Czasami sięgam po książki, o których nie wiem absolutnie nic poza tytułem i Wydawcą. Taka mała przyjemność w poznawaniu fabuły, bohaterów, nie wiedząc czego się spodziewać. Ba! Nie wiedząc nawet czy to romans, kryminał, czy literatura faktu.
Z reguły takie działania, jak wspomniałam wyżej niosą za sobą ryzyko tego, że książka zwyczajnie mi się nie spodoba lub nie podejdzie mi gatunek. "Cover", na którym wykorzystałam taki zabieg co prawda okładką nieco sugeruje, co znajdziemy w środku, ale nie zapoznawałam się z opisem, ani Autorką. Czy było warto? Czy miałam ochotę rzucić nią przez okno?
Jeśli chodzi o to o czym jest ta opowieść, to poznajemy dwoje młodych ludzi, jeszcze przed maturą. Ona, czyli Ela, przykładna dziewczyna z dobrego domu z perspektywami na świetlaną przyszłość i on, Maks, który nie sądzi, żeby jeszcze mu się w życiu ułożyło, bo ma złe geny, złe towarzystwo, a i w domu nie jest najlepiej.
Chłopak znęca się psychicznie nad Elą i choć ta udaje, że jej to nie rusza, to później wypłakuje oczy w zaciszu swojego pokoju. No cóż, takie zachowania rówieśników również kształtują człowieka i jego psychikę. W tym przypadku Ela zaczyna wchodzić w tatuowanie, które ma być dla niej swoistą terapią. Natomiast Maks bierze się ostro za siebie, chce zdać maturę i być kimś lepszym, a wpływ na jego zachowanie ma brat, który trafia do więzienia.
No i zaczynają się schody bo mam bardzo negatywne podejście do tej książki. Według mnie to kolejny powielony schemat, których ostatnio na pęczki. Skojarzyła mi się od razu z "Lilianną" od Anny Szafrańskiej. Nieco inny motyw, ale jakby ten sam. Ponownie pojawia się zmaltretowana dziewczyna, choć w inny sposób. Ponownie pojawia się chłopak z złego domu i znęca się nad nią, a ta próbuje zakryć blizny tatuażami. Oczywiście nie ma tu znaczenia czy są to fizyczne czy psychiczne rany. Motyw jest dokładnie taki sam. Tu jest największy minus. Dla mnie to wręcz podpada pod kopiowanie.
Kolejną sprawą jest to, że niestety, ale jest mnóstwo błędów więc nie wiem gdzie był cały sztab, który powinien pracować nad powieścią, bo nie dość, że książka podpada pod plagiat, to jeszcze są w niej tak rażące błędy, że miałam wrażenie jak by nie przeszła przez ręce specjalistów, tylko była jeszcze przed korektą.
Cóż mogę powiedzieć o niej dobrego? No w zasadzie to, że ma świetną okładkę. I to tyle z zalet. Fabuła jest infantylna, nudna, powtarzalna, a bohaterowie jak by wyszli spod pióra piętnastolatki. Przykro mi to mówić, ale ta książka za grosz nie jest warta uwagi. Dziwią mnie opinie, że to dojrzała, poważna opowieść obyczajowa o dwójce ludzi z dwóch rożnych światów. Nie, to historia o dwójce niedojrzałych nastolatków, przepełniona wulgaryzmami od początku do końca, które nie są wcale potrzebne. Jedno, wtrącić gdzieś w dialogu soczyste mięso, a drugie lecieć z nim co chwilę.
Ostatecznie, ode mnie 2/10 gwiazdek. I cóż powiedzieć, jestem zawiedziona, bo byłam przekonana, że to będzie cudeńko na wakacyjny czas i nawet gdyby okazała się ciężkim, gorzkim dramatem, to nie miałabym nic przeciwko. A ona okazała się dramatem... w każdym, kurczę, calu to jest dramat.
Wydawnictwu serdecznie dziękuję za egzemplarz i przepraszam, że wytykam błędy, które powinny być zniwelowane przed wydaniem powieści.