„Teraz zaczął jednak rozumieć, od czego są przyjaciele: przypominają, że w gruncie rzeczy nie jest tak źle. Że trzeba umieć śmiać się z samego siebie.”
Nieznana przyszłość. Trzecia Wojna Światowa toczona jest obecnie na innych planetach. Konflikt ten lata temu wybuchł pomiędzy Ruso-Chinami, a Indo-Ameryką. Potyczki i manifestacje siły szybko przerodziły się w prawdziwe starcia toczone przez młodych ludzi za pomocą sterowanych przez konsole maszyn bojowych. Nastolatkowie mają o wiele elastyczniejsze umysły, dzięki czemu rozwój sytuacji jest całkowicie nieprzewidywalny.
Specjalnie wybrane jednostki z wybitnymi osiągnięciami szkolą się w amerykańskiej szkole zwanej Wieżą Pentagon będącej elitarną akademią wojskową. Do jednej z nich trafia Tom. Chłopak zawsze marzył o tym, żeby być kimś wyjątkowym, a był tylko zwykłym, nie radzącym sobie w szkole nastolatkiem, który miał spory problem z trądzikiem. Wszytko to zmienia się, gdy zostaje dostrzeżony dzięki swojej niezwykłej umiejętności wygrywania wszystkich wirtualnych rozgrywek. Tom dostaje szansę jedną na milion. Może zdobyć wszystko, o czym marzył... Jaka jednak będzie tego cena?
"-Nic mi nie jest - upierał się Tom.
-Ogromnie cenię sobie twoją wiedzę medyczną, Raines, ale nie mam ochoty włóczyć się po sądach, a tak by się pewnie stało, gdyby spuchł ci mózg i doznałbyś trwałych uszkodzeń. I bez tego masz z nim sporo kłopoty."
Czytałam niejedną recenzję powieści "Insygnia", a jednak nie potrafiłam zdefiniować, o czym jest ta książka, czego właściwie dotyczy? Dzięki temu "Wojny Światów" bardzo mnie intrygowały, a ja nie mogłam sobie odpuścić lektury, która, co mogę Wam powiedzieć już na wstępie, przerosła moje oczekiwania.
"Insygnia" zaskakują czytelnika na każdym kroku. Autorka wprowadza nas do świata przyszłości, gdzie lekcje toczą się w wirtualnych salach, a olbrzymie koncerny mają nieograniczoną władzę i wyłączność na wodę i żywność. Jest to świat z mroczną przeszłością, o której mało kto mówi, choć ludzie doskonale pamiętają. Wbrew pozorom i mogłoby się wydawać dużej ilości elementów składających się na całość tego świata bardzo łatwo dopasować się do tego wykreowanego przez autorkę wyobrażenia przyszłości. Nie czytałam jeszcze żadnej książki o podobnej tematyce!
„- Miałem fantastyczną bliznę nad okiem, która po operacji także zniknęła. Szkoda. Dzięki niej wyglądałem bardziej męsko.
- Nie wierzę.
- Naprawdę miałem bliznę. – Vik wskazał na swoją brew.
- Tak, w to wierzę. Po prostu nie mogę sobie wyobrazić, żebyś kiedyś wyglądał męsko.”
Bardzo spodobało mi się nie tylko miejsce akcji, ale również sama fabuła. Nowa, ciekawa, mogę śmiało powiedzieć nowatorska historia. Niemożliwe jest przewidzenie w jakim kierunku potoczy się akcja. Autorka płynnie serwuje czytelnikowi kolejne nieoczekiwane zwroty w opowieści, co sprawia, że od książki nie sposób się oderwać, a jeżeli już to Twoje myśli i tak krążą wokół powieści i wciąż zastanawiasz się, co będzie dalej?
Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie dzięki czemu mamy okazję dobrze poznać wszystkich bohaterów, których naprawdę pokochałam! Nie raz śmiałam się, przeżywałam i zachwycałam razem z Tomem osiągnięciami techniki, ale nie tylko! Duża część akcji książki skupiona jest na wydarzeniach z akademii. Kolejna szkoła, do której chętnie bym dołączyła! Wszystkie lekcje, rywalizacje między uczniowskie, w ogóle podział klas wykreowane zostało świetnie.
Wyszła z tego pieśń pochwalna, ale cóż mogę poradzić? Chcę tylko zaznaczyć, że "Insygnia" są debiutem autorki i to jednym z najlepszych, jakie miałam okazję czytać. Jestem absolutnie zachwycona każdym elementem tej historii, którą tchnie świeżością i humorem. Więcej takich książek poproszę i już zacieram rączki na ekranizację! Naprawdę gorąco Wam polecam "Insygnia".
"-Wygląd ma znaczenie, Vik.
-Boże, Tom, zgubiłeś gdzieś swój chromosom Y? Mam nadzieję, że nie leży gdzieś na podłodze, bo mógłbym go rozgnieść.- Vik rozejrzał się ostentacyjnie dookoła."
Ogólna ocena: 10/10.