Przez pierwsze 20 minut nie mogłam przestać się śmiać. Szłam szarymi, zimowymi (choć już wiosna) ulicami do pracy i radośnie rechotałam. Ludzie na ulicy patrzyli na mnie jak na wariatkę. A ja ze słuchawkami w uszach poznawałam Jeremiasza i jego perypetie.
Jest 29 lutego. Taki dzień zdarza się raz na cztery lata. Raz na cztery lata ma też urodziny główny bohater powieści Katarzyny Grocholi pt. "Houston, mamy problem". Jeremiasz, bo tak ma nasz bohater na imię, to postać barwna i niezwykle nie-czarująca. Jest marudny, nieznośny, wiecznie krytykujący. Nie jest zadowolony ze swego życia. A w dodatku ciągle coś mu się nie układa. Jeremiasz to jednak przede wszystkim facet z problemem. A tym problemem są kobiety, które go otaczają z każdej strony. Owszem, uwielbia kobiety, kocha je, ale w prawie każdej potrafi odnaleźć coś, co go drażni.
I tak jest, a właściwie była, Marta. Marta, po czterech latach, wydawać by się mogło udanego związku, zraniła okrutnie Jeremiasza i już nie jest częścią jego życia.
Jest matka, która Jeremiasza co prawda kocha, ale nie rozumie i wini za wszystko, co złe. No i ma psa. Choć nasz bohater nie dał by sobie głowy uciąć czy to nie szczur jakiś lub wcielony diabeł.
Jest sąsiadka z szóstego piętra, stara Raszpla, której jedynym celem życia jest walenie kijem w sufit i "umilanie" życia Jeremiaszowi.
Jest Ania, nieopierzona jeszcze kobietka, która przyczepia się do Jeremiasza i nie daje mu spokoju.
Jest Inga, piękna importowana z Kanady kobieta. Jest tylko jeden mały problem. Ona jakoś nie przepada za facetami. Ummm ... cóż.
Jest też Alina. Z Aliną coś kiedyś było, ale nie wyszło. I w zasadzie Alina jest jak przyjaciel, jak facet-przyjaciel. Ale czy aby na pewno?
Jedyne prawdziwe oparcie w tym strasznym świecie kobiet to: Gruby, Maurycy i Jerry - wierni kompani.
W życiu Jeremiasza jest też praca. Jest operatorem filmowym, lecz przez niesłychanie pechowy układ wypadków nie pracuje w zawodzie. Para się naprawą i instalacją sprzętu RTV. Naprawia telewizory, piloty, łata kable, anteny, ustawia internet. Wspaniała i twórcza praca, nieprawdaż? W zasadzie Jeremiasz ją lubi, lecz w głębi duszy tęskni za filmowaniem. Jest bowiem artystą. Widzi piękno świata, nawet to głęboko ukryte i potrafi je wydobyć na światło dzienne.
Czy zatem Jeremiasz w końcu odmieni swój los, czy życie będzie dla niego łaskawsze i najważniejsze czy sam bohater się zmieni, dorośnie? Musicie przekonać się sami.
"Houston, mamy problem" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Katarzyny Grocholi. Do tej pory jej książki omijałam szerokim łukiem. Wydawały mi się .. no właśnie, jakie? Takie nie dla mnie, zupełnie i absolutnie. Przemogłam się jednak i postanowiłam poznać historię o facecie, który zdaje się być ciągle na nie. I było to spotkanie ze wszech miar udane.
Powieść Katarzyny Grocholi jest ciepła i bardzo pozytywna. Nie jest skomplikowana a jednocześnie porusza najważniejsze, dotykające wszystkich nas kwestie. W prostych słowach opowiada o odwiecznych prawdach, że trzeba coś z siebie dać, by coś otrzymać w zamian, że lepiej być dobrym, niż złym, że pozytywne myślenie niesie tylko korzyści. Taka to jest powieść Katarzyny Grocholi - prosta, lecz wciągająca. Przepełnia ją dowcip i czasami cięty język. Tak ja w życiu.
Nie czytałam książki. Zdecydowałam się na audiobook. Narratorem był dla mnie Wojciech Mecwaldowski i moim zdaniem wyśmienicie sprawdził się w roli Jeremiasza (i innych postaci powieści również). Lektor ma ciepły i bardzo plastyczny głos. Sprawia, że wysłuchanie opowieści o Jeremiaszu było ogromną przyjemnością.