Niech będzie wola twoja recenzja

To moja pierwsza powieść tego autora, jaką przeczytałam. Miałam już wcześniej na oku Chattam'a, ale dopiero teraz dzięki również rekomendacji sprzedawczyni w końcu zabrałam się za lekturę tego francuskiego pisarza. Muszę przyznać, że ani trochę nie żałuję podjętej decyzji.

Kiedy każdy człowiek przychodzi na świat wśród radości i ludzi, tak Jon Peterson urodził się w osamotnieniu i wśród krwi. W małym miasteczku, gdzie wszyscy się znają z biegiem czasu zostają popełniane coraz cięższe zbrodnie - zaginięcia zwierząt, seryjne gwałty i w końcu morderstwo. Nie ma żadnych śladów, a szeryf jest bezsilny wobec próby odnalezienia winnego tych zbrodni. Podejrzenia padają na porywczego, brutalnego Petersona, który znęca się nie tylko nad swoją żoną i synem, ale także mieszkańcami Carson Mills.
Czy uda się powstrzymać zło w miasteczku zasiane przez Petersona? Jakie jeszcze zbrodnie wyjdą na wierzch? I kto dokona kluczowego mordu?

Po lekturze czuję się zmanipulowana, oszukana i wyczerpana. Historia opowiedziana jest przez tajemniczego Narratora, dzięki czemu jest bardzo mało dialogów, dzięki czemu możemy liczyć na obiektywizm. 

Czytelnik już na wstępie zapoznaje się ze sprawcą, by następnie każdej strony doświadczać okrucieństwa tych diabelskich zdarzeń. Miałam ochotę walić głową o ścianę, prosząc Boga by się to tylko skończyło. Chattam wprowadził w swojej powieści tyle zła, ile rzadko zdarza mi się doświadczyć przy literaturze. Nawet brutalne morderstwa w innych powieściach są złagodzone przez prowadzone śledztwo albo inne poboczne wątki. Tutaj tego nie ma. Każdej strony będziecie świadkami czynów "chodzącego zła". 

Największą zaletą jest zakończenie tej książki. Czytając ów zakończenie o mało się nie zakrztusiłam coca-colą, którą piłam. Trzeba przyznać autorowi jedno - jak mało kto potrafi zmanipulować umysłem czytelnika. Polecam tylko wytrwałym!