Wystarczyło jedno spojrzenie na okładkę książki i informacja o tym, że główna bohaterka ma na imię Zosia, abym była "kupiona" przez "Tryb warunkowy" i Hannę Cygler już na wstępie. Bo cóż poradzę na to, że kolor zielony jest tym przeze mnie ulubionym, a "Zosia" to imię, które już dawno temu wybrałam dla swojej przyszłej córki? To spotkanie po prostu musiało być wyjątkowe i udane. A raczej - wyjątkowo udane. Intuicja mnie nie zawiodła. Rzadko zdarza mi się nie oderwać od książki przez całą podróż pociągiem, ale tak było tym razem. Relacja Toruń-Poznań długi czas będzie mi się kojarzyć z Zosią Knyszewską.
Książka ma ciekawą historię. To debiut literacki autorki (nieznanej mi wcześniej zupełnie, ale błąd ten na pewno naprawię!), która zaczęła książkę pisać w 1985 roku, ukończyła ją w 1997, a pierwsze wydanie "Trybu warunkowego" miało miejsce dopiero w 2004 roku nakładem Wydawnictwa Kurpisz. Nie przeczytałabym pewnie jeszcze długo tej książki, gdyby nie to, że Dom Wydawniczy Rebis postanowił wznowić całą serię o rezolutnej Zośce. Bo nie wspomniałam jeszcze najlepszego - "Tryb warunkowy" to pierwsza część z trzech (w kolejności są jeszcze: "Deklinacja męska/żeńska" i "Przyszły niedokonany"), które opowiadają o życiu pewnej gdańszczanki i różnych w tym życiu rewolucjach.
Pierwsza część obejmuje studenckie lata Zosi. Poznajemy dziewczynę w przełomowym dla niej momencie - dniu dostania się na studia (anglistyka) do Warszawy. Dowiadujemy się już na pierwszych kartach książki, że dziewczę od paru lat jest beznadziejnie zakochane w swym starszym kuzynie i właściwie czeka na oświadczyny, bo te studia...to tak niekoniecznie. Jak kubeł zimnej wody działa na Zosię informacja o zaręczynach ukochanego Marcina. Inna historia mogłaby pewnie tak się skończyć - złamanym sercem, pogrzebanymi marzeniami - ale tu to dopiero początek. Zosia zaczyna życie w Warszawie, znajduje przyjaciół, zachwyca mężczyzn swą urodą i rozkochuje w sobie, a także rozwija się, podróżuje i po prostu - dojrzewa. Z niewinnej i nieświadomej dziewczyny staje się pewną siebie i odważną kobietą. Jak to w życiu - z małymi potknięciami. Jej miłosne perypetie rozgrywają się na przemian między dwoma mężczyznami - wciąż nieodżałowanym Marcinem i pociągającym, ale skomplikowanym (a raczej ze skomplikowaną sytuacją rodzinną) Witkiem. A wszystko na tle wydarzeń przełomu lat 70. i 80. Strajki, stan wojenny.
Hanna Cygler znakomicie oddała klimat tamtych czasów. Pokazała inną perspektywę tych dramatycznych wydarzeń. Taką czysto ludzką perspektywę. Oddała ówczesne życie młodych ludzi, ich wzloty i upadki, ich dojrzewanie. Autorka cały czas posługuje się narracją Zosi, dzięki czemu bohaterka jest naszym przewodnikiem po świecie książki. Język utworu jest prosty, naturalny, jak rozmowa z koleżanką. Płynnie przechodzimy z jednego wydarzenia w drugie, z jednego roku w następny, z jednego miasta do innego. Styl autorki oraz przygody (szczególnie te miłosne) Zosi sprawiają, że "Tryb warunkowy" czyta się po prostu błyskawicznie i aż żal, że tak szybko się kończy. Ale, ale! Jak już wspominałam - to wcale nie koniec. I to jest w tym wszystkim najlepsze! Po zaskakującym finale czytelnik nie chce opuszczać bohaterki. Chce iść dalej jej ścieżkami i sprawdzić - gdzie i do kogo te ścieżki prowadzą...