Wśród nowości wydawniczych skierowanych do dzieci w wieku powyżej ośmiu lat w ostatnim czasie zwróciła moją uwagę książka Agnieszki Urbańskiej „Na pomoc, Patycjo!”. Tak właśnie wszyscy nazywają rezolutną bohaterkę, która na swojej ulicy Promykowej rozświetla codzienność wielu ludzi, no i zwierząt w sumie też. Lektura szalenie mnie zaskoczyła, to jedna z tych pozytywnych książek, która pokazuje, że wielkie, dobre serce może zmienić rzeczywistość.
Agnieszka Urbańska jest autorką bardzo wielu utworów dla dzieci i młodzieży. W przypadku przygód Patycji zwróciłam uwagę na lekki, pozytywny język, obcowanie z którym przywołuje uśmiech na usta i takie poczucie, że świat jest dobry, co dla osoby dorosłej nie jest takie oczywiste. Patycja widzi jednak wszystko inaczej. Właśnie przeprowadziła się razem ze swoją rodzina na ulicę Promykową i zaczęła podbijać serca okolicznych dzieciaków, dorosłych oraz nauczycieli w nowej szkole. Dziewczynka nie daje się nie zauważyć, bo trudno się ukryć z burzą rudych loków i szerokim uśmiechem. Szybko się okazuje, że ma ona niezwykły dar jednoczenia wszystkich ludzi, nawet tych, którzy wydają się niereformowalni. Swoją pomysłowością, otwartością i umiejętnością gromadzenia wokół siebie innych obłaskawia zatwardziałego wroga dzieci, który ostatecznie okazuje się ciepłym i miłym starszym panem. Patycja organizuje mnóstwo inicjatyw, które mają pomagać innym – zdobywa meble dla rodziny, która nie może sobie na nie pozwolić, uczestniczy w koncertach dla dzieci z oddziału onkologicznego. Przede wszystkim jednak otwiera ludzkie serca: rozmraża nieczułość dyrektorki swojej szkoły, obłaskawia szkolną piękność, zainteresowaną tylko trendami w modzie i lakierami do paznokci, śpiewa w zespole muzycznym, sprawia, że wszystkim wkoło żyje się lepiej i przyjemniej.
Nie sposób wymienić wszystkich przygód przebojowej Patycji, która prostotą, naturalnością i otwartością zjednała sobie wszystkich w okolicy. Ta lektura z pewnością przyniesie naszym pociechom wspaniałą rozrywkę, dobry humor, jednak nie do przecenienia jest też rola wychowawcza, jaką spełni. Najkrócej mówiąc książka, pokazuje, że warto być dobrym. Warto starać się dobrem zwalczać zło, nie dać się zmylić pozorom, być życzliwym i bezpośrednim. Można w ten sposób nie tylko zjednać sobie przyjaciół, ale dodatkowo zwyczajnie pokolorować świat ludzi, dla których życie straciło barwy. Przy czym nie jest to tylko dobry uczynek, ale po prostu świetna zabawa. Warto pielęgnować w sobie prostolinijność, która jest zdecydowanie lepsza niż wszelkie pozy i jakakolwiek przesada.
Jedyne zastrzeżenia mam do ilustracji, które nie trafiają w mój gust, bo wydają mi się aż przesadnie karykaturalne, ocierające się o brzydotę. Ich autorką jest Marta Krzywicka, która współpracuje z wieloma wydawnictwami, a jej rysunki można obejrzeć w wielu innych publikacjach. To moje osobiste odczucie, znawcą grafiki nie jestem. Mimo wszystko książkę polecam ze względu na jej pozytywne przesłanie, zachętę do dobrego traktowania innych i siebie zresztą też. W świecie pełnym elektronicznych gadżetów dobrze jest spojrzeć na ulicę, na której mieszkają dzieciaki, które świetnie się ze sobą czują, współpracują, dogadują się ze wszystkimi mieszkańcami, wpływają na otoczenie.
„Na pomoc, Patycjo!” będzie też świetnym pomysłem na książkę świąteczną, a to dlatego, że ostatnie opowiadanie dotyczy koncertu dla dzieci ze szpitala onkologicznego, który odbywa się właśnie w przeddzień Bożego Narodzenia, co po pełnych śmiechu i energii przygodach, wprowadza element zadumy i tego świątecznego spowolnienia i zadumy.