Ed i Lorraine Warren / Ray Garton / Carmen Reed / Al Snedeker "Udręczeni - Historia Prawdziwa".
Kolejna książka Demonologów za mną. I muszę przyznać, że to było najlepsze "spotkanie". Sama historia domu rodziny Snedekerów była mi znana z filmu pt. "The Haunting in Connecticut" (polski tytuł "Udręczeni". Film wywarł na mnie bardzo mocne wrażenie, wspominam go z ciarkami na plecach. A gdy okazało się, że powstaje książka, no po prostu musiałam ją mieć. I ze względu na tematykę, jak większość z was już wie, uwielbiam horrory, tym bardziej na faktach, z demonami, zjawami i duchami. Ale swego czasu bardzo interesowałam się duchową walką z siłami ciemności. Mój klimat. Po prostu.
Przybliżając historię rodziny Snedekerów... Carmen, jej mąż Al, a także dzieci: Stephen, Michael, Stephanie i Peter, przeprowadzają się do kamienicy, gdzie kiedyś znajdował się dom pogrzebowy. Przeprowadzka była konieczna, ze względu na stan zdrowia Stephena. Chłopiec bowiem miał raka, był skazany na naświetlania, a te odbywały się w szpitalu, który znajdował się blisko nowego domu. Stephen od razu zauważa, że w tym domu coś nie gra. Próbuje uświadomić to rodzicom, mówiąc o tym, że w domu jest zło. Czystej postaci zło.
Choroba, strach. Carmen i Al składają wszystko właśnie na Stephena. Nie przyjmują do wiadomości, że w ich nowym domu może coś się dziać. W rezultacie Stephen się zmienia. Zmienia mu się osobowość. Co za tym idzie? Zachowanie. W stosunku do innych. Ale i w stosunku do samego siebie.
Historia Snedekerów jest złożona. Na tyle złożona, że zmiana jest absolutna, ale i powolna. Bowiem to, co opanowało dom, poluje na ludzi. A czym się karmi? Strachem. Przede wszystkim strachem. I zwątpienieniem. W wiarę i w Boga.
Zło rośnie w siłę. Już nie da się go logicznie wytłumaczyć. Grunt pod nogami pali się wszystkim domownikom. I to wlasnie odpowiedni moment, by poszukali pomocy. Ksiądz z ich parafii niestety zignorował, wyparł i nie pomógł. Dlatego też każda inna pomóc będzie na wagę złota.
Do akcji wkracza Ed i Lorraine Warrenowie. Już nie tacy młodzi. Ale wciąż szczerzy, pragnący dac ukojenie i zaszczepić nową nadzieję. Czy im się uda? Wygrają z demonem? Czy pomogą tym ludziom?
Na wstępie napisałam, że było to najlepsze "spotkanie". Przeczytałam wiele książek o demonologach. Znam ich życiorys, znam całą historię. Znam opinie przeciwników i zwolenników. Osobiście mam otwarty umysł i dopuszczam do siebie coś nadprzyrodzonego. Mój katecheta kiedyś powiedział "skoro wierzysz w niebo i w Boga, musisz wierzyć w piekło i szatana. A co za tym idzie? I w demony. Bowiem demony to nic innego, jak słudzy Pana, którzy zostali wygnani, bo zwątpili". Tak, miałam świetnego katechetę 👌
Książka to dokładnie opisana historia samych Snedekerów. Każdy dzień, tydzień, miesiąc. Każda zmiana, wizja, czy coś niepokojącego. Wszystko opisane w sposób ciekawy i prosty. Właściwie to czytając przeżywamy aspekty nawiedzenia i opętania przez siły demoniczne. Oprócz śmierci. Na szczęście! Czytając naprawdę miałam gęsią skórkę, wyobraźnia działała na pełnych obrotach. Fakt, nie dowiedziałam się niczego nowego, ale w sumie i się na to nie nastawiałam. To po prostu dobre dopełnienie historii, którymi zajmowali się Warrenowie.
Osobiście, w zupełności jestem zadowolona z lektury. I jak to ja, kilka nocy będę miała teraz dość trudnych, jestem wrażliwa na takie tematy, a budzę się co noc między godziną 2 a 3 w nocy, tak więc, no sami rozumiecie... 🙈
Polecam. Akurat teraz, gdy wieczór pochmurny, szybciej się robi ciemno... będzie klimat, idealny 😉