Serdecznie dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka za egzemplarz książki „Turecka rozkosz”.
Lubię książki, które opowiadają o życiu kobiet w innych krajach niż te nasze, europejskie. Po „Turecką rozkosz” sięgnęłam chętnie, choć przyznaję, tytuł wskazuje na to, że jest to romans z elementami erotyku a w stosunku do takiej tematyki jestem raczej ostrożna. Zachęcił mnie opis, który mówi, że jest to opowieść z życia wzięta, że autorka sama wszystko przeżyła i nawet doradza innym kobietom na forach internetowych.
Główna bohaterką jest Basia, trzydziestolatka, której życie uczuciowe delikatnie mówiąc nie istnieje. Jedyne czego dziewczyna doświadczyła na tym polu to złamanego serca z powodu zdrad i zawiedzionych nadziei. Po kolejnej porażce, tym razem zawodowej postanowiła odwiedzić przyjaciółkę Magdę, która swego czasu postawiła wszystko na jedną kartę i wyszła za mąż za mężczyznę, poznanego podczas samotnych wakacji w Turcji. Udało jej się, Magda wiedzie bajkowe życie u boku mężczyzny, który kocha ją nad życie i dba o nią jak o największy skarb. Choć Basia od początku była sceptyczna i ostrożna do tego typu związków, sama dała się uwieść i magii miejsca i urokowi przystojnych Turków. Niestety jej życie to nie bajka, w jakiej żyje Magda.
Nie ukrywam, jestem lekko zawiedziona tą książką. Zacznę może od plusów ponieważ są to ważne aspekty na które każdy z nas powinien zawsze zwracać uwagę. Podejrzewam że każdy z nas spotkał się z myśleniem, że Turek to Arab a jak Arab to terrorysta. W książce pięknie pokazano różnice między wyznawcami Islamu, nawet tymi zagorzałymi i konserwatywnymi a ludźmi, którzy rzekomo w imię Allaha dopuszczają się ataków terrorystycznych. Mira Hafif okazuje nam, że Turkowie żyją jak wszyscy i jak wszyscy traktują kwestie wiary.
Kolejnym plusem jest dość przystępnie opisana historia Turcji i jej poszczególnych zabytków, choć tutaj brakuje mi jednak większej literackości języka skoro jest to powieść. Momentami czułam się tak, jakbym czytała przewodnik turystyczny, gdzie w suchy sposób przekazane są informacje o zabytkach, niemniej jednak można wiele dowiedzieć się o tym kraju.
Teraz trochę o minusach.
Turcy pokazani są jako niezwykle kochliwy ale też dumny i porywczy naród. Mężczyźni potrafią po kilkudniowej znajomości deklarować dozgonną miłość i klękać na kolano z wyciągniętym pierścionkiem. Odmowa równa się urażona duma i koniec znajomości. Ale czy tylko Turcy tacy są? Jestem przekonana, że wiele tych cech maja mężczyźni innych krajów, niekoniecznie tylko ci z Azji Mniejszej.
Głowna bohaterka, mimo swoich trzydziestu lat wydaje mi się być osobą niedojrzałą emocjonalnie i niestety nierozsądną. Rozumiem poryw serca, rozumiem zauroczenie ale stracić rozsądek i tłumaczyć zachowanie mężczyzny nawet gdy jest to skierowana ku niej agresja...cóż, to przepis na syndrom sztokholmski. Denerwowało mnie niestety to niezdecydowanie i wiotkość emocjonalna Basi.
Co mnie bardzo ale to bardzo irytowało to sceny erotyczne. Nie ma w nich subtelności. Nie czuję się komfortowo gdy czytam o scenach intymnych podanych w tak bezpośredni sposób.
I ostatnia uwaga. Nie przekonał mnie jednak styl pisarski autorki. Może gdyby ta powieść powstała w formie dziennika, czytałoby mi się to łatwiej. Brakuje mi tu lekkości językowej i powieściowego rozpisania.
„Turecka rozkosz” jest według mnie czytadłem do poduszki, choć dla mnie nie lekkim. Oceniam tę książkę na 4/10 ponieważ oczekuję od literatury jednak czegoś więcej.