Dwór przy Ogrodowej przynosi ukojenie jego mieszkańcom, ale skrywa też wiele bólu. Jest również schronieniem dla zabłąkanych i potrzebujących rodzinnego ciepła. Inka Żmudzka zatrzymała się tylko na chwilę w tym domu pełnym reliktów, duchów i tajemnic, a historyk Kuba Rybicki odwiedza Czarnów, skuszony opowieściami o wiedźmie, starym kluczu zawieszonym w wianku ze stokrotek i zatrutej rzece. Badania prowadzą go do miejsc ukrytych w lasach, a w starych zapisach i opowieściach odkrywa fakty, które dają odpowiedzi na pytania związane z przeszłością Rozalii Żmudzkiej.
Tak oto autorka oddała w nasze ręce ostatni tom „Sagi rodziny z Ogrodowej”, czyli „Wianek ze stokrotek”. Sagi wyjątkowej, której historia urzekła mnie od pierwszych stron pierwszego tomu. Sagi do której zawsze chętnie wracałam i z której bohaterami niezmiernie się zżyłam. Na ostatni tom czekałam z ogromną niecierpliwością, ale i smutkiem bo wiedziałam, że będzie to pożegnanie.
Autorka pisze w niezwykle obrazowy sposób. Dzięki temu wydaje się jakbyśmy byli obok naszych bohaterów i towarzyszyli im w codzienności. Pomimo, że „Wianek ze stokrotek” to już piąty tom to niczym nie odbiega on od swoich poprzedników. W dalszym ciągu otrzymujemy życiowe historie, wielowątkowość i momenty od których łezka kręci się w oku. Ewelina w piękny sposób pokazuje czym jest prawdziwa rodzina i rodzinna miłość. Ukazuje wartości jakimi powinniśmy się wszyscy kierować, aby ciepło naszej rodziny nigdy nie wygasło. Gdy poznawałam historię Rozalii to czułam swego rodzaju wstrząs. Zastanawiałam się czy sama zdobyłabym się na taką odwagę jak ta kobieta. Autorka w tej części urządziła nam istny rollercoaster emocjonalny wyjaśniając wszystkie wątki. Chociaż muszę przyznać, że nie spodziewałam się innego zakończenia. Tak po prostu musiało być.
„Wianek ze stokrotek” jak i zresztą cała saga są czymś wspaniałym. Historia Żmudzkich to pasjonująca wyprawa do czasów wojny, ale i teraźniejszych problemów naszych bohaterów. Bohaterów, których losy wcale nie różnią się od naszych. Każdy z nas mógłby mieć rodziców alkoholików, męża tyrana, żonę która porzuciła swoje dzieci. Wszystko to mogło wydarzyć się naprawdę i właśnie to sprawia, że ta saga jest tak bliska serca czytelników.
Koniecznie sięgnijcie po całą sagę, bo jestem pewna, że się nie zawiedziecie. Ewelinie gratuluję cudownej sagi i mam nadzieję, że jeszcze spod Twojego pióra wyjdzie nie jedna tak cudowna książka. Za to wydawnictwu Videograf dziękuję, za to że dali szansę Ewelinie i postanowili wydać jej sagę, o której może nie jest bardzo głośno, ale mam nadzieję, że jeszcze się to zmieni.