Kobieta w walizce recenzja

Jak ja czekałam na kontynuację przygód Huberta Meyera! Tym bardziej po tym, jak autorka zakończyła poprzednią część. Ja miałam złamane serce, więc, co dopiero Meyer, byłam bardzo ciekawa, jak potoczą się jego losy po tamtych wydarzeniach…

Wyobraźcie sobie, że jedziecie drogą, przy której stoi duża walizka, walizka ta jest nietuzinkowa, widać, że robiona na zamówienie, nie sposób jej nie zauważyć. Co robicie? Zatrzymujecie się, by ją zabrać? Czy może przejeżdżacie obok niej obojętnie? Musicie przyznać, iż jest to niecodzienny widok.

Załóżmy, że wybieracie opcję pierwszą, zabieracie ją, wieziecie do domu, otwieracie, a tam uderza w Was fetor rozkładającego się ciała, które na dodatek jest poćwiartowane, a żeby było jeszcze straszniej, ciało jest bez głowy. Przerażeni dzwonicie na policję, z miejsca stając się głównym podejrzanym. A to dopiero początek, bo w okolicy doszło do zaginięcia młodej kobiety. Czy to możliwe, że zwłoki w walizce to właśnie ona? Sprawa się komplikuje. Rodzina zaginionej nie chce zeznawać, tajemnica goni tajemnicę, brudne sekrety wypływają na powierzchnię i tak naprawdę każdy jest podejrzany, każdy, nawet Ty.

Tocząca się akcja nie zwalnia, jest bardzo dynamiczna, nie dając nam chwili wytchnienia. Autorka podrzuca co rusz nowe tropy, które są wierzchołkiem góry lodowej. Brniemy na oślep, rozbijając się niczym sławetny Titanic, umiejętnie zmyleni przez panią Katarzynę. Intryga, jaką nam zaserwowała to po prostu mistrzostwo!

Świetnie wykreowani bohaterowie nie zawsze kierujący się dobrymi pobudkami, małomiasteczkowy, hermetyczny klimat, gdzie każdy zna każdego, ukazana dysfunkcyjność rodziny – to wszystko składa się na fenomenalną, intrygującą i porywającą książkę.

Zakończenie wyrwało mnie z butów, dosłownie! Powiedzieć, że mnie zaskoczyło to jak nic nie powiedzieć.

Moim zdaniem to najlesza część z wydanych do tej pory. Polubiłam też nowego profilera śledczego Grzegorza Kaczmarczyka, który wraz z Meyerem tworzy świetny, zgrany duet.

Cóż mogę powiedzieć, czekam na więcej!

Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz do recenzji.