Będę szczera już na samym początku, odkąd półki w księgarniach zostały zalane przez falę książek, mniej lub bardziej skupiających się na bohaterach związanych ze społecznością LGBT, nie sposób ich ominąć. Nie mówię, że to źle, wręcz przeciwnie! Skoro jest to temat codzienny - a przez słowo “codzienny” rozumiem: zwykły, powszechny, normalny - to powinno się o nim rozmawiać bez żadnego większego problemu. Mam za sobą już parę innych tytułów, lepszych i gorszych, jednak ,,Felix ever after. Na zawsze Felix” autorstwa Kacen Callender jest tą książką, do której żywię same pozytywne uczucia i naprawdę cieszę się, że miałam możliwość ją przeczytać.
Problem w określeniu “kim jestem?”
Felix nie czuł się kobietą, chociaż właśnie tę płeć przypisano mu w dniu narodzin. Z tego też powodu postanowił to zmienić i Felix stał się… Felixem. Jednak ,,schody" w życiu chłopaka pojawiły się w chwili, gdy zaczął kwestionować, czy aby na pewno dobrze zadecydował. Bo skoro czasem czuje się kobieco, jednak nie w stu procentach i dlatego chce pozostać mężczyzną, to kim jest? Jak może siebie nazwać, nie wiedząc jak to zrobić? Nie znając siebie tak dobrze? Felix poszukuje odpowiedzi na te pytania. Bo ja także chcę kochać i być kochanym! Nazwisko Felixa, które brzmi Love (sic!) mocno kontrastuje z jego życiem i nawet uznać można je za swego rodzaju ironię. Chłopak nie wie, jak to jest się zakochać, ponieważ nigdy nie doświadczył tego stanu, oraz nie rozumie, dlaczego wszystkim z jego otoczenia idzie to tak dziecinnie łatwo, a jemu nie. Dodatkowo, jakby tego było mało, Felix może czuć się niekochany z powodu ciążącego mu na sercu problemu z matką, do której pisze maile, stające się wiadomościami bez odpowiedzi. Jednak czy bycie czarnoskórym, queerowym, transpłciowym chłopakiem nie jest przeszkodą, by mieć swój happy end? Felix się tego boi.
Nienawiść do “martwego imienia”
Z chwilą, kiedy chłopak dostał pierwszą homofobiczną wiadomość, ciągnącą ze sobą kilka kolejnych oraz małą, niezbyt miłą niespodziankę - wystawę jego starych zdjęć w szkole - w Felixie coś pęka. Nie lubił, a wręcz nienawidził dawnego siebie, gdy był jeszcze kobietą i dokładnie mogłam wyczuć te wszystkie negatywne emocje, które w nim buzowały. Swoje poprzednie imię nazywa “martwym imieniem”, które brzmi dla niego jak przekleństwo. Przeszkodą w zapomnieniu jest autor tajemniczych wiadomości i posiadacz starych zdjęć oraz ojciec chłopaka, który momentami woła go, używając nie tego imienia, co trzeba. A Felixa to irytuje, czego nawet nie stara się ukryć.
Pozycja obowiązkowa, której nie można przegapić na liście queerowych książek.
Jak wspomniałam na samym początku, obecnie możemy znaleźć wiele książek o perypetiach ludzi związanych ze społecznością LGBT. Uważam jednak, że ,,Felix ever after. Na zawsze Felix” to jedna z tych, które po prostu trzeba przeczytać i młodzi ludzie absolutnie jej potrzebują. Wprowadza świeże spojrzenie z punktu transpłciowej osoby, a do tego jest niezwykle lekka i przyjemna w odbiorze. Z łatwością sunie się po kolejnych słowach, a następnie stronach, śledząc losy Felixa. Pamiętam, że kupiłam ją ze względu na popularność, jaką zdobyła w Internecie i przez to mnie właśnie zaciekawiła. Bo skoro tyle ludzi ją przeczytało, to chyba powinna być dobra, prawda? I mimo towarzyszących obaw, nie zawiodłam się. Felix Love skradł moje serce, a książka o jego historii dumnie zajmuje miejsce na moim regale.