„Tron królowej słońca” to początek niesamowitej serii romantasy, po którą chciałam sięgnąć. Uwagę przykuwa przepięknie wykonana okładka, która wydaje się wołać do czytelnika, aby pochwycił ją w swoje dłonie i cieszył się intrygującą lekturą. Trafiłam na nieokrzesaną, waleczną i wygadaną główną bohaterkę, która walczyła o to by zmienić swój los, dokonać zemsty, którą poprzysięgła, kiedy była w niewoli. Czy uda jej się zrealizować swoje plany? Wcześniej nie znałam pióra Nishy J. Tuli, dlatego też chętnie sięgnęłam po powieść mając nadzieję na to, że zapewni mi wiele pozytywnych wrażeń. Dwanaście lat więzienia może zmienić w potwora, aby przetrwać, trzeba toczyć zaciekłą walkę niemalże o wszystko. Agresja strażników to raj, w przeciwieństwie do trzech dni spędzonych bez jedzenia, wody, pozbawionych możliwości ochrony przed zimnem i deszczem. Bycie zdanym na łaskę czających się stworzeń. Śmierć za ufortyfikowanymi murami więzienia jest prosta, niemożliwe wydaje się opuszczenie tego miejsca, a co jeśli istnieje sposób? Czy więźniarka może stać się królową?
Główną bohaterką książki autorstwa Nishy J. Tuli pod tytułem „Tron królowej słońca” jest Lor, jest młodą kobietą, która przez większość swojego życia żyła w mrocznych głębinach okrytego złą sławą więzienia Nostraza, gdzie każdy dzień to walka o przetrwanie. Kiedy po raz kolejny zostaje wysłana, aby odbyć karę, dzieje się coś nieoczekiwanego. Zostaje porwana i przewieziona do sąsiedniego królestwa, gdzie jest zmuszona wziąć udział w zawodach o tytuł Królowej Słońca. Lor musi konkurować z dziewięcioma innymi kobietami, a nagrodą jest serce Króla Słońca, czekają ją bardzo niebezpieczne próby, czy będzie w stanie im podołać? Widzi tutaj szansę na poprawę swojego i jej rodzeństwa losu, a także możliwość zemsty na królu, który sprawił, że jej dzieciństwo wyglądało w taki, a nie w inny sposób. Musi jedynie przejść próby, nie dać się stłamsić rywalkom i nie poddawać, brzmi łatwiej niż wygląda. Jak wiele uda jej się osiągnąć? Czy gdzieś w tym wszystkim jest jakiś haczyk?
„Tron królowej słońca” to pierwszy tom cyklu Artefakty Uranosa i mam nadzieję, że na dalszą część nie przyjdzie nam zbyt długo czekać. Książka zakończyła się w taki sposób, że czułam chęć sięgnięcia po jej kontynuację. Bardzo polubiłam Lor, jest silną kobietą, która przetrwała bardzo wiele w swoim niezbyt długim życiu. Inne kandydatki były do tego turnieju przygotowywane od dawna i mają magiczną przewagę, natomiast Lor ledwo rozumie, co się dzieje. Braki doświadczenia nadrabia jednak determinacją i godnym pozazdroszczenia duchem walki. Podczas lektury zastanawiałam się, dlaczego ona tam jest? Dlaczego została wybrana? Jak mogłaby przetrwać w starciu z dziewięcioma kobietami, które przez większość życia przygotowywały się do tego wydarzenia? Nisha J. Tuli otwiera drzwi do urzekającego, potwornego świata, zbudowanego na antytezie dobra i zła. „Tron królowej słońca” to książka, która zachęciła mnie do sięgnięcia po kolejne tomy, czuję, że to dopiero początek i wiele przed nami. Budowa świata była intrygująca, opisy otoczenia i profile postaci były niesamowite. Tekst naprawdę przykuwa uwagę i wciąga w tą intrygującą opowieść, a ja chcę więcej.