Julia jest piękną kobietą przed trzydziestką mieszkającą z rodzicami, którzy ją kochają, ale wciąż znajdują powody do niezadowolenia. Chcieli, aby była lekarzem, a ona została pielęgniarką, na dodatek dawno powinna znaleźć porządnego męża, a ona ciągle ma przelotne związki.
Daniel studiuje polonistykę. Jest młodym mężczyzną, przystojnym, wie, że się podoba dziewczyną, jednak nie potrafi tego wykorzystać do własnych celów.
Poznają się w sylwestra. Oboje wyjechali do Pragi, by tam z przyjaciółmi zacząć nowy rok. Pierwsze nieśmiałe uśmiechy, pierwsze spojrzenia, pierwszy taniec. Coś ich połączyło, zapragnęli spotkać się ponownie. Na miłość nie musieli czekać długo, choć dzieliły ich kilometry (ona mieszkała i pracowała w Łodzi, on studiował w Warszawie), wiedzieli, że dadzą rady, że przetrwają. Rozmawiali, pisali maile, spotykali się często, tak często, jak tylko się dało. Oboje wiedzieli, że połączyło ich coś pięknego, coś, o co muszą dbać i choć rodzice Juli wprost mówili, że stać ją na kogoś lepszego, dla niej to Daniel był największym szczęściem. Mężczyzna po skończeniu studiów przeprowadził się do Łodzi, mimo że dostał bardzo atrakcyjną ofertę w Warszawie. Mała kawalerka, wspólne mieszkanie, ślub, wielka miłość i namiętność, które miło upływu lat nie malały ani trochę, radość i codziennego życia – byli zakochani, szczęśliwi i myśleli, że już tak będzie na zawsze. Jednak Daniel, mimo że zawsze ustępował, robił dokładnie to, co chciała Julia, raz chciał zrobić coś dla siebie, spełnić ambicję, własne marzenia. Myślał, że dadzą radę, że będą się nawzajem wspierać. Jednak od tego zaczęło wszystko iść nie tak, Julia zrobiła coś niewybaczalnego, coś, co może przekreślić ich wspólną przyszłość. Dlaczego Danielowi tak zależało, że pomimo że zawsze odpuszczał, tym razem postanowił na swoim? Co zrobiła Julia? Czy ich miłość ma jeszcze szansę? Czy pokonają przeciwności losu?
Historia mocno mnie zaskoczyła i to bardzo pozytywnie. Myślałam, że poczytam o miłości, która pomimo przeciwności losu zwycięży i po części tak było. Jednak zakończenie, choć zdecydowanie szczęśliwe, jest bardzo zaskakujące i zupełnie inne, niż się spodziewałam. Historia ciekawa, wywołująca wiele emocji, wciągająca. Mnie spodobała się i to na tyle, że książka przeczytana naraz, nie potrafiłam odłożyć jej na później, musiała poznać jej zakończenie.
Julia jest bohaterką, do której mam mieszane uczucia. Z jednej strony trochę ją polubiłam i w sumie jej kibicowałam, z drugiej nie potrafiłam zrozumieć jej zachowania i miałam wrażenie, że ona sama czasami go nie rozumiała. Kochała mocno, śmiem stwierdzić, że nawet za mocno, a jednocześnie nie akceptowała swojego ukochanego. Dopóki był „idealny”, na wszystko się zgadzał, ubierał się tak, jak chciała, robił to, co ona chciała, było wspaniale. Kiedy jednak chciał coś innego niż ona, zaczęły się problemy, a Julia, zamiast wspierać ukochanego, wrzucała mu kłody pod nogi, zwalała własne winy na niego.
Daniel jest młody, zakochany i nie potrafi odmówić Juli praktycznie niczego. Dla niej zrezygnował z kariery w Warszawie i przeprowadził się do Łodzi, gdzie znalazł pracę w gimnazjum i musiał „użerać” się z trudną młodzieżą. Pozwalał sobą rządzić, wręcz manipulować, nawet poprosił o zgodę na ślub jej rodziców, mimo że wiedział, że go nie akceptują, ale Julia tego pragnęła. Nie jest mężczyzną idealnym, w szczególności, gdy mu się życie zawaliło, popełnił wiele błędów, jednak ja go zdecydowanie polubiła. Mocno mu kibicowałam do samego końca.
Książka pt.: „Tysiąc kawałków”, jest debiutem literackim pani Anny Ziobro. Moim zdaniem debiutem bardzo udanym. Historia Julii i Daniela jest ciekawa, wciągająca, wywołująca wiele emocji. Losy bohaterów śledziłam z wielkim zainteresowaniem, nie mogąc się oderwać, aż do ostatnich stron. Z wielką przyjemnością polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu -
https://anka8661.blogspot.com/2020/08/wydawnictwo-oficynka-ksiazka-pt-tysiac.html