Liliana Więcek urzekła mnie swoją twórczością już przy samym swoim debiucie. Bardzo dobrze pamiętam moment, kiedy go przeczytałam i byłam dosłownie wniebowzięta!! Humor, romans, cięte dialogi i bohaterowie, dla których serce bije mi do dzisiaj. Myślałam, że seria Góralka i Mafioso będzie moim number one i ciężko będzie ją przebić! No ale niestety, Majka i Micheal muszą mi wybaczyć, bowiem w starciu z Collie, Davidem i babcią Lucy, spadli na drugie miejsce. (Lila, wybacz 🙈 - zawsze pisze i mówię co czuje). "Nie na sprzedaż" to tak fenomenalna uczta dla mej duszy, że po jej przeczytaniu dosłownie zabrakło mi słów... a pustka, którą później odczułam była po prostu niewyobrażalnie przygnębiająca! Jestem tą książką dosłownie oczarowana. I choć wiedziałam, że ta historia będzie świetna, to nie spodziewałam się, że wywoła we mnie lawinę aż tak wielu różnych emocji, w których mój apetyt na więcej będzie wiecznie niezaspokojony. Każdy rozdział był niczym najsmaczniejszy deser i choć za słodyczami nie przepadam, tak teraz byłam wręcz nienasycona. Czytałam strona za stroną, ciągle chcąc więcej i więcej! (wiem, brzmię jak narkoman na głodzie 😅) Połknęłam na raz, nie żałuje i nie wypluje! Nigdy!!😅
Collie Tunner mieszka w Charlotte. Wraz ze swoją siostrą Rachel, prowadzi firmę, zajmującą się projektowaniem i aranżacją wnętrz dla bogatych klientów. Na brak pieniędzy nie ma co narzekać, tym bardziej, że mieszka w pięknym i ogromnym mieszkaniu. Ma praktycznie wszystko czego tylko w życiu chciała. Ma nawet przystojnego towarzysza do imprez, do którego nie żywi żadnych uczuć, bo w sumie nie ma na to kompletnie czasu. Często pojawia się się na różnych imprezach i bankietach w jego towarzystwie, także media plotkarskie szybko zrobiły z nich parę, a z tego błędu nikomu się nie chce ich wyprowadzać 😂 Kolejną z większych imprez, na która wybiera się nasza główna bohaterka, jest dwudziestopięciolecie ślubu swoich rodziców i to właśnie tam dziewczyna zauważa, że jej ojciec wydaje się czymś ogromnie martwić. Po rozmowie z nim dowiaduje się, że w miasteczku Redwill zaplanowano budowę luksusowego obiektu nad jeziorem, a on sam ma problem z zakupem ostatniej działki, która umieszczona jest w miejscu kluczowym dla całej inwestycji. Obecnym jej właścicielem jest młody mężczyzna David Taylor, który mieszka tam wraz ze swoją babcią Lucy Norman. Nawet propozycja ogromnej ilości gotówki go nie przekonuje, tak więc pan Tunner jest poniekąd w kropce. Ale! Collie jest niezwykle przebiegła i sprytna, także wpada na pewien genialny pomysł. Postanawia pomóc swojemu ojcu i pojechać na ową działkę incognito, aby wybadać o co chodzi Davidowi i dlaczego nie chce sprzedać swojej działki za żadne pieniądze. Plan wydaje się doskonały, ale czy jego wykonanie pójdzie tak gładko, jak Collie to sobie zaplanowała?
