Zanim ktokolwiek zabierze się za czytanie tej książki, warto byłoby zapoznać się na początku z opowiadaniem Kim Harrison "Madison Avery i żniwiarz ciemności", ponieważ opowiadanie to tak naprawdę zapoczątkowało całą historię, która ma miejsce w tej książce. Autorka postanowiła jedynie rozwinąć je i na jego podstawie napisać książkę, którą miałam okazję przeczytać. Był to moim zdaniem dobry krok, nie wspominając o tym, że opowiadanie Kim Harrison było jedynym ciekawym opowiadaniem, które znalazło się w zbiorze "Bale maturalne z piekła" i jedynym, podczas którego czytania nie naszła mnie ochota, by rzucić tą książką o ścianę.
Madison Avery jest martwa i nie jest to jej jedyny problem. Podczas balu maturalnego żniwiarz ciemności zabił ją i chciał odebrać dziewczynie duszę, co właściwie nie do końca mu się udało. Madison skradła żniwiarzowi jego magiczny amulet, który sprawił, że bohaterka zawieszona jest pomiędzy światem żywych a umarłych. Nie ukrywajmy, jest to dla niej zupełnie nowa i w dodatku przerażająca sytuacja, z którą dziewczyna stara się sobie poradzić, jednak bycie martwą wcale nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Nie, gdy są ludzie, którzy wciąż i wciąż starają się zrobić jej krzywdę...
Pierwsze, co sprawiło mi radość, to fakt, że główna bohaterka nie irytuje mnie i nie stara się tego robić. Może to trochę moja wina, że mam dziwny zwyczaj nielubienia niemalże każdej książkowej bohaterki, jednak cieszę się, że Madison jest tym wyjątkiem. To sprawiło, że książkę czytało mi się łatwiej, bo gdy już na samym początku czuje się niechęć do jakiegoś bohatera, lektura nie jest już taka przyjemna. Mimo tego Madison nie jest w zasadzie niczym wyróżniającą się postacią, a mogę wręcz powiedzieć, że dosyć oklepaną. Dziewczyna stara się jak może, by odnaleźć się w nowej sytuacji, która prawdę mówiąc zaczyna jej ciążyć. Postanawia działać na własną rękę, nie licząc się z konsekwencjami i oczywiście wpada w kłopoty, które przybierają jednak nieco nieoczekiwany obrót. Skłamałabym, gdybym napisała, że było to dla mnie zaskoczeniem. Niestety - zaskoczenia nie było. Nie było również uniesionych brwi i teatralnego "hmmm". A szkoda, ponieważ lubię być zaskakiwana i im więcej zagadek i niespodzianek, tym książka jest ciekawsza.
Muszę stwierdzić, że trochę się na tej lekturze zawiodłam. Ogólnie pomysł na książkę uważam za świetny i mogłaby wyjść z tego naprawdę genialna historia. Jednak nie wyszła, ponieważ czegoś mi tutaj brakowało. Zdecydowanie przydałoby się trochę dreszczyku, trochę mroku, niebezpieczeństwa i tajemnicy. Plusem jest oczywiście, że autorka przedstawia nam wszystkie niewiadome jasno i wyraźnie, jednak dla mnie jest to zbyt szybki ruch. Nie jestem za tym, by książka ta dłużyła się i dłużyła w nieskończoność, absolutnie nie, jednak maleńkim przedłużeniem pewnych wydarzeń bym nie pogardziła. Nie narzekam jednak. Książka jest lekturą przyjemną, zdecydowanie na jeden raz, ponieważ czyta się ją bardzo szybko. Z chęcią zabiorę się za drugi tom, jednak mam nadzieję, że ten wywrze na mnie lepsze wrażenie.