Czytacie książki, które zostały podzielone na więcej niż jedną część, zanim wyjdzie kontynuacja, czy czekacie, aż wyjdą wszystkie i zagłębiacie się w lekturze, dopiero kiedy wszystkie części są już wydane?
Powiem szczerze, że jeżeli chodzi o książki, to jestem bardzo niecierpliwa i jak jakaś publikacja mnie zainteresuje swoim opisem, to nie mogę się powstrzymać i sięgam po nią, nawet gdy wiem, że data publikacji kontynuacji nie jest jeszcze znana.
Dlatego, gdy w zeszłym roku skończyłam czytać pierwszą część historii Joss i Deana czułam wielki niedosyt i z niecierpliwością czekam na drugą część. Lecz czy spełniła ona moje oczekiwania? Myślę, że tak.
W "Tracąc nadzieję" relacja Joss i Deana wydaje się bardziej skomplikowana niż w pierwszej części. Oboje zgodnie twierdzą, że tak naprawdę są jedynie przyjaciółmi, chociaż gołym okiem widać, że jest zupełnie inaczej. Pocałunki, drobne opiekuńcze gesty, a przede wszystkim sceny zazdrości to elementy, które poniekąd stały się ich codzienną rutyną. I być może ich relacja naturalnie wskoczyłaby na wyższy poziom, gdyby nie mieli przed sobą tak wielu tajemnic, którymi, z różnych powodów, nie chcą lub po prostu nie są w stanie się ze sobą podzielić. Jednakże jak dobrze wiemy, sekrety lubią wychodzić na jaw w najmniej spodziewanym momencie. Dlatego nie ulega wątpliwości, że i tak było i tym razem.
Czy Joss i Dean będą potrafili przejść do porządku dziennego, gdy wszystkie tajemnice ujrzą światło dzienne? I czy wreszcie przyznają się do swoich uczuć wobec siebie? Na te oraz inne nurtujące Was pytania, które nasunęły się już podczas czytania pierwszej części, odpowiedzi znajdziecie, zagłębiając się w lekturę "Tracąc nadzieję".
Cykl "Przysługa" od Lily Madaleine to książka, obok której nie da się przejść obojętnie. Autorka zaserwowała swoim czytelnikom historie, która tylko z pozoru wydaje się prosta i nieskomplikowana. W rzeczywistości porusza kilka naprawdę ciężkich tematów, takich jak przemoc, choroba, czy gwałt, które są niezwykle traumatyczne dla dorosłych osób, a co dopiero dla kogoś znacznie młodszego. Jednak spodobało mi się, że pomimo wielu ciężkich doświadczeń z przeszłości, bohaterowie potrafili znaleźć w sobie siłę do walki. Pozwolili sobie na bliskość oraz okazali się dla siebie wsparciem emocjonalnym zarówno w tych ciężkich, jak i przyziemnych problemach, które czasem dotykają każdego z nas.
Muszę przyznać, że "Tracąc nadzieję" zdecydowanie trafiło w mój gust i jestem zadowolona z tego, jak potoczyła się ta historia. Spodobało mi się również, że autorka pozostawiła nam otwarte zakończenie, ponieważ każdy czytelnik sam może zdecydować, jak zamknąć historię Joss i Deana.
Tak naprawdę mam zastrzeżenia jedynie do jednej kwestii, a mianowicie do korekty tekstu, ponieważ mam wrażenie, że coś w tej materii poszło nie tak. W publikacji znalazłam kilka błędów, takich jak urwane zdania, czy chociażby brak przyimka "z", co powinno zostać wyłapane przed przesłaniem książki do druku. Nie mam w tej kwestii pretensji do autorki, ponieważ wiem, że nawet czytając tekst dwadzieścia razy, mogłaby tego nie zauważyć i każda osoba, która choć raz pisała własne opowiadanie, doskonale wie, o czym mówię, jednak uważam, że osoba z wydawnictwa, która zajmuje się sprawdzaniem tekstu, powinna była to wyłapać.
Niemniej jednak bardzo polecam dylogię "Przysługa" i mam nadzieję, że podobnie jak mnie, przypadnie Wam ona do gustu.