Jest całkiem możliwe, iż gatunek czy też podgatunek Kaijuu w kulturze masowej przeżywa ostatnio dość znaczącą rewolucję. To nie są już bardzo głupie ,,monsterkowe" filmy, seriale, czy jakieś produkcje animowane, a może i nawet powieści (tak, wciąż nie jest to jakaś perła w koronie rozrywki fantastyczno-naukowej, bo dla wielu widzów stwory siejące spustoszenie w fabule danego tytułu, to nic znaczącego, co miało by pobudzić odbiorcę do jakiejkolwiek aktywności w tym temacie), ale coś co z dnia na dzień zaczyna mieć coraz większą i większą popularność, a co za tym idzie także różnorodność tworów w tym nurcie.
,,Kaijuu" odżywa, dzięki pracy Warner Bros i filmom tego Studia z tzw. serii MonsterVerse, która została otwarta za pośrednictwem filmu pt. "Godzilla" z 2014 roku. Obecnie liczy ona sobie wiele produkcji, nawet z King Kongiem w roli głównej, który co ciekawe otrzymał własną mini-franczyzę, zapoczątkowaną obrazem: "Kong. Wyspa Czaszki" z 2017 roku. Ostatnio, anno domini 2024 zadebiutowała w kinie w elemencie tejże Sagi produkcja ,,Godzilla i Kong: Nowe Imperium", która spotkała się z w miarę dobrym przyjęciem wśród fanów, ale niekoniecznie wśród krytyków. Film zarobił swoje, ale co ciekawe "Godzilla Minus One", od Japończyków właśnie, przebiła jakościowo (od narracji przez efekty specjalne i aktorstwo, aż po filtr wizualny stosowany w pracy kamery) hollywoodzkiego konkurenta. Spece z kraju kwitnącej wiśni, nie inaczej!, wykonali fenomenalną robotę kreując tak prawie że artystyczną wizję Godzilli siejącej zniszczenie - summa summarum nie zdziwi chyba to doświadczonego geeka jeśli ,,Minus One" dostanie nominację do Oskarów w 2025 roku, głównie w kategorii montażu, obrazu, efektów specjalnych, które w tej produkcji nie wadziły, a jedynie bardzo, ale to bardzo pomogły dziełu opowiedzieć wizję twórców co do rodzaju aktywności Godzilli i dramatu, który w dwojaki sposób ludzie doświadczali ze strony tego monstrum. Seriale animowane również w tym temacie robią swoje – wysoko ponad normę, wręcz sowicie spisały się dla wpisania w jądro istoty treści o Godzilli i temu podobnych stworzeniach treści trzech pełnometrażowych anime wyprodukowanych przez Netflixa, emitowane na platformie w latach 2017-2018. Nie każdemu oglądającemu tę Trylogie ,,siadł na gusta” sposób kreowania stricte technicznie samej animacji, ale koniec końców te obrazy, jak i wiele późniejszych produkcji, o których to ciężko jest wspomnieć o wszystkich, pomogły fanom utrzymać się w stałym kontakcie z nowościami w MonsterVerse. Czyż ,,godzillowe treści" nie mają się dobrze?
Jedną z najciekawszych aktywności kreujących gatunek czy też nurt ,,Kaijuu" w naszej ,,masówce", realizujących ów koncept tematyczny i gatunkowy w wielu Uniwersach, okazała się ostatnio manga pt. "Kaijuu no.8", a także jej adaptacja w formie japońskiej animacji o tym samym tytule. Nie ukrywajmy, to właśnie ten Świat robi obecnie prawdziwą furorę: chwytają się go liczni geecy popkultury, nawet za mangami i anime nie przepadający, co samo w sobie, uwierzcie mi… jest niewytłumaczalnie niesamowite, jakby szykował się nam fenomen zainteresowania i pochłaniania danego Uniwersum, przez wszystkich i wszędzie, jak to było w przypadku „Attack on Titan” czy „Jujutsu Kaisen” a nawet ,,One Piece”. I wiele rzeczy tudzież aspektów świadczących o wyjątkowości tegoż to Świata ,,Kaijuu” sprawiło, że ta rzeczywistość, te projekty stworów, ta akcja, ci bohaterowie i ich poświęcenie – że wszystko to spełniło swoje zadanie, co mówię szczerze i dość wprost: bycia totalnie zajebistym, oryginalnym i pochłaniającym! A do tych elementów stanowiących o całości ,,no.8” należą: wyjątkowy koncept Kaijuu, świetna fabuła i wątki dramatyczne oraz charyzmatyczny główny bohater: Kafka Hibino! Summa summarum, sami się domyślmy, razem daje to fantastyczne wykonanie dla tej produkcji: efektowne oraz efektywne, zarówno w mandze