Ależ to była genialna historia! Zaczynałam ją czytać na Wattpadzie, jak autorka wrzucała tam książkę po rozdziale i choć ogromnie mnie zaintrygowała, tak po czasie zrezygnowałam z czytania - no ja się po prostu nie nadaje do czytania po jednym rozdziale, bo mnie coś trafia jak muszę czekać na kolejny "wrzut" dalszej części. Nie przekonam się niestety do tego Wattpada chyba nigdy, także jedyne co mi pozostało to czekać na całość książki w papierze - no i doczekałam się i dosłownie jak zaczęłam, tak nie mogłam się od niej oderwać!! To co wydarzyło się po przyjeździe Collie do Redwill, mogłoby spokojnie trafić na wielki ekran! To byłby napewno mój ulubiony film - jeśli oczywiście reżyser dobrałby idealnych do historii aktorów 😈 Cały zamysł na fabułę mógłby wydawać się dość przewidywalny, ale nic bardziej mylnego! To co autorka tu wymyśliła, to normalnie zasługuje na miano Oskara! Te wszystkie zwroty akcji, to napięcie, które cały czas daje się odczuć podczas czytania, sytuacje, w których ciepłota ciała czytelnika się zwiększa, te dialogi, które nieraz wywołują salwy śmiechu i bohaterowie wykreowani tak fenomenalnie, że nie sposób ich nie pokochać! To były w ogóle dwa światy, z jednej strony bogactwo, a z drugiej normalne życie i zmaganie się z różnymi sytuacjami każdego dnia, ludzie sztywni i ludzie, których chciałoby się dosłownie cały czas przytulać - dwa zdecydowanie inne światy, które autorka idealnie tu pokazała. Redwill to było miejsce pełne kolorów i dobroci, a Charlotte - szarość, pogoń za pieniądzem i ludzie patrzący tylko przez pryzmat własnych potrzeb. Zdecydowanie wolałabym mieszkać w Redwill, nawet gdybym miała zamieszkać na łódce 😅 a jeśli chodzi o łódkę - no no no... to co się tam odwaliło to jedna z moich ulubionych scen tej książki 😈😅 zresztą takich wydarzeń, które ogromnie mi się podobały, jest tu zdecydowanie więcej i to właśnie były momenty, w których jestem pełna podziwu za wyobraźnie autorki. Nieraz parskałam śmiechem, zaczerwieniłam się, a nawet i otwieram oczy ze zdziwienia i szoku! A pierwszy salwa śmiechu poszła już w rozdziale drugim, kiedy to Collie postanowiła uratować swoją siostrę 😅 - dosłownie HIT. Jeśli chodzi o bohaterów, to z pewnością pokochałam Davida - straciłam dla niego głowę i to jest więcej niż pewne, bo po lekturze książki, jeszcze długi czas nie mogłam zapomnieć o tym mężczyźnie z gitarą 😍 Drugie miejsce moich ulubieńców ma oczywiście babcia Lucy, która tak często ćmiła papierosy, że to jest aż niemożliwe. Jej teksty były dosłownie powalające na łopatki, a jej szczerość i "luźny styl bycia" był normalnie nie do podrobienia. Chciałabym mieć taką babcię! Znajomi Davida z początku byli dla mnie takimi niepewnymi postaciami, nie wiedziałam do końca co o nich myśleć. Do George'a miałam takie dość niepewne uczucia, Cold też wydawał się trochę tajemniczy i nieco zbyt "rozwiązły", ale z czasem polubiłam ich wszystkich ogromnie. Co do samej Collie, po czasie jak poznałam paczkę Davida i babcie, jej postępowanie i cel, który chciała osiągnąć, mocno mnie drażniły 😅 Ale w sumie wszystko było tak, jak być powinno i nic bym w tym wszystkim nie zmieniła, bo z pewnością straciłoby to cały urok, jakim ta książka emanowała. No i Collie jest naprawdę hardą i konkretna babką, która doskonale wiedziała co robi, a to z pewnością zasługuje na uznanie. Zaimponowała mi pod wieloma względami, także pomimo zapędów i wszystkiego, ją też pokochałam. Nie mogłabym tez nie wspomnieć o pewnej scenie pod koniec książki, która była dosłownie powalająca na łopatki! George i Cold w akcji, to coś co napewno zapamiętam na dłuuugi czas 😅 kolejny HIT, który zapada głęboko w pamięć 😅 osoby, które czytały na bank będą wiedzieć o co mi chodzi! W książce mamy też i gorące sceny, które zostały napisane w naprawdę "rozgrzewający" sposób 😈 ahh mógłby z tego powstać naprawdę ciekawy obraz, prawda droga autorko? 😎
Podsumowując, jestem zachwycona najnowszą książka Liliany Więcek! Pokochałam ją już od pierwszej strony i tak jak wspominałam na początku, Majka i Michael spadli niestety na drugie miejsce i raczej ciężko będzie komukolwiek zrzucić Davida i Collie z piedestału (chociaż kiedyś myślałam tak o góralce i mafiosie 😅). W tej książce jest wszystko to co uwielbiam, romans, humor, zaskakujące zwrot akcji, napięcie i cała masa różnych emocji. Uwielbiam styl pisania autorki i czekam na więcej takich niesamowitych historii! Polecam ogromnie!