❤️Przedpremierowa recenzja patronacka❤️
"Miłość nie wybiera, powinnaś sama o tym wiedzieć."
Ellen, kobieta, która straciła niedawno faceta. Zdrada to ona boli najbardziej. Potrzebuje partnera, aby pójść na wesele swojej "jędzowatej" kuzynki, kochają się niczym pies z kotem. Nie może przecież pójść sama, bo zaczną gadać. Dlatego udaje się do klubu z szybkimi randkami. Tam poznaje mężczyznę, który jest bardzo pewny siebie. Ona zna ten typ. Szukają naiwnej panienki na jedną noc, jednak nie z Ellen takie numery. Wymyśla plan, który ma zniechęcić go do dalszej znajomości. Trzynaście randek. Czy ta liczba okaże się dla nich pechowa?
Jeremy, mężczyzna, który jest niczym Casanova. Owija sobie kobiety, które są w niego ślepo zapatrzone i wykorzystuje je, aby później zostawić je bez słowa. W jednym z klubów, jego uwagę przyciąga piękna kobieta. Od początku stanowi dla niego wyzwanie, bo jest odporna na jego wdzięki. Myślał, że spędzi upojną noc, lecz bardzo się pomylił. Kobieta stawia mu warunek. Po jego wykonaniu będzie mógł odebrać nagrodę. Czy starczy mu cierpliwości? Czy randki zbliżą ich do siebie?
"Trzynaście randek" to książka, która pokazuje, że nie zawsze coś, co wydaje się łatwe, takie jest w rzeczywistości. Potrzebny jest wysiłek, aby dojść do wyznaczonego celu.
Relacja Ellen i Jeremy'ego rozwijała się stopniowo. Każda randka zbliżała ich do siebie. Mieli okazję, aby lepiej się poznać, sprawdzić, czy tak naprawdę do siebie pasują. Ale jednocześnie wyczuwalne było pomiędzy nimi silne pożądanie, które musieli w sobie wyciszyć, bo przecież warunki mówiły jasno, trzynaście randek i wtedy nastąpi zbliżenie. Ellen nie sądziła, że jej samej będzie tak trudno wytrzymać. Czy rzuciła sobie przeszkodę pod nogi? No oczywiście. Czy będzie umiała wytrzymać? O tym musicie przekonać się sami.
Bohaterowie wykreowani zostali w bardzo przyjemny sposób. Ellen jest kobietą twardo stąpającą po ziemi, jednak pragnie w końcu poczuć się kochaną. Jeremy zaś jest mężczyzną, który nie wiem czym, jest prawdziwa miłość. On zdobywa kobiety i je porzuca. Będą dla siebie wyzwaniem. Ona pokaże mu, co znaczy być kochanym, on da jej miłość. Jednak czy będzie to takie proste, jak się wydaje? Czy po drodze pojawi się zwątpienie?
Muszę przyznać, że dla mnie ta książka dzieli się na dwie części. Tą spokojną i tą, gdzie gromy ciskają z nieba. Pierwsza część to niejako wprowadzenie do książki, rozwijanie się relacji pomiędzy bohaterami. A w drugiej następuje zwrot akcji. Co tam się działo. Autorka nie mogła chyba tego lepiej rozegrać. Gdyby ogień mógł pochłaniać kartki, jestem pewna, że teraz zbierałabym popiół. Zarówno Ellen, jak i Jeremy byli niczym tornada nie do zatrzymania. Kobieta niszczyła wszystko i nie liczyła się z uczuciami innych. Jeremy zaś... On nie miał szansy, aby się wytłumaczyć. Jak zakończy się ich historia? Czy możemy liczyć na happy end?
Autorka stworzyła książkę, która jest lekka i przyjemna. Jednak tak jak mówiłam wcześniej, niech nie zwiedzie was jej spokój, bo cicha woda brzegi rwie. A ta historia porwie Was na wzgórza złości, krzyków, łez, bólu i bezradności. Powrócą dawne demony przeszłości, które będą miały cichy głosik, który sprowadzać będzie na złą drogę. Czy pojawi się anioł, który go uratuje? Zazdrości również nie zabraknie, o czym doskonale przekona się Jeremy. Mając takiego przeciwnika niemożliwe by było, aby to uczucie w nim nie zakiełkowało. Ale wracając do samych bohaterów, jestem pewna, że większość z was po prostu będzie chciała wynieść Ellen na stosie 😅, ta kobieta powinna nauczyć się słuchać. Jak myślicie, czy wyniesie lekcję ze swoich popełnionych błędów. Czy Jeremy otworzy swoje serce na miłość? Czy oboje znajdą szczęście? Razem czy osobno? Odpowiedzi już na was czekają. Wystarczy tylko sięgnąć po wspaniały debiut "Trzynaście randek".