 321-322). Podając liczne przykładu zarówno patologii nowoczesności, jak i konsekwencje zamknięcia, wykluczenia, bezbarwności, obojętności, diagnozuje kondycję nas w konsumpcyjnym świecie. Jednocześnie podaje bardzo konkretne rozwiązania, które wykorzystując ten sam stechnicyzowany świat, mogą złe trendy odwrócić. Samotni mogą gotować posiłki z kimś dzięki internetowemu streamingowi, mogą on-line realizować szeroko demokrację bezpośrednią, zmieniać przestrzeń miejską, by chciało się wchodzić w interakcje,… To są jednak w istocie półśrodki (sama autorka wprost tego nie pisze, ale ma dystans do takich nowych form przezwyciężania samotności). Przede wszystkim poleca myślenie o innych z szacunkiem, namawia do zainteresowania odmiennością, czyli do potrzebnej nam socjalizacji z innym człowiekiem. Niby banał, ale jak trudno się tego kierunku trzymać – mimo pandemii, wojen, sprzeczności wewnętrznych.
Zdecydowanie najbardziej Hertz stawia na relacje bezpośrednie, pogłębione; chociażby przywołując słowa profesora zajmującego się polityką zdrowotną (str. 37):
„Samotność skraca życie, a przyjaźń redukuje napięcia.”
Zaangażowanie w relacje nie może być zdawkowe, przygodne, nastawione na inny cel (poza budowaniem relacji). Dopiero wtedy, wszystkie pół-środki, jako mechanizmy zwalczające systemowo samotność i wykluczenie, spełnią swoją rolę. Wspomniany neoliberalizm z mitem niezbędnej maksymalnej deregulacji, poczynił dużo szkód, wygenerował olbrzymie koszty społeczne, których nikt nie chciał, nie chce i nie będzie zamierzał płacić. Trudno zakładać wstrzemięźliwość i refleksję u biznesmena, jeśli z własnej woli nie widzi potrzeby wsparcia zwalnianych pracowników, gdy akurat zainwestował w roboty (a przecież inwestycja była możliwa dzięki tym ‘przed-robotyczym białkowym strukturom’). Chyba dla uspokojenia własnego sumienia i budowani optymizmu, podaje autorka przykłady aktywności najbogatszych Ziemian w słusznej sprawie (o dziwo – zabrakło Buffeta). Z różnych powodów część ludzi szuka wzorców i inspiracji u tych, którzy osiągnęli sukces finansowy.
Dwa przykład z całej gamy wieloaspektowych problemów. Ekonomistka przywołała liczby o naszym uzależnieniu od wirtualnego pseudo-seksu, a jednocześnie dane o faktycznym zredukowaniu bliskości (i w szczególności cielesności z drugim człowiekiem) obserwowanej u coraz młodszych pokoleń (str. 280-282). Dane i mechanizmy już w tym wąskim zagadnieniu unaoczniają skalę problemu i wielokierunkowe relacje przyczyna-skutek w związku z samotnością. Nasze wieloczynnikowe inżynierie społeczne, które są na nas wymuszane, które sami sobie aplikujemy, redefiniują człowieka – od ‘sawannowego dwunożnego stworzenia’ do czegoś, czego nie da się skonkretyzować, bo brakuje czas biologicznego i metod uwzględnienia wszystkich istotnych zmiennych. Jak odróżnić działania pozorne, substytuty od elementów prowadzących do prawdziwej poprawy sytuacji? Hertz stara się ważyć racje, szacować różne parametry i krytycznie budować sądy. Tak jest chociażby w przypadku niejednoznacznej wartości wspólnot lokatorskich (str. 304-318), które są czasem ekskluzywne, mimo odmiennego pierwotnego złożenia. Widać – szukamy po omacku wyjścia z wielu sprzeczności, z niedogodności i bolączek, które mają źródło w naszej ciekawości, w szybkim uzależnianiu się, w złożonych mechanizmach werbalizacji, które czasem mają służyć czemuś niewypowiedzianemu, skrywanemu, wypieranemu. Trochę rozbudowuję tu horyzont myśli autorki, która z reguły zatrzymuje się na interpersonalnych uwarunkowaniach, rozbudowując je w pionowych warstwach przenikających się procesów.
Może szukam dziury w całym, ale choć książka bardzo mi się podobało, to zostawiła kilka pytań otwartych. Najpierw definicja. Autorka szeroko rozpatrywała pojęcie ‘samotność’. Jednak trochę zaniepokoiła mnie umieszczona na początku ankieta, dwadzieścia pytań służących do analizy stopnia samotności u odpowiadającego. Wydaje mi się, że niezbyt trafnie nie rozróżnia się w tych pytaniach ‘samotnika’ od ‘kogoś samotnego’. Ostatecznie cała książka nieco rozwiała te wątpliwości uściślając, że chodzi o osoby samotne wbrew ich potrzebom i zdrowiu psycho-somatycznemu. Drugi problem, to skala rozważanych zagadnień. Zabrakło mi jednostkowej warstwy ‘psycho-biologicznej’. Wiadomo – autorka ekonomistka – nie musi się znać na psychiatrii, jednak to w efekcie determinuje siłę jej wniosków, które były w kilku miejscach nieco naiwne, biorąc pod uwagę ludzką naturę. Bardzo pomocna wydaje mi się tu praca Sapolsky’ego (*). Stąd wiem, że bogaci są bardziej egoistyczni, a lubiąc tych, których znamy, automatycznie ‘mniej lubimy’ tych, których nie znamy. Tylko te dwa fakty, tworzą według mnie dodatkowe więzy dla realności przemyśleń Hertz. W kilku miejscach jej rady traktuję, jako mało systemowe i nierealne. Problemy energetyczne, widmo walki o zasoby – to już nie tylko zawiłości gospodarcze, ale właśnie fundamentalnie ludzko-społeczne. Akurat w tej grupie zagadnień, wszystko działa na niekorzyść tych, którzy chcą minimalizować samotność. Poza tym uważam, że istnieją obiektywne, nieredukowalne różnice w myśleniu o tym, jak wyglądać ma dobry świat i nie da się z tych sprzeczności zbudować rozsądnej ‘uśrednionej’ rzeczywistości. Wciąż jednak sedno przesłania publikacji pozostaje w mocy.
„Stulecie samotnych” napisane jest językiem prostym i czytelnym w przesłaniu, bo czerpie z najlepszych wzorców środki argumentacji – diagnoza, przykłady, opis potrzebnych zmian i znów przykłady dobrych rozwiązań. Książka zapewne zasługiwałaby na drugi tom pogłębiający samotność wewnętrzną i wspomniane wcześniej uwarunkowania biologiczne. Wyobrażam sobie, że Hertz można zarzucić utopijną naiwność, szczególnie jeśli ktoś uwielbia leseferyzm, albo doskwiera mu liberalna demokracja oferująca inkluzyjność inności (kulturowej, światopoglądowej, etnicznej,…). Jednak, jeśli wczytać się w istotę myśli autorki, pozostaje z niej bardzo trudne zadanie dla każdego – bez uprzedzeń spotkać się z drugim człowiekiem. Wtedy samotność będzie mniej doskwierać.
Serdecznie dziękuję Almosowi za zwrócenie swoją recenzją uwagi na tę książkę.
BARDZO DOBRE – 8/10
=======
* „Zachowuj się”, R. M. Sapolsky, Media Rodzina 2021