„Kiedy o niej myślał, widział przed oczami lodową figurę. Przezroczystą, nieskalaną, perfekcyjną, ale też zimną i odpychającą. Królowa lodu. Jego babcia”.
Z komediami kryminalnymi z reguły bywa tak, że albo się je uwielbia, albo ich nie cierpi. Autorzy nie mogą się szczycić ogromną ilością fanów, bo to, co niektórych śmieszy do łez, innych drażni. Jest więc to dość specyficzny gatunek literacki. Ja go uwielbiam, ale przyznam, że też mam ścisłe grono autorów, po których książki z przyjemnością sięgam i wiem, że przepona będzie pracowała bardziej niż na niejednych ćwiczeniach fitness. Mam swoją piątkę ulubieńców i na innych nie zwracam zbytniej uwagi. Do tego wąskiego grona zalicza się Alek Rogoziński. Po najnowsze kryminalno-komediowe dziecko, czyli Królową lodu sięgnęłam bez większego zastanowienia.
Oj jakże byłoby przyjemnie mieć bogatą, ale to bardzo bogatą osobę w rodzinie, która bez większego zastanowienia kilka razy w roku zasila konta bankowe pozostałych członków stada bez sprawowania jakiejkolwiek kontroli nad wydatkowaniem pieniędzy. Wystarczy tylko raz w roku w okresie świątecznym zasiąść przy wielkim stole i udawać, że się wzajemnie kocha, szanuje i sobie wybacza. Katarzyna Łęczycka jest właścicielką firmy kosmetycznej, na której prowadzeniu dorobiła się sporej fortuny. Jednocześnie nie przepada za swoją rodziną, którą w większości uważa za obiboków, pasożytów, ludzi bez ikry i charakteru. Komuś w końcu jednak musi przekazać stery w firmie. Na corocznym świątecznym zjeździe zamierzała publicznie ogłosić swojego następcę. Jednak przed świętami wszyscy otrzymują niepokojące anonimy dotyczące rodzinnych tajemnic, a już pierwszego dnia zjazdu rodzina gwałtownie się skurczyła, ponieważ jeden z krewniaków został zamordowany...
Jakie tajemnice skrywa familia Łęczyckich i bajecznie bogata Katarzyna?
Kto przejmie firmę?
Kto był twórcą anonimów i jaki chciał osiągnąć cel?
„Honor w rodzinie Łęczyckich występuje w ilościach śladowych. Obgadują się, nie znoszą, najchętniej utopiliby jeden drugiego w łyżce wody, ale jak w grę wchodzą pieniądze albo cenne prezenty, a te Katarzyna zawsze wręczała wszystkim w pierwszy dzień świąt, to nagle pokornieją jak baranki i chowają dumę do kieszeni”.
Rogoziński ma swoje – tak! Autor też człowiek – lepsze i słabsze momenty. Teraz według mnie jest na fali wznoszącej i każda kolejna jego książka jest lepsza niż poprzednia. Królowa lodu zawiera klasyczną zagadkę kryminalną z bardzo ograniczoną ilością osób podejrzanych za to z całym wachlarzem motywów skłaniających do popełnienia przestępstwa. Jest też klimat świąteczny, który ostro kontrastuje z uczuciem niepokoju i wzajemnej podejrzliwości, co unaocznia fałszywość w międzyludzkich relacjach i uwypukla brudne sekreciki poszczególnych członków rodziny. Bliscy Katarzyny są dość liczni i by się nie pogubić w koligacjach i powiązaniach Autor na samym początku wszystkich zgrabnie i ironicznie przedstawił. Odetchnęłam z ulgą, bo moi krewni aż tak upiorni nie są!
Na zachętę dla zastanawiających się nad lekturą dodam, że miłośnicy postaci Róży Krull też powinni poczuć się usatysfakcjonowani, bo mimo iż oficjalnie w książce nie występuje, to jednak pojawia się w pewnym znaczącym epizodzie. Sporą rolę odgrywa też świeżo mianowany inspektor policji Krzysztof Darski wraz z narzeczoną.
Co robili w tym całym świątecznym zamieszaniu u Łęczyckich?
Sami się przekonajcie.