i serialu, choć zapewne wielu z nas – tak jak to jest teraz ze mną – najpierw oglądnęła 12 odcinków s01 ,,Kaijuu no.8”, aby potem zabrać się za medium mangowe, i stwierdzić, że forma komiksu i anime z tak ekspresyjnym i dynamicznym motywem w gatunku m.in. sci-fi wraz z akcją etc. da się lubić prawie przez każdego z nerdów. I tak, uległem czarowi tego rodzaju kreacji MonsterVerse; gdy dostałem już tom 1 komiksu z tej Sagi Kaijuu w swoje ręce, autorstwa Naoya Matsumoto, specjalnie długo nie chciało mi się czekać, aby się zabrać za jego lekturę. Teraz, po zaledwie kilku dniach, gdy ten świetnie spędzony czas z tomem 1 mam za sobą, przyszła mi jedna fanowska rozkmina do głowy: obym dożył najbliższych lat, tego cholernego momentu, aby ktoś pomyślał o adaptacji "Kaijuu no.8" do konwencji live action w formie filmu, i to najlepiej poprzez Studio z Hollywood lub twórców, którzy dali nam "Godzilla Minus One", aby te myśli i projekty wcielono po prostu w życie. I najważniejsze: nie mogę swych wrażeń po lekturze mangi oraz całości anime ująć tylko tą jedną rozkminą, musiało pojawić się z mojej strony dodatkowe sprostowanie: ,,Ale urwał, takie to było dobre!” - tak świetnie poprowadzona manga, bo na to się zanosi po tomie 1 (optymizm na kolejne lektury w tej Sadze, jak najbardziej jest słuszny!),wraz z fenomenem w ogólnym gatunku sci-fi akcji i fantasy, którym jest anime ,,Kaijuu no.8” nastrajają na jak najlepsze oczekiwania, jak najlepszą przyszłość Kaijuu w popkulturze. Gorzej nie będzie, będzie tylko lepiej. I dobrze, że ten potężnie ambitny Naoya Matsumoto odważył się w tak autorski sposób ukazać nam swego rodzaju alternatywną wersję Godzilli, w mniejszej skali, i to z sylwetką bohatera, który jest zarówno człowiekiem jak i… Kaijuu!
,,Monsterkowy” serial anime, z nutką humoru i bardzo ambitnych kreacji wielu postaci, a nie tylko tych głównych, o którym to jednym z nich niniejszym już wspomniałem, początkowo wydawał się być niepewny zagadkowy, niejasny. Jednak po 5 z 12 odcinków, stawał się powoli z intrygującego, na wciągający, aby w ostatnich 3 odcinkach stać się piekielnie intensywnym w kreowaną akcję i napięcia ,,szczytującego” wręcz bez końca, które potrafi tak trwać i trwać aż do finału. Manga, a ściślej tom 1, nie miała takich skoków narracji, atmosfery i poczucia odchodzenia od stylu, które w przypadku anime narzucił reżyser i Studio realizujące tą produkcję. Zagadkowo fabularnie jest tylko odrobinę na początku – odnoszę wrażenie, że manga (mimo iż to ona powstała pierwsza, a potem na jej podstawie w tej Sadze anime) ma mieć ustalony ton intensywności przez Matsumoto odgórnie; mangaka ten jeńców na swój ,,twórczy pokład” sądzę nie bierze. Tempo opowiadania tegoż to Świata i jego fabuły krok po kroku jest po prostu wysokie. Powiedziałbym, że świadczy o tym specyficzny rodzaj rysunku: technicznie określiłbym go w swym odbiorze jako prosty, lecz stylistycznie właściwy, dynamiczny i mimo swej ,,miękkości”, bo wygląda on miejscami na delikatny, idealnie współgra z dynamizacją tejże opowieści, gdzie wplata się dość specyficzny rodzaj humoru. - wystarczy zobaczyć sekwencje rysunku, gdy Reno jest świadkiem nagłej zamiany Kafki w Kaiju; ujrzeć ów komiczny i poruszający akt, to uwierzycie! Konturówka postaci i stworów, nawet teł – ten element szaty graficznej jest delikatny, jednak w połączeniu z odpowiednim użyciem szarych ostro kładzionych kolorów, czarnego tuszu daje w tomie tym wrażenie ,,wypukłości” całego rysunku, a to jest niezwykle pomocne w przekazaniu poprzez obraz aktywnej, dynamicznej i agresywnej niekiedy części fabuły ,,Kaijuu no.8”. Rzadko można było natknąć się podczas lektury na jakieś ,,spadki” jakości ,,kreski” – ta opowieść jakby sama w sobie uniemożliwiała dostrzeżenie jakichś niedogodności! To się nazywa przykład dobrej synergii narracji obrazem z tym, co mówi gatunek tytułu, jego założenia i narracja.
