Conn Iggulden znany był mi do tej pory jako autor powieści historycznych o Juliuszu Cezarze oraz Dżyngis –Chanie. „Toliny. Wystrzałowe opowieści dla dzieci” to jego najnowsza książka, zupełnie różna od poprzednich a jej adresatem są najmłodsi czytelnicy.
Kim są owe tytułowe Toliny? Otóż są to latające stworki, coś pomiędzy duszkami a elfami. Mieszkają najczęściej pod ziemią jednak bardzo lubią wychodzić na powierzchnię. Ich świat jest zorganizowany, mają swojego przywódcę Arcytolina i mają swoje prawa. A najważniejszym prawem Tolinów jest absolutny zakaz jakichkolwiek kontaktów z ludźmi. Ale wiadomo, prawo łatwiej jest uchwalić niż przestrzegać. Toliny żyją w Szerłudkowie – to wioska, która po przeprowadzeniu linii kolejowej i wybudowaniu fabryki fajerwerków staje się miasteczkiem. Ludzi przybywa, a że Toliny są nadzwyczaj ciekawskie musi dojść do spotkania. Ludzie zaczynają łapać Toliny i wykorzystywać ich niecodzienne właściwości do swoich celów. Młody Tolin imieniem Iskrzak po takim niezbyt miłym dla siebie spotkaniu z ludźmi wpada na pomysł jak uratować swoich współbraci – niestety aby to zrobić musi złamać prawo zakazujące rozmów z ludźmi. Jak postąpi Iskrzak i jak jego decyzja wpłynie na świat Tolinów? Po odpowiedź odsyłam do książki.
Autor osadził akcję swojej opowieści za panowania króla Jerzego V w 1922 roku. Można by zapytać jakie to ma znaczenie w przypadku bajki o latających stworkach. Otóż ma i to dosyć duże. W książeczce oprócz wątku fabularnego autor zawarł też wiadomości z zakresu chemii, fizyki czy medycyny – oczywiście na poziomie kilkuletniego dziecka. Młody czytelnik w przystępny sposób może się zapoznać z budową pompy, dowie się co powoduje, że fajerwerki są kolorowe a także jak to się dzieje, że balon unosi się w powietrzu. Wszystko oczywiście w dużym uproszczeniu. Iskrzak i jego najlepszy przyjaciel Grzebula czerpią z dorobku ludzkiej nauki i techniki jednak starają się samodzielnie dochodzić do rozwiązania swoich problemów.
Książka przeznaczona jest dla dzieci w młodszym wieku szkolnym jednak wydaje mi się, że może stanowić również lekturę dla osób dorosłych. Autor przedstawił tu bowiem na przykładzie Tolinów zderzenie sposobu myślenia dorosłych i dzieci. I niestety my dorośli w tym porównaniu nie wychodzimy najlepiej. Arcytolin i jego otoczenie są schematyczni w działaniu i konserwatywni. Iskrzak i jego przyjaciele szukają alternatywnych rozwiązań, są otwarci na nowości, uważają, że od każdej istoty można się czegoś pożytecznego nauczyć.
Bardzo ważną rolę w książkach dla dzieci stanowią ilustracje. W tej książeczce są one autorstwa Lizzy Duncan i doskonale dopełniają tekst opowieści. Są bardzo oryginalne i zdecydowanie odstają od tak popularnych teraz cukierkowych obrazków, wzorowanych na lalkach Barbie czy disnejowskich kreskówkach. Mnie przynajmniej zachwyciły na równi z tekstem.
Uważam, że książka jest świetną lekturą, a to zdanie podziela również mój pięcioletni synek. I mamy obydwoje nadzieję, że autor wróci jeszcze do Szerłudkowa i opisze dalsze przygody Iskrzaka, Grzebuli, Skrzydli i innych Tolinów.
Recenzja publikowana wcześniej na portalu lubimyczytac.pl