Eric-Emmanuel Schmitt to ważna persona w świecie współczesnej literatury francuskiej. Jego książki obiegają cały świat, zachwycają i zaskakują tematyką czy formą. "Trucicielka" jest najnowszym dziełem autora. Jest to zbiór czterech opowiadań poruszających sprawy miłości, zbrodni, sławy, rodziny.
Pierwsze opowiadanie, które nadało tytuł całemu zbiorowi, to historia starszej kobiety, za którą cięgnie się tajemnicza przeszłość. Oskarżona o morderstwo swoich mężów i uniewinniona przez sąd, jest główną atrakcją małego francuskiego miasteczka. Kobieta zbudowała wokół siebie atmosferę niedostępności i strachu. Specjalne traktowanie przez mieszkańców sprawia, że pomimo upływu lat, ciągle znajduje się w centrum zainteresowania. Jej życie zmienia się, gdy do miasta przybywa nowy - młody i przystojny, ksiądz. Marie, pragnąc zdobyć go na wyłączność, postanawia wyjawić mu prawdę dotyczącą dawnych zbrodni.
Kolejne opowiadanie "Powrót", Schmitt skupia się na sprawach rodziny i ojcowskiej miłości. Greg przez większość roku pracuje na statku, pozostawiając na lądzie żonę i cztery córki. Rodzinę traktuje raczej jako życiową powinność, obowiązek. Żona i córki są dla niego właściwie obcymi osobami. Jednak pewnego dnia Greg otrzymuje wiadomość, że jedna z jego córek nie żyje. Informacja ta sprawia, że bohater przeprowadza swego rodzaju rachunek sumienia, gdzie analizuje swoje dotychczasowe postępowanie.
"Koncert Pamięci Anioła" to historia na którą składa się okres dwudziestu lat. I chociaż poznajemy tylko dwa główne wydarzenia z tego czasu, tak sami doskonale możemy uzupełnić pominięty okres. Axel i Chris to dwaj młodzi, wybitni muzycy. Pierwszy z nich jest ulubieńcem publiczności, skrzypkiem nadającym muzyce nadzwyczajną siłę. Jego talent doprowadza zazdrosnego Chrisa do podjęcia tragicznej w skutkach decyzji. "Koncert..." to niezwykła opowieść o metamorfozie człowieka, o tym, jak jedno zdarzenie wpływa na bieg ludzkiego losu.
Zbiór kończy opowiadanie "Elizejska miłość". Tutaj z kolei Schmitt porusza problem miłości i dążenia do sławy, która tą miłość rujnuje. Na przykładzie prezydenckiej pary autor przedstawia jak chęć sukcesów niszczy człowieka i relacje jakie on buduje. Catherine i Chris pozują na udane małżeństwo tylko po to, aby zdobyć przychylność wyborców. Prywatnie ich życie zbudowane jest na zdradzie, kłamstwie, wzajemnej nienawiści. Przed kolejnymi wyborami prezydenckimi w ich życiu pojawia się moment przełomowy, dzięki któremu oboje odnajdą swoją tożsamość.
Wszystkie opowiadania w "Trucicielce" łączy postać świętej Rity, patronki spraw beznadziejnych. W każdym z tekstów jej osoba pojawia się jako punkt kulminacyjny. Schmitt, podobnie jak w poprzednich książkach, tak i w tej udowadnia, jak znakomicie zna ludzkie uczucia. Autor doskonale wnika w ludzką psychikę, oddając jej skomplikowany charakter. Każdy z bohaterów to postać doskonale skonstruowana. Są wyjątkowymi jednostkami, ale Schmitt nie pozbawia ich też cech realności.
"Trucicielka" jednak trochę rozczarowuje. Brakuje mi tutaj tej niezwykłości Schmitta, charakterystycznej chociażby w "Małych zbrodniach małżeńskich", gdzie zaskakuje nie tylko forma, ale i niecodzienne ujęcie tematu. Brakuje mi też tej kontrowersji z "Ewangelii według Piłata" czy "Przypadku Adolfa H.". Niestety, nie można mieć wszystkiego.
"Trucicielka" jest więc książką godną uwagi, jednakże w porównaniu z dotychczasowymi publikacjami autora, wypada raczej blado.