Kafka to taki zwyczajny chłop, ot parający się typowym zawodem w typowej japońskiej metropolii, która od lat ma (typowo!) do czynienia z monstrami zwanymi ,,Kaijuu”. Kafka, mówiąc ,,na luziku, po młodzieżowemu”, to taki ktoś sprzątający ,,Kaijuu-zwłoki” po ich eksterminacji przez odpowiednie Służby; to ,,typo” pokroju Kaimana z Dorohedoro - ,,idento" ekspresyjna, pełna naturalnej siły i radości postać, której nie sposób odmówić niewiarygodnie silnego wewnętrznego Chi. Rysunek mangi tomu 1 tylko potwierdza to, co i jak zaprezentowano Kafkę (projekty reszty sylwetek świetnie wzmacniają postać Kafki, a Kafki ich wizerunek!): styl graficzny akurat pod tę postać pasuje najlepiej, gdyż ukazuje go od normalnej, łagodnej, dzielnej i bardzo ludzkiej strony, jednocześnie fizycznie przedstawiając go jako kogoś naprawdę dość silnego. Seria ta – i oby Matsumoto i spółka tego w dalszych tomach nie sknocili, aby nie odchodzili od sposobu kreślenia bohaterów, czy w ogóle całego Świata ,,Kaijuu no.8” – pasuje perfekcyjnie dla odbiorców, którzy po mandze (częściowo tyczy się to również anime Uniwersum i jego widzów),w której zaznaczają się motywy Monstrów w gatunku sci-fi i fantasy oczekują zarówno dynamiki, akcji, której nie będzie brakować dramatycznych zwrotów prezentowanej historii oraz emocji odczuwalnych przez bohaterów, jak i jednoczesnego odczucia potrzeby dystansu do bardzo intensywnej, pełnej patosu, tej hollywoodzkiej strony Świata Kaijuu i temu podobnych maszkaronów, z którymi musi walczyć ludzkość. Bardzo przysłużyły się takiemu oczekiwanemu elementowi z perspektywy wymagającego czytelnika 1-ego i dalszych części mangi ,,no.8” kreacje postaci, oprócz wiadomych w tym względzie Miny i Reno: Kikoru i wice-kapitana Hoshiny. To z tą dwójką mniej ważnych z tych najważniejszych sylwetek w okolicy ¾ całej pilotowej mangi cyklu zaczyna pleść się niewidzialna nić silnej relacji, która zwiąże tą trójkę z Miną i Reno razem tworząc taką więź, dzięki której motywacja do działania, do walki za ojczyznę u Kafki, za swoich bliskich z Akademii i Oddziału wzrośnie do ogromnych rozmiarów, co będzie u niego wyrazem nieprawdopodobnej wewnętrznej siły i umiejętności pomocy innym kosztem realizacji własnych celów i zobowiązań. Kikoru sama w sobie zrobiła nie lada zamieszanie w tomie, w bardzo pozytywnym sensie: jej pojawienie się było energicznie dobrze przeniesione na medium mangowe, zresztą z nią samą związany jest pewien cliffhanger pod koniec komiksu, dotyczący pewnej tajemnicy Kafki.
Powinno być na odwrót, jeśli chodzi o nazwijmy to ,,doświadczanie Wszechświata rozrywki" spod szyldu "Kaijuu no.8", jednak dobre i to, iż natrafiłem na ów serial oraz nieco później po obejrzeniu anime, na jego źródło, czyli mangowe realia. Bo z perspektywy przedstawiciela gatunku sci-fi i fantasy w popkulturze, ten Świat uważam za coś bardzo innowacyjnego, przede wszystkim dla motywu/nurtu/podgatunku ,,Kaijuu", który to jak wiemy zawdzięczamy w przeważającej mierze Japończykom. To oni doprowadzili go praktycznie rzecz biorąc do perfekcji, Hollywood rozpropagowało na Zachód, a Świat obecnie z tego korzysta. ,,Kaijuu no.8" podbije zainteresowanie tego rodzaju treściami znacząco... To się już zaczęło, a dowodem tego jest tom 1 tej japońskiej opowieści.