"Czy Ukraina będzie czy nie, komu to zrobi różnicę? Na pewno nie Polsce. Dla was Lachów, Ukraina nie ma historii, ani tradycji, nic."
Śliczna wręcz i bardzo klimatyczna, ale jedocześnie realistyczna i dość intrygująca okładka, tytuł zwiastujący trudny i ciągle owiany tajemnica temat. To mnie zachęciło do zakupienia tej książki. Od wzięcia się za jej czytanie trochę mnie zniechęcało to bardzo grube i drobnym druczkiem napisane tomiszcze, ale gdy już się zabrałam do czytania, to trudno było się oderwać. "Wołyńska gra" jest książką trudną, skłaniającą do refleksji, zaś temat poruszany w niej jest ciągle żywy i wciąż kontrowersyjny. Jednak mimo tego, że jest nadal powód do niechęci i nawet nienawiści, a książka nie jest z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych, to warto przeczytać tę książkę.
"Zbrodnie nie dają o sobie zapomnieć, a nienawiść nigdy się nie kończy."
Jest lipiec 2016 roku.
Główna bohaterka książki jest Jagoda, kobieta związana z korporacją i wokół pracy kręci się jej życie. Rodzina jej pochodzi z okolic Wołynia i Podola, ale kobieta nie lubi tego tematu, bo od dziecka ojciec kładł jej do głowy historię losu swojej rodziny, która zginęła w rzezi wołyńskiej...
Jednak w przeddzień kolejnej rocznicy tej tragedii, pod wpływem impulsu udaje się z kolegą z pracy - Karolem, do Sanoka. Miał jechać tam Jurek, przyjaciel Karola, ale zmarł w tajemniczych okolicznościach, a Karol znajduje tajemniczą i dziwną zarazem kartę do gry...
Tymczasem Oleg, z pochodzenia Ukrainiec był w rodzinnych stronach i zatrzymał się u kolegów w Sanoku. Chłopak również odcina się od historii związanej z rzezią wołyńską ze względu na to, że matka nie chciała nigdy o tym mówić. Ich drogi się splatają, bo przypadkiem Jagodzie psuje się samochód i spotyka przyjaciół Olega... Od tej pory ich losy są już powiązane, nie mogą mówić, że historia związana z Wołyniem ich nie dotyczy, i zaczyna się gra... właściwie to o walka śmierć i życie.
Autorka bardzo dużo napisała o konflikcie polsko-ukraińskim, o rzezi wołyńskiej i o stosunkach między Polska a Ukrainą, wielu rzeczy nie wiedziałam. Przedstawione są tu opinie nie tylko z jednej, polskiej strony, ale również z drugiej, co o tym myślą Ukraińcy. Jest to wplecione w sensacyjne wydarzenia bohaterów i bardzo dobrze się ze sobą łączy. Nie mogę powiedzieć, że temat jest mi nieznany, moja rodzina (ja również) pochodzi z Podkarpacia, z tym, że bliżej nam było do Żydów (do Leżajska) niż do Sanoka czy Przemyśla. Lecz gdy byłam dzieckiem, mieszkałam już na Mazurach, to pamiętam jak mnie nazywano "Ukrainką" albo "latającym toporkiem". Nie mogłam tego zrozumieć, nie wiedziałam o co chodzi, dziadek trochę mi powiedział, lecz że to nas nie dotyczy. Po latach zrozumiałam wszystko.
W książce tej pani Justyna Białowąs nie staje po żadnej ze stron, chociaż jej rodzina przeżyła tę tragedię i mogłaby mieć żal do Ukraińców, ale w sumie, co by to zmieniło? Winy leżą po obu stronach. Warto jest poznać dogłębnie przyczyny tej nienawiści. Okazuje się, że nasz uwielbiany Piłsudski również nie był świętym i tez ma wiele za uszami i też być może przyczynił się do tej tragedii... Trudno jest po latach odnaleźć prawdę, zwłaszcza, że już nie ma wielu osób, które przeżyły tamte wydarzenia. A należałoby sięgnąć przecież do lat o wiele wcześniejszych, w których zalęgła się ta nienawiść...
"Jedni stawiają pomniki, a drudzy je niszczą. Po obu stronach granic. Przecież wiesz, jak jest."
Jednak nie wiem czy słowo "przebaczam" jest dziś możliwe w stosunkach obu narodów?
I co takie słowo by zmieniło w obopólnych relacjach.
Zwłaszcza o obecnym czasie, w czasie wojny w Ukrainie jest to trudne. A będzie chyba jeszcze coraz trudniejsze..., trzeba zrozumieć obie strony i to co ich dręczy od wielu, wielu lat. Każda ze stron ma swoją "prawdziwą i jedyną" wersję wydarzeń. A pytań o Wołyń jest i będzie chyba coraz więcej.
Lecz myślę, że "Wołyńska gra" to książka, która daje nam nowe spojrzenie na sprawy polsko-ukraińskie.
Jest to powieść bardzo specyficzna, nieco sensacyjna, częściowo zabawna, częściowo poważna, fakty mieszają się z fikcją, ale przede wszystkim książka wydaje się być wyjątkową, bo porusza i sprawy współczesne i historyczne tematy polityczne. Słowiański klimat oraz polka mentalność uzupełniają się z ukraińską zawziętością i nienawiścią obu narodów. Poczucie winy, niesprawiedliwości i niewyjaśnione pretensje niemal zawsze prowadzą do tragedii.
W książce znajdziemy także trochę minusów, ale myślę, że warto ją przeczytać, bo plusów zdecydowanie jest więcej.