Nasz świat stanął na głowie, gdy w marcu do Polski zawitał korona wirus. Nieznane zagrożenie wywołało strach nie tylko wśród społeczeństwa, ale przede wszystkim wśród rządzących. Wkrótce statystyki zakażonych i ilość zrobionych wymazów stała się narzędziem politycznym, trudno było nadążyć nad zmianami obostrzeń, nakazami, zakazami, miłymi sugestiami. Dziś na korona wirusa wszyscy patrzymy inaczej, choć minęło zaledwie pół roku, nasza wiedza jest większa, lecz czy wiemy jak z nim walczyć, czy Polska jest gotowa na tę wojnę?
Zespół dziennikarzy Marcin Wyrwał i Małgorzata Żmudka przedstawiają nam rzeczywistość, nie jest ona okraszona słodkimi słówkami, zapewnieniami, jak dobrze rzekomo jest i jak świetnie sobie radzimy. Fakty zostały przedstawione w sposób obiektywny, pozbawione emocji, chociaż moim zdaniem te kryją się między wierszami. Każda z kolejnych historii przeraża i pozwolę sobie zacytować fragment: "Gdzie jest państwo? Tego rodzaju pytania będzie sobie zadawać coraz częściej w nadchodzących tygodniach".
Czy jest to rozprawa o tym jak rząd nie daje rady? Trochę. Jednak przede wszystkim to historia konkretnych ludzi, bohaterów, którzy przestają być anonimowi. Poznajemy ich życie przed koronawirusem i wtedy, gdy wszystko się zaczęło. Choć pióro pana Marcina Wyrwała mogło być już komuś znane przez serię artykułów opublikowanych w Onecie, to mam wrażenie, że książka dostarcza nam nowych faktów, bardziej uporządkowanych.
To co podoba mi się najbardziej, to sposób ujęcia opowieści. Nie nazwałabym tego bezosobowym reportażem. Początkowe wprowadzenie w historię Bohatera (tak, z dużej litery, bo ich praca powinna być tak nazywana) nadaje opowieści jeszcze bardziej ludzkie cechy. To nie są suche fakty, to czyjeś życie. Autorzy skupiają się na najgłośniejszych zbiorowych zachorowaniach w Polsce, wspominane zostają konkretne Domy Opieki Społecznej, złamanie wszelkich przepisów w Grójcu, kary administracyjne nakładane dla lekarzy niezdolnych do pracy, Bytom, przymusowe kwarantanny personelu medycznego, ratownicy medyczni i straż pożarna jako pierwsi żołnierze na froncie. Wiecie, że w Puławach mamy specjalistyczne laboratorium do walki z wirusami (i nie tylko)? Dlaczego szpitale są puste? Jak to jest naprawdę z tymi karami Sanepidu, decyzjami Wojewody Mazowieckiego odnośnie kar finansowych? Dlaczego zabrakło środków ochrony personelu? Dlaczego lekarze są nazywani szczurami, którzy uciekają z tonącego okrętu? Skąd się wziął konflikt między Ministerstwem Zdrowia a Naczelną Izbą Lekarską? Dlaczego nagle zniknęły dane, ile procent personelu jest/było zakażonych koronawirusem?
Opowieści tych Nadzwyczajnych zostały okraszone dwoma wywiadami z Konstantym Radziwiłłem oraz Pawłem Grzesiowskim. Autorzy także wzbogacili książkę kalendarium uporządkowującym wydarzenia związane z pandemią oraz zbiór artykułów, który był publikowany w serwisie Onet. Historia co prawda opowiada o wydarzeniach od marca do czerwca/lipca, lecz pozwala otworzyć oczy, nam szarym ludziom, chętnie wypowiadającym się o pracy lekarzy, rządu, domów opieki i strażaków.
Czego dodałabym więcej? Nadziei. Dobrego słowa, opowieści ozdrowieńców, tego, że jednak coś nam się udało i być może idzie ku dobremu. Próbowałabym też odpowiedzieć na pytanie, dlaczego robi się wciąż tak mało testów i kto tak naprawdę jest do nich uprawniony. Poczułam niedosyt w tym temacie. Chętnie bym też przeczytała wywiad z Łukaszem Szumowskim, byłym Ministrem Zdrowia, lecz to zapewne będzie dostępne za kilka lat. Czy musimy nauczyć się żyć z wirusem? Pewnie tak, ale jako że nie jesteśmy epidemiologami, nie szerzmy nieprawdziwych informacji, nie twórzmy własnych historii. Dajmy głos Nadzwyczajnym.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl