Totalna Magia recenzja

Alice Hoffman "Totalna Magia".

Sally i Gillian Owens, siostry, które zostają sierotami I zamieszkują z ciotkami, które uchodzą za wiedźmy/czarownice. Nie mają łatwego życia, gdyż same mają w sobie część magii. Sally, jako ta rozsądna, logiczna, próbuje wmówić sobie i innym, że coś takiego jak czary i uroki nie istnieje. Gillian natomiast to osoba, która wciąż wpada w kłopoty. Ta młodsza ucieka z domu ciotek i tym samym postanawia, że nigdy tu nie wróci. Sally zostaje, wychodzi za mąż, rodzi dwie córeczki, po czym zostaje wdową. Także wyprowadza się, twierdząc, iż to dla dobra dzieci. Niestety nie wszystko układa się po jej myśli. Pewnej nocy Gillian po kilkunastu latach jakby nigdy nic staje przed domem siostry. Jej przyjazd zapoczątkuje serię naprawdę dziwnych sytuacji. I problemów. Czy w tym wszystkim uda się odnaleźć wyjście? I logikę? Czy prawdziwa miłość jest realna dla sióstr Owens? 

Na książkę zdecydowałam się, bo ostatnio obejrzałam film. Film mnie zaciekawił na tyle, bym chciała poznać historię pisaną. 

Czytało się naprawdę dobrze. Nie wiało nudą. Chociaż było tu tyle rzeczy nierealnych, że potraktowałam to jak bajkę. Przyjemną lekturę do zabicia czasu. Postacie mnie nie irytowały. No może poza zachowaniem Sally i jej córek, zwłaszcza Antonii. Jednakże im dłużej czytałam, tym większą sympatią darzyłam rodzinę Owensów. 

Sama historia nie tyle oklepana, ile dość przewidywalna. Co nie oznacza, że nudna. Nudzić się nie nudziłam. A to plus. 

Potrafiłam sobie wyobrazić dokładnie dom Ciotek. Całą atmosferę z ich domu i najbliższego otoczenia. Potrafiłam też skupić się na urokach, a właściwie na składnikach potrzebnych do nich. Niektóre były śmieszne. Niektóre okropne i obrzydliwe. 

Całość podobała mi się. Miło spędzony czas. Takie oderwanie się od rzeczywistości i od horrorów, które ostatnio czytam. 

Co jeszcze mi się podobało? Chyba najbardziej właśnie te relacje między siostrami. Pomimo rozłąki, pomimo utraty więzi namacalnej, siostrzana miłość była tak wielka, że nawet najgorsze problemy szło jakoś rozwiązać, nie bacząc na konsekwencje. A w tym przypadku konsekwencje mogły być nie fajne.

Powtórzę się. Czytając, naprawdę warto nastawić się na przyjemną bajkę. Bo wszystko jest opisane w sposób bardzo nierealny. Tak, jakby właśnie taki był zamiar od początku.

Co bardziej mi się podobało? Film czy książka? Chyba książka. Lubię sobie wyobrażać wszystko po swojemu, a tu, pomimo iż znałam już historię, mogłam sobie na to pozwolić. Oczywiście główne bohaterki wyobrażałam sobie tak, jak zostały przedstawione w filmie. Ale z reguły uwielbiam Kidman i Bullock, uważam, że to naprawdę bardzo dobre aktorki. I dokładnie odwzorowują swoje role. Wręcz idealnie. 

Podsumowując. Fajnie było oderwać się od przyziemskich spraw 😉