„Człowiek ma jednak w sobie taką moc, która pozwala się przystosować, daje siłę, gdy wydaje się, że jej już ani krzty nie ma.”
Trzy dziewczynki, które różnią się zupełnie wszystkim, pochodzeniem, statusem społecznym, wychowaniem. Jadwiga, która chce być nazywana Jagodą, jest córką gospodarza i właściciela gospody, Zuzanna jest Żydówką, bękartem, a Joanna panienką ze dworu. Niespodziewanie połączył je los, dziewczynki wbrew wszystkiemu poczuły do siebie ogromną sympatię, która wkrótce przerodziła się w prawdziwą przyjaźń. Są jak trzy nierozłączne gołębice, dorastają razem, zwierzają się sobie i pomagają nawzajem. Z upływem lat ich przyjaźń staje się coraz silniejsza, jednak wróżba cyganki mówi zupełnie coś innego. W ich życie wkracza Jan, a nadciągająca II wojna światowa zmieni wszystko.
Przyjaźń młodych kobiet zostaje poddana niejednej próbie. Czy każda pójdzie swoją drogą, czy jednak przyjaźń przetrwa wszystko? Wielowątkowa akcja powieści toczy się niespiesznie, przenosi nas do czasów międzywojennych i do II wojny światowej. Fabuła rewelacyjnie utkana, niesie ogromne sprzeczne emocje. Pani Marlena pisze z pasją, czuć szczerość, realizm i wiedzę historyczną. Narracja toczy się z kilku perspektyw, co daje nam szersze wnikliwsze spojrzenie na rozwój wydarzeń. Niepodważalnym atutem powieści są bohaterowie. Skomplikowane, autentyczne, rewelacyjnie wykreowane osobowości, ich poczynania wzbudzają wiele sprzecznych emocji. Nie wszystkich polubiłam, nie dało się. Cały czas miałam wrażenie, że razem z nimi przemierzałem ich kręte życiowe ścieżki. Dziewczynki polubiłam od razu, na naszych oczach, dorastają, zmieniają się. Jagoda jest bardzo bystra, harda, pracowita, ciekawa świata, do bólu szczera, Joasia to jej zupełne przeciwieństwo, delikatna panienka z dworu, o wielkim sercu. I Zula biedna, z racji swojego urodzenia, wyszydzana i poniżana, wychowywana przez matkę, która stopniowo się stacza. Pomimo tego dziewczynka zachowuje wewnętrzną pogodę ducha, radość i ma szczere serce, podejmuje pracę we dworze. Moje serce całkowicie skradła Bunia, gosposia we dworze, mądra, serdeczna, ciepła, odważna kobieta.
W całej opowieści czuć klimat i ducha tamtych, minionych już dawno czasów. Ogromna przepaść społeczna między panem, a chłopem, bogactwo i skrajna bieda. Codzienność wypełniona pracą, pokomplikowane relacje rodzinne, ukrywane tajemnice. Dobroć, bezinteresowna pomoc, a obok niechęć, pogarda, złe uczynki i słowa. Różne oblicza miłości, ta zakazana, ta nieodwzajemniona, ta prawdziwa. Rodząca się zazdrość, która staje się ogromną, złą siłą do działania, niszczy wszystko co dobre, prowadzi do nienawiści. Przyjaciółka staje się niczego nieświadomą rywalką. Wybuch wojny zmienia wszystko. Śmierć staje się codziennością, walka o przetrwanie, o godność, o życie. Ogromna odwaga, poświęcenie, niestrudzona partyzancka walka z bezlitosnym okupantem. Głód, strach, zimno, łapanki, obozy zagłady, coraz słabiej tląca się na nadziej na szczęśliwy koniec.
To wyjątkowa, poruszająca i pięknie napisana historia, przez którą po prostu się płynie. Ogrom emocji uderza w najczulsze struny serca i duszy. To opowieść o sile przyjaźni, dorastaniu, różnych odcieniach miłości i niszczącej nienawiści. To skomplikowane losy trzech dziewczynek, ale też obraz złożoności ludzkiej natury w obliczu przerażającego widma II wojny światowej. Obok tej książki nie da się przejść obojętnie. Czytajcie, z całego serca polecam!