Korona carów recenzja

Udany prequel Trylogii cz. 2

Autor: @tonich ·4 minuty
około 3 godziny temu
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
„Korona carów” autorstwa Adama Stawickiego (Wydawnictwo ASTRA 2024) to druga część nowej trylogii (prequel) znanych powszechnie powieści z końca XIX stulecia, pisanych ku pokrzepieniu serc przez Henryka Sienkiewicza. Schemat sienkiewiczowskiej osnowy fabuły w omawianej tu drugiej części współczesnej prozy historycznej również obowiązuje: on kocha ją, ona kocha jego, ale zawirowania zewnętrzne (polityczne i nie tylko) nie pozwalają kochającej się parce zaznać błogiego szczęścia we wspólnym pożyciu na własnych włościach tuż po bezpośrednim zapoznaniu się i wzajemnym zauroczeniu od pierwszego wejrzenia.

Głównym bohaterem (jedynie przez połowę powieści) jest rotmistrz Andrzej Kołakowski wysłany przez króla Zygmunta III do Moskwy razem z orszakiem innych Polaków towarzyszących Marynie mającej poślubić pierwszego Dymitra Samozwańca. Rotmistrz Kołakowski, młody junak a weteran wojny ze Szwedami o Inflanty, to postać drugoplanowa (jeżeli nie trzecioplanowa) w pierwszej części nowej trylogii („Mrok północy”).

Kołakowski w Moskwie zapoznaje córkę litewskiego infamisa, w sumie człowieka niesłusznie obłożonego infamią przez poplecznika Radziwiłła, przez co człowiek ten (litewski kniaź) od wielu lat przebywa z rodziną na wygnaniu w państwie Moskwicinów (w chwili rozpoczęcia akcji utworu już tylko z dorosłą córką, Katarzyną o niezwykłej urodzie). Na drodze szczęścia z wybranką serca polskiego rotmistrza stają nie tylko zawirowania polityczne w Moskwie związane z rewoltą przeciwko pierwszemu Dymitrowi, ale także druga kobieta, Ksienia – córka rosyjskiego bojara, niemalże nimfomanka jakowaś...

Na włączenie się w akcję utworu starych bohaterów (Jerzego Wołodyjowskiego, ojca pana Michała z trylogii Sienkiewiczowskiej oraz sarmaty Jana Onufrego Zagłoby) czytelnik musi poczekać aż do połowy rozwijanej w powieści akcji. Trwa już wojna polsko-moskiewska z lat 1609 – 1611 i dowodzone przez króla Zygmunta III wojsko Polaków, Litwinów i Kozaków oblega Smoleńsk broniony zawzięcie przez lojalnych zwolenników uzurpatora Szujskiego na moskiewskim tronie.

Po przekroczeniu połowy akcji powieści, czytelnik, znający choćby tylko pobieżnie historię Rzeczypospolitej szlacheckiej, z niecierpliwością będzie pochłaniał kolejne strony tej prozy, by dotrzeć do miejsc opisujących jedno z niesamowitych zwycięstw dawnego oręża Polaków, Litwinów i Kozaków – bitwy pod Kłuszynem. Zaledwie kilka tysięcy niezmordowanych wojów Rzeczypospolitej odniosło zwycięstwo nad siłami wroga liczącymi łącznie czterdzieści tysięcy ludzi wojsk lądowych. (Historyk Radosław Sikora w książce „Niezwykłe bitwy i szarże husarii”, po przeprowadzeniu skrupulatne analizy źródeł ocenia, że „w samej bitwie spotkało się 2.700 żołnierzy polskich z około 18.330 żołnierzami nieprzyjaciela, wspartymi przez 20.000, a być może nawet 30.000 personelu pomocniczego.” Wśród żołnierzy po stronie moskiewskiej było 5.000 Niemców jako dobrze wyszkolonych weteranów zaciężnych autoramentu zagranicznego).

Nieodłącznym elementem odniesionej wiktorii był zmysł wojskowy, jak też dyplomatyczny hetmana Stanisława Żółkiewskiego. Zbrojnie wykorzystał on element zaskoczenia, a dyplomatycznie – poprzez przeciągnięcie na swoją stronę poszczerbionych, ale wciąż zachowujących zdolność boją wojsk zaciężnych autoramentu cudzoziemskiego (Niemców, Finów, Francuzów) służących wcześniej carowi Moskwy. Ów manewr dyplomatyczny był gwoździem do trumny wojska Moskwicinów, których ponad 15.000 legło pokonanych na polach kłuszyńskich. Zatem, po trwających kilka godzin zmaganiach, przeciwnicy sił polskich nadal zachowywali przewagę liczebną (ok. 4.000 żołnierzy niemieckich i ok. 3.000 moskiewskich). Podtrzymać należy w niniejszej recenzji opinię, wyrażoną przy omówieniu pierwszej części tej nowej trylogii, że opisy scen batalistycznych są mocną stroną powieści.

Natomiast wielki fortel pana Zagłoby, który podjął się odszukania na terenie wielkiego księstwa moskiewskiego zamkniętej w którymś z żeńskich monasterów ukochanej rotmistrza Kołakowskiego, można uznać o tyle za zabawny, o ile niewiarygodny. Trudno bowiem uwierzyć, aby ihumenie (przełożone) wschodnich monasterów żeńskich były aż tak głupie i naiwne, że za każdym razem pozwalały wodzić się za nos łże-mnichowi z samego Konstantynopola, w którego wcielił się Jan Onufry Zagłoba i odwiedzał kolejno klasztory w poszczególnych miastach.

Zdaję sobie sprawę z tego (wspomina o tym w swoich opracowaniach choćby Feliks Koneczny), że świętość w rozumieniu wschodniego kościoła oznacza w praktyce skrajne dziwactwo. Niemniej wielce podejrzanym byłoby świątobliwe zdziwaczenie krążącego od monasteru do monasteru mnich, który jest żarłokiem i opojem, i chłepcze hektolitry piwa, by rzekomo doświadczać ogromu goryczy ogrójcowej Zbawiciela.

Druga sprawa – mało spektakularną okazała się klęska (śmierć) córki bojarskiej, Ksieni, będącej wcześniej przyczyną bezmiaru cierpień Andrzeja Kołakowskiego. Czytelnik (przynajmniej piszący te słowa) mógłby oczekiwać ostatecznej konfrontacji owej niemalże nimfomanki z krzywdzonym przez nią człowiekiem, o którym myślała, że pozbawiła go życia. W takiej końcowej konfrontacji, młoda niewiasta – sama tracąc życie – mogłaby doznawać klęski dwakroć większej albo wielkiego przełamania się do wiekuistego zwycięstwa. Z takiej ostatecznej konfrontacji prozaik może psychologicznie wyprowadzać albo beznadziejne miotanie się piekielszczyka, albo wzlot niemalże anioła cudownie nawróconego niczym dobry łotr – Dyzma – na krzyżu obok Zbawiciela. Z drugiej strony wskazana możliwość spektakularnej klęski lub wielkiego nawrócenia byłaby chyba zbyt przewidywalna w porównaniu do rozwiązania, które nastąpiło w powieści.

Ostatnia rzecz, którą warto podkreślić w odniesieniu do omawianej beletrystyki, to plus polegający na tym, że autor dosyć dobrze potrafił wczuć się w duchowość i mentalność wielkoruską, zwłaszcza w kontekście ich stosunków społecznych i politycznych. Państwowość moskiewska (wielkoruska) posiada w sobie niezatarte piętno mongolskich, despotycznych, czołobitnych sposobów układania relacji władzy państwa i poddanych jej ludzi.

Wschodni kościół (pisał o tym wielokrotnie przywoływany tutaj wybitny polski historyk i historiozof, Feliks Koneczny) – wschodni kościół (cerkiew – chrześcijaństwo przyjęte z Konstantynopola) nie sięga na tyle w głąb duszy wielkorusa, by wykorzenić z niej przejętą mentalność stepowego barbarzyńcy skłonną na wszelkie sposoby niszczyć ludzi, pomiatać nimi (zwłaszcza poddanymi) i deptać na wszystkie sposoby ludzką godnością, przed czym, w swej istocie, powinna chronić autentycznie przyjmowana religijność i wiara w dobrego Boga. Zachodnie chrześcijaństwo natomiast z barbarzyńskiego woja uczyniło rycerza, czyli męża wyznającego zasady, by z honorem i bez deptania godności przeciwnika bronić słusznych spraw.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2025-02-26
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Korona carów
Korona carów
Adam Stawicki
8/10
Cykl: Nowa Trylogia, tom 2

W 1606 roku do Moskwy przyjeżdża wojewodzianka sandomierska Maryna Mniszchówna, żona cara Dymitra Samozwańca. W polskim poselstwie znajduje się rotmistrz Andrzej Kołakowski, oficjalnie dowódca eskort...

Komentarze
Korona carów
Korona carów
Adam Stawicki
8/10
Cykl: Nowa Trylogia, tom 2
W 1606 roku do Moskwy przyjeżdża wojewodzianka sandomierska Maryna Mniszchówna, żona cara Dymitra Samozwańca. W polskim poselstwie znajduje się rotmistrz Andrzej Kołakowski, oficjalnie dowódca eskort...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @tonich

Mrok północy
Udany prequel Trylogii

„Mrok północy” autorstwa Adama Stawickiego (Wydawnictwo ASTRA 2023) wypada mi uznać za udany prequel Trylogii Henryka Sienkiewicza. Niemniej jednak powyższe stwierdzenie...

Recenzja książki Mrok północy
Aquila
O czym książka?

O czym jest książka „Aquila”? Czy jest to powieść przygodowo-awanturnicza z fabułą osadzoną w dawnych czasach? Czy może jest to powieść obyczajowa z odległego okresu his...

Recenzja książki Aquila

Nowe recenzje

Operacja Monastyr
Operacja Monastyr
@Anna30:

Nie ma, jak to rozwiązywanie skomplikowanych zagadek kryminalnych delikatnie krok po kroku nie narażając własnego życia...

Recenzja książki Operacja Monastyr
Błyski
Błyski
@ladybird_czyta:

Oliwia wraz ze swoim mężem Wiktorem regularnie odwiedza dziadka w miejscowości, w której mieszkała jako młoda dziewczyn...

Recenzja książki Błyski
Zapiski Dobrego Łotra
„Zapiski Dobrego Łotra”
@martyna748:

W jakim najdziwniejszym miejscu rozgrywała się akcja w przeczytanych przez Was książkach? Ja właśnie mam za sobą „Zapis...

Recenzja książki Zapiski Dobrego Łotra
© 2007 - 2025 nakanapie.pl