Od najmłodszych lat poznajemy niezwykłe baśnie, które uczą nas dobra, lojalności i moralności. Każda z baśni jest na swój własny sposób niesamowita i każda zbiera grono młodych fanów. Jednak tutaj nie kończy się potęga tych historii – później inspirują artystów najróżniejszego rodzaju. Motyw z tak dobrze nam znanych opowieści znajdziemy w literaturze, filmach i sztuce. Baśnie to potęga i wbrew przekonaniu, że to fikcja, można spotkać je również w prawdziwym życiu i to wcale nie tak daleko od domu.
Joanna znalazła się w strasznym położeniu – jej ojciec nie żyje, a matka nie ma grosza przy duszy, by utrzymać dwie małe córeczki. Mimo że jest tylko dzieckiem już zaświadczyła okrucieństwa zwanego życiem. Dlatego też jej mama zgadza się oddać kochaną córeczkę pod opiekę drogiej przyjaciółki Emilii. W tym samym czasie górnośląski przedsiębiorca pomnaża swój majątek i by zapomnieć o przeszłości, poświęca każdą chwilę swojej pracy. Jego służący doskonale znają zasady panujące w domu i wiedzą, że nie można mu przeszkadzać w obowiązkach. Stąd zdziwienie Carla, gdy pewnego dnia w swoim ogrodzie zauważa małą dziewczynkę w czerwonej sukience.
Zdecydowałam się na przeczytanie tej książki, ponieważ zaintrygował mnie tytuł. Może nie jest to zbyt szlachetny sposób wyboru literatury, lecz w tym przypadku sprawdził się idealnie, ponieważ "Śląski Kopciuszek" pozwolił mi oderwać się od realnego świata i poznać prawdziwą historię pochodzącą prosto ze Śląska. Jestem nią oczarowana, gdyż jest to typ opowieści, która sprawia, że człowiekowi robi się ciepło na sercu, gdy ją czyta.
Styl autorki jest bardzo dopracowany i rozbudowany, co wyjątkowo cenię. Określiłabym go wręcz jako kunsztowny i wybitnie barwny. Być może niektórym utrudnia to lekturę, ale w moim przypadku jest to niezwykła pociecha dla duszy. Tym bardziej że pisarka używa wielu archaizmów, dzięki czemu czułam się, jakbym przeniosła się do XIX-wiecznego Śląska i uczestniczyła we wszystkich opisanych wydarzeniach. Myślę, że tego typu język jest idealnym wyborem dla tej powieści.
Sama fabuła okazała się wciągająca. Wiele scen mocno mnie poruszyło, ponieważ były dla mnie pewnego rodzaju symbolem miłości i dobra. Było to przeurocze i trudno było nie docenić niesamowitej relacji dwojga ludzi – małej dziewczynki i zgorzkniałego, starszego mężczyzny. Sama historia wydaje się dość oczywista, ale w żaden sposób nie ujmuje jej to kunsztu. Tym bardziej że całość ubarwiają niesamowicie ciekawe fakty odnoszące się do wielkich postaci oraz historycznych wydarzeń. Pisarka w optymalny sposób przedstawiła fabułę przeplatając przez nią rzeczywiste fakty. Jedynym mankamentem było zbytnie przyśpieszenie opowieści w pewnym momencie. Oczywiście same wydarzenia narzucały trochę szybsze tempo, jednak momentami okazało się dla mnie zbyt szybkie.
Sami bohaterowie wywołali we mnie sympatię, ale niestety nie byli do końca dopracowani. Najwięcej uwagi książka poświęca samemu Carlowi, który jest przedstawiony jako wielowymiarowo postać z własną przeszłością i wyraźnie zarysowanymi powodami swojego postępowania. Mimo surowości i smutku przedsiębiorca był niezwykłą personą. Jestem trochę zawiedziona Joanką, która wydaje się kimś pasjonującym, ale w samej powieści jest przedstawiona jako słodka i mądra dziewczynka. Brakowało mi jakiegoś dokładniejszego przedstawienia jej charakteru.
Niesamowicie cieszę się, że miałam okazję poznać historię Śląskiego Kopciuszka. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tych postaciach, a ich życiorys jest wyjątkowo inspirujący i przywracający wiarę w ludzkość. Z perspektywy powieści jest to historia ukazująca jak bardzo w życiu jest ważna miłość, lojalność i pracowitość. Czasami na pozór zwykłe wydarzenia mogą doprowadzić do wielkich uczuć. Dlatego z całego serca polecam Wam zapoznać się z tą